A już było tak pięknie… Powolne, ale konsekwentne spadki na stacjach i ceny benzyny zbliżające się do 6 złotych za litr. Niestety, cena litra „dziewięćdziesiątki piątki” znowu dobija do 7 zł, zaś diesla przekracza 8 zł. Co się stało? – pyta Dawid Piekarza w najnowszym komentarzu dla portalu Energetyka24.
– Wbrew pozorom to nawet nie manewry OPEC, zmierzające do zmniejszenia wydobycia i wywindowania ceny surowca powyżej 100 dolarów za baryłkę dały taki skutek, lecz dobrze nam znane problemy strukturalne. To brak na rynku gotowego produktu i mocy rafineryjnych, mocny dolar i początek sezonu grzewczego spowodowały kolejne napięcie na rynku paliwa. A eskalacja ze strony Rosji, wysadzenie Nord Stream i bombardowanie ukraińskich miast tylko zwiększają niepokój na rynkach – pisze dr Piekarz.
– Na nowe rafinerie poczekamy, za to media donoszą, że we Francji można zobaczyć sceny, jakich w Polsce nie widzieliśmy od stanu wojennego. Na stacjach kolejki i prawdziwa bitwa o paliwa. Otóż w rafineriach francuskich wybuchły strajki na tle płacowym, zaś wstrzymanie produkcji paliw pogłębiło ich deficyt w Europie i w skali globalnej. W efekcie doszło do problemów z dostępnością paliw na części francuskich stacji m.in. w związku ze strajkiem pracowników przemysłu rafineryjnego. To spowodowało, że Francja zmuszona była do większego importu gotowych paliw, co z kolei spowodowało gwałtowny wzrost cen paliw na rynkach hurtowych w UE. W ciągu niecałego tygodnia, między 4 a 10 października br. cena diesla wzrosła z 60 proc. do 73 proc., licząc czas od 24 lutego, czyli od ataku Rosji na Ukrainę. To m.in. tłumaczy ostatnie podwyżki cen paliw w Polsce – dodaje wiceprezes Instytutu Staszica.
Więcej:https://energetyka24.com/ropa/wiadomosci/jak-polski-kierowca-placi-za-francuski-strajk-komentarz
Foto: pixabay.com