Obecna polityka Gazpromu w jasny sposób pokazuje, że jego działania nie mają wyłącznie charakteru biznesowego.
Ceny gazu oszalały
Od początku roku spotowe ceny gazu w Unii Europejskiej poszybowały w górę o 580 proc. Jeszcze na początku roku tys. m3 gazu kosztowało średnio 300 dolarów, a na początku października poziom cenowy osiągnął niemal 2000 dolarów (np. w holenderskim hubie TFI – 1937 dolarów).
Na taki obraz sytuacji składa się wiele czynników, wśród których szczególnie istotne są: silny efekt odbicia gospodarczego po okresie dotkliwych restrykcji związanych z pandemią COVID-19; wyjątkowo chłodna zima w sezonie 2020/2021, niskie zapełnienie magazynów na gaz ziemny w Europie czy uwarunkowania na rynku LNG, który miał być alternatywą dla gazowych dostaw rurociągowych.
Obecny trend powoduje, że ceny gazu skroplonego w Azji są wyższe niż w Europie, dlatego większość dostaw jest realizowana nad Pacyfikiem. Czołowi dostawcy globalni tacy jak Quatar Gas informują, że nie są w stanie zaspokoić rekordowego popytu, dodatkowo utrudnionego problematyczną dostępnością węgla.
Wojna gazowa – inna niż sobie wyobrażaliśmy
Znajdujący się od dłuższego czasu w głębokiej defensywie rynkowej Gazprom idealnie dostosował swoje działania do trudnej sytuacji na rynku gazu. Rosyjski koncern wykorzystał umowne zapisy ze swoimi partnerami by przesyłać do Europy minimalne wolumeny kontraktowe surowca, ograniczył także sprzedaż gazu na giełdach. Poza tym wiele magazynów gazu, szczególnie w Niemczech, są własnością Gazpromu. Nie zostały one napełnione zwiększając presję cenową na europejskich giełdach. W efekcie cena surowca szybko rosła, a jego dostępność malała. W wielu państwach można już mówić o realnym kryzysie gazowym obejmującym całe sektory gospodarki. Produkcję ograniczyła lub wstrzymała niemal cała branża chemiczna, w tym: niemiecki BASF, norweska Yara, hiszpańska Fertiberia, a także litewska Achema.
Obecną sytuację można nazwać wojną gazową, choć nie w klasycznej odsłonie znanej szczególnie państwom Europy Środkowo-Wschodniej. Teoretycznie działania rosyjskiego koncernu są zgodne z prawem, choć nie brakuje głosów, że są one prowadzone z pozycji dominującego dostawcy.
„W zeszłym tygodniu zwróciliśmy się do Komisji Europejskiej o zbadanie manipulacji podażą przez Gazprom na mocy traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej i artykułu 102. Uważamy, że działania tej firmy spełniają znamiona nadużywania pozycji dominującej na rynku europejskim” – stwierdził prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta Tomasz Chróstny.
Trudno jednak powiedzieć czy drugie śledztwo antymonopolowe przeciwko Gazpromowi jest na poziomie unijnym możliwe. Pierwsze, prowadzone przez komisarz Margrethe Vestager nie zakończyło się nałożeniem jakichkolwiek kar finansowy na rosyjski koncern, co mocno krytykowała Polska.
Strategia komunikacyjna Gazpromu
„Gazprom szczerze współczuje wszystkim krajom, które dotknął szok cenowy na rynku gazu” – oświadczyła niedawno wiceprezes firmy Jelena Burmistrowa.
Menadżerka podkreśliła także, że „Gazpromowi zależy na zrównoważonym i przewidywalnym rynku gazowym, ale w tym celu nie należy opierać się na cenach spot, czyli stosowanych przez dystrybutorów, tylko zawierać długoterminowe kontrakty”.
Rosyjskie przesłanie jest więc jasne: trend odchodzenia państw europejskich od umów długoterminowych na rzecz kontraktów spotowych jest błędny i może wywoływać szoki cenowe. To, że te szoki generuje główny dostawca gazu to już element, który może umknąć uwadze części polityków i opinii publicznej.
Gazprom będzie w prowadzonej kampanii informacyjnej z pewnością podkreślać także, że obecna sytuacja na rynku gazu, jest związana z prawnych ograniczaniem możliwej do wykorzystania przepustowości gazociągu OPAL, czyli lądowej odnogi Nord Stream (chodzi tu o wygraną przez polskie PGNiG sprawę przed Trybunałem Sprawiedliwości UE). Z tej perspektywy to bardzo niebezpieczna argumentacja ponieważ można zakładać, że podobne postępowanie będzie się tyczyć EUGAL, przyszłej lądowej odnogi Nord Stream 2.
Gazprom nie jest rzetelnym dostawcą
Polityka Gazpromu w jasny sposób pokazuje, że jego działania nie mają wyłącznie charakteru biznesowego, ale są związane z polityką zagraniczną Federacji Rosyjskiej. W realiach rynkowych dostawca dostosowuje podaż do popytu. Obecnie mamy natomiast do czynienia z cynicznym wykorzystywaniem trudnej sytuacji przemysłu, ale i zwykłych konsumentów (ciepło systemowe) w Europie przez rosyjski koncern.
Foto: pixabay.com