MBA do kosza: Pracodawcy RP alarmują w sprawie szkodliwego projektu

Browse By

Negowanie wiedzy i doświadczenia setek menedżerów z tytułem MBA pracujących w ochronie zdrowia oraz narażenie ich na konieczność poniesienia wysokich kosztów, a także zmiany na rynku szkoleń wprowadzające uprzywilejowanie wybranej grupy uczelni oraz prymat akademickości nad praktyką biznesową – to tylko kilka z poważnych zagrożeń, które w ocenie Pracodawców RP niesie procedowany obecnie projekt ustawy o modernizacji i poprawie efektywności szpitalnictwa z 29 grudnia 2021 r.

Projekt, artykułami 120 i 122, wprowadza ściśle określone wymagania dla kierowników podmiotów szpitalnych. Jednym z nich jest egzamin państwowy, uprawniający do zajmowania stanowiska kierownika. Alternatywą dla tego egzaminu jest ukończenie studiów podyplomowych Master of Business Administration (MBA) w ochronie zdrowia, prowadzonych wyłącznie przez uczelnie, które posiadają co najmniej kategorię naukową B dla jednostki prowadzącej kształcenie.

To już drugi zapis, który na przestrzeni ostatnich lat wprowadza wyrywkowo w różnych aktach prawnych regulacje dotyczące MBA. Regulacje – co trzeba podkreślić – wprowadzone bez znajomości specyfiki programów oraz rynku szkoleń, napędzające klientów do określonych podmiotów i niszczące prestiż dyplomu MBA, a także zmuszające całą rzeszę menedżerów nie tylko do powtórnego studiowania, ale i opłacania MBA.

Pierwszą szkodliwą regulacją był wprowadzony kilka lat temu zapis umożliwiający po uzyskaniu dyplomu studiów podyplomowych MBA wpisanie na listę osób uprawnionych do zasiadania w radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa. Efekt – pojawienie się na rynku szkoleniowym skróconych do roku studiów podyplomowych MBA, zmniejszenie wymagań wobec słuchaczy i obniżenie jakości programów kształcenia.

Kolejny krok, który będzie miał negatywny wpływ na rynek szkoleń i wartość MBA w Polsce, to zapisy w procedowanym obecnie projekcie ustawy o modernizacji i poprawie efektywności szpitalnictwa, zmierzające do ukierunkowania MBA na akademickość, forma studiów podyplomowych i ograniczenie liczby podmiotów uprawnionych do prowadzenia „MBA w ochronie zdrowia”.

– Historia programów MBA w Polsce sięga lat 1989-1990. Były to początkowo profilowane kursy zarządzania o charakterze praktycznym skierowane do menedżerów z co najmniej kilkuletnim doświadczeniem. Sama idea MBA to właśnie program podnoszenia kwalifikacji skierowany do praktyków z wyższym wykształceniem oraz doświadczeniem zawodowym i prowadzony przede wszystkim przez praktyków. I to się nie zmieniło – oczywiście przez te wszystkie lata programy ewoluowały, uwzględniając najnowszą wiedzę biznesową oraz samą metodykę kształcenia. Gwarantem wysokiej jakości wielu programów są walidacje uzyskiwane ze strony uznanych na świecie uczelni i szkół biznesu oraz kadra, najczęściej złożona z doświadczonych praktyków z zacięciem edukatorskim. Niektóre z podmiotów prekursorów wprowadzania na rynek programów MBA przekształciły się w uczelnie wyższe, inne nadal istnieją w formule szkół biznesu prowadzonych przez fundacje czy instytuty..  Obecnie na polskim rynku istnieje wiele programów, również branżowych, prowadzonych przez różne podmioty, w tym uczelnie wyższe. Wszystkie razem mogą poszczycić się tysiącami absolwentów wykształconych w ostatnich 30 latach, nie tylko zresztą na studiach MBA ale także w formule kursów, programów lub studiów podyplomowych mówi Jarosław J. Fedorowski, członek Rady Pracodawców RP, prezes Polskiej Federacji Szpitali, wykładowca na studiach MBA w ochronie zdrowia.

Programy, kursy, studia podyplomowe MBA to wymagająca i kosztowna forma nauki – co do zasady trwają 2 lata, obejmują około 500 godzin kształcenia. Tysiące absolwentów różnych form MBA zainwestowało w ostatnich latach w naukę na tym poziomie kwoty od 30 000 zł do 60 000 zł.

W szerokiej ofercie kształcenia na poziomie MBA są też programy profilowane, np. w energetyce, ochronie zdrowia, bankowości, offshore. Specjalizacja polega na wprowadzeniu poza standardowym zakresem programowych kilkudziesięciu godzin dotyczących danej branży.

– W Polsce w ochronie zdrowia mamy wielu świetnie wykształconych, doświadczonych menedżerów, absolwentów programów MBA, z praktyką w zarządzaniu, również w ochronie zdrowia. Niektórzy z nich to absolwenci MBA ukończonego na zagranicznych uczelniach, inni kończyli programy oferowane przez polskie podmioty i walidowane przez uczelnie zagraniczne. Wszelkiego rodzaju ograniczenia w procesie wyboru odpowiedniej osoby na kierownicze stanowisko w ochronie zdrowia, związane z narzucaniem „jedynej słusznej” formy kształcenia, spowoduje wyeliminowanie wielu wartościowych kandydatów, legitymujących się doświadczeniem i osiągnięciami. Dobór osób na stanowiska kierownicze powinien  być domeną właścicieli, organów założycielskich czy nadzoru, ale nie może odbywać się na gruncie „odgórnego” faworyzowania określonego rodzaju uczelni, kursów czy dyplomów czy też konieczność zdawania egzaminów państwowych – mówi Andrzej Mądrala, Członek Rady Pracodawców RP.

Nie biorąc pod uwagę tych uwarunkowań, forsowane obecnie nowe prawo:

  • nie uznaje dyplomów programów MBA o charakterze podstawowym (wymóg profilowania)
  • nie uznaje dyplomów uczelni zagranicznych
  • nie uznaje dyplomów renomowanych, wysoko ocenianych przez absolwentów kursów prowadzonych na rynku polskim od kilkudziesięciu lat
  • nie uznaje dyplomów uczelni wyższych zawodowych
  • nie uwzględnia sytuacji osób rozpoczynających lub obecnie kończących różnego rodzaju programy MBA
  • nie uwzględnia możliwości przygotowania do zarządzania poprzez kończenie innych kursów, studiów, programów stworzonych pod kątem przygotowania menedżerów w ochronie zdrowia do zarządzania
  • poprzez wskazanie kategorii uprawnionych uczelni stawia na akademickość odchodząc od źródeł MBA jakimi są praktyczność wiedzy i kadry.

– Jako przedsiębiorcy negatywnie oceniamy wprowadzane zmiany, nie tylko niweczące ponoszone przez firmy oraz osoby prywatne koszty na kształcenie menedżerskie, ale też zmuszające je do ponownego ich ponoszenia na skutek sztucznie wytworzonej sytuacji rynkowej, leżącej w interesie pewnej, uprzywilejowanej grupy podmiotów. Niepokojące jest wprowadzanie zapisów ingerujących w rynek edukacji w innych ustawach – na dodatek bez gruntownych analiz, uwzględnienia sytuacji rynkowej oraz losów tysięcy osób z dyplomami MBA bądź tych, którzy są w trakcie studiów. Ta sytuacja każe powątpiewać w zasadność proponowanych rozwiązań – mówi Andrzej Mądrala.

(rk)

Foto: pixabay