Instytut Staszica w sierpniu kolejny raz zabrał głos w sprawie koncepcji systemu kaucyjnego, który powstał w Ministerstwie Klimatu, a który budzi liczne wątpliwości polskich przedsiębiorców i handlowców. Przypomnieliśmy pytania, które padają od miesięcy, a na które resort nie udzielił odpowiedzi. No i ekologiczni aktywiści skrytykowali nas… za zadawanie pytań.
Okazuje się, że kto ma jakiekolwiek wątpliwości odnośnie proponowanych (i wspieranych przez Polskie Stowarzyszenie Zero Waste) rozwiązań, ten automatycznie ląduje w przegródce „zwolennik zaśmiecania lasów”. Tak, jakby zakomunikowany – bo trudno mówić o konsultacjach – przedsiębiorcom projekt był szczytem doskonałości, ideałem, który skazi najmniejsza zmiana. I, co ważniejsze, jakby zbudowanie systemu kaucyjnego było celem samym w sobie. Tymczasem jest ono tylko środkiem do osiągnięcia podstawowego celu, jakim jest zwiększenie odzysku surowców takich, jak plastik, szkło czy metal. Gdybyśmy mieli np. niezwykle świadome ekologicznie, dbające o czystość społeczeństwo, to recyklomaty moglibyśmy sobie darować.
Ale że ani Polacy, ani mieszkańcy większości państw unijnych na taką pochwałę nie zasługują, system kaucyjny jest konieczny. I nikt tego nie kwestionuje. Dyskusja toczy się na temat jego kształtu i efektywności oraz – co jest równie ważne – kosztów. Papier jest cierpliwy i przyjmie wszystko, a parlamentarzyści? Cóż, przegłosowali niejedną fatalną ustawę. Tylko, że nie posłowie i nie urzędnicy poniosą konsekwencje swojej dezynwoltury. Poniosą ją polscy przedsiębiorcy. Jak zawsze zresztą.
Pytania, które zadają przedsiębiorcy i eksperci, są bardzo konkretne. Dotyczą skutków proponowanych rozwiązań dla polskich, małych sklepów, dotyczą kosztów zdublowania już działającego systemu i – co dla ekspertów IS stanowi wyjątkowo bulwersującą sprawę – uczynienia z systemu kaucyjnego maszynki do zarabiania pieniędzy. Tak bowiem się stanie, jeśli zamiast jednego, działającego nie dla zysku operatora, dopuści się wielu operatorów działających biznesowo; jeśli umożliwi się wywóz recyklatu za granicę.
Dialog w sprawie systemu kaucyjnego przypomina przysłowiową rozmowę dziada z obrazem. To dialog pozorowany. Można spotykać się i tysiąc razy, deklarować dobrą wolę, ale jeżeli unika się rozmów o istocie problemu, to trudno nazwać je konsultacjami społecznymi, negocjacjami czy dyskusją. Co najwyżej niezobowiązującą pogawędką. A próba zakrzyczenia sprawy i oskarżania, że wszyscy, którzy mają wątpliwości, to ignoranci bądź wrogowie środowiska, jest oznaką słabości. Owszem, można iść tą ścieżką, zebrać na końcu odpowiednią liczbę głosów w Sejmie, ale będzie jak u Krasickiego: „Mądry przedysputował, ale głupi pobił”.
Zespół Instytutu Staszica
Foto: pixabay.com