Ekspert Instytutu Staszica, dr Piotr Łuczuk w rozmowie z Obserwatorem Finansowym analizował wpływ globalizacji na międzynarodowy podział rynku pracy. Jednocześnie odniósł się do możliwego wpływu automatyzacji na wzrost bezrobocia.
– Musimy przede wszystkim wziąć pod uwagę kwestię dotyczącą łańcuchów dostaw, czyli gdzie dany produkt będzie zamawiany, gdzie będzie produkowany i dokąd będzie dostarczony, bo to bardzo często są trzy różne miejsca. W ostatnim czasie bardzo duży nacisk kładzie się na tak zwany offshoring, czyli przenoszenie produkcji tam, gdzie jest ona zdecydowanie tańsza. Prognozuje się, że na przestrzeni najbliższych lat ten trend zacznie nieco wyhamowywać. Pandemia koronawirusa i wojna w Ukrainie pokazały, że działania pewnych sektorów będą przenoszone w bezpieczniejsze regiony, albo będą dywersyfikowane, przenoszone w taki sposób, żeby nie zależeć od produkcji chińskiej czy od rosyjskich dostaw – mówił dr Piotr Łuczuk.
Z kolei odwołując się do tezy wzroście bezrobocia w następstwie automatyzacji ekspert Instytut Staszica zauważa: Często też sami mamy takie obawy, widząc w jaki sposób coraz więcej robotów pojawia się w naszej przestrzeni publicznej, w naszych domach, gdzie nawet zwykły ekspres do kawy czy odkurzacz w dużym stopniu jest już robotem. A w najbliższym czasie robotem może być też lodówka, pralka, zmywarka czy suszarka do ubrań. Czy stanowi to dla nas zagrożenie? Wizjoner z Doliny Krzemowej Martin Ford w książce „Świt robotów” stawia tezę, że najbardziej zagrożone będą zawody wykonujące dosyć powtarzalną pracę. Idzie też o krok dalej i się zastanawia, czy zawód dziennikarza, księgowego, prawnika mogą być zastępowalne przez boty, roboty czy jakiś automaty lub algorytmy. Okazuje się, że w dużym stopniu tak. Dla przykładu w dziennikarstwie, gdzie przygotowanie pewnych treści czy depesz agencyjnych opiera się w zasadzie na kopiowaniu, to tego typu praca może być zastąpiona przez automat. I to się już często dzieje.