Kwestia budowy tzw. dużego atomu czyli elektrowni atomowych, które mają przyspieszyć dekarbonizację polskiej gospodarki i zagwarantować bezpieczeństwo energetyczne Polski najczęściej kojarzona jest ze współpracą z USA. Wynika to głównie z faktu, że ze Stanami mamy stosunkowo najbardziej zaawansowane kwestie formalne, jest także silna wola sojusznika do uczestnictwa w polskim programie atomowym. Tymczasem realizacja tego projektu wymaga uwzględnienia w nim także Francji.
Sojusz dla atomu
Wynika to zasadniczo dwóch powodów. Pierwszy jest polityczno-strategiczny. To właśnie Francja, jako lider tzw. koalicji atomowej (wraz z większością państw naszego regionu), pomogła w przełamaniu niemieckiego oporu i doprowadziła do wpisania energii atomowej do tzw. taksonomii unijnych czyli listy źródeł dopuszczalnych w Zielonym Ładzie i finansowanych ze środków europejskich. Jest to o tyle ważne, że antyatomową krucjatę do niedawna jeszcze prowadzili Niemcy (i niewykluczone, że innymi środkami do niej powrócą) i bez francuskiego udziału nie dałoby się prawdopodobnie jej przełamać. Dodatkowo, Francja bardzo racjonalnie – w świetle wojny na Ukrainie i trwającego od jesieni kryzysu surowcowego – postawiła na wielki powrót atomu jako podstawy jej polityki energetycznej i klimatycznej. Emmanuel Macron w swojej kampanii zapowiedział budowę ponad 20 nowych reaktorów w samej Francji oraz intensywny eksport tej technologii. Oznacza to, że mamy z Francją głęboką wspólnotę interesów – tylko atom jest nam bowiem w stanie dać masę krytyczną energetyki, która pozwoli nam, jako najbardziej „węglowej” energetyce UE, odejść od węgla, nie zabijając konkurencyjności naszej mocno przemysłowej i energochłonnej gospodarki. Dlatego francuska obrona i promowanie energetyki atomowej są absolutnie w naszym interesie i powinno się pracować nad formą długofalowego sojuszu w tym obszarze.
To w praktyce oznacza od dawna formułowaną przeze mnie tezę, że skoro jedna z elektrowni będzie budowana przez Amerykanów, to druga ewidentnie powinna być właśnie francuska. Dodatkowo warto zauważyć, iż strona francuska może dać nam naprawę atrakcyjną i broniąca się rynkowo ofertę. Swoją ofertę EDF złożył stronie polskiej już w październiku 2021 roku. Wstępna oferta EDF obejmuje 4 jednostki w 2 lokalizacjach, o całkowitej mocy 6,6GWe oraz opcję na 2 dodatkowe jednostki w trzeciej lokalizacji, zwiększające moc do 9,9 GW. Zaproponowany Polsce reaktor to Europejski Reaktor Ciśnieniowy, EPR (ang. European Pressurized Reactor) czyli reaktor wodno-ciśnieniowy trzeciej generacji. Oferta EDF złożona została przed wybuchem wojny na Ukrainie. Tymczasem konflikt za naszą wschodnią granicą sprawił, że uniezależnienie energetyczne Polski stało się tematem jeszcze bardziej powszechnym, a koncentracja na alternatywnych źródłach energii naturalnym następstwem zaistniałej sytuacji.
EDF, czyli zaawansowana technologia
Partnerem strony polskiej byłby francuski koncern EDF, proponujący nie tylko sprawdzoną technologię EPR i reaktor o najwyższej mocy, ale także w pakiecie oferujący swoje ogromne doświadczenie w zakresie energetyki jądrowej oraz równie ogromne możliwości przemysłowe i inwestycyjne EDF i jej partnerów. Nie bez znaczenia byłoby także głębokie zaangażowanie w strategiczne polsko-francuskie partnerstwo, z silnym wsparciem polskich ambicji w dziedzinie energetyki jądrowej przez Francję. Francuska propozycja zawiera ponadto kompleksową ofertę na prace inżynierskie, zakup urządzeń, budowę oraz pomoc w przekazaniu do użytkowania i obsłudze od 4 do 6 jednostek EPR, wraz z usługami szkoleniowymi, wsparciem technicznym i gwarancją wydajności dla każdej jednostki EPR, ale także wiedzę w finansowaniu dużych projektów i mechanizmy negocjacji cen na poziomie UE, udostępnienie polskim uczestnikom projektu dostosowanych rozwiązań finansowych. EDF byłoby jednocześnie partnerem 66 polskich firm, które już zostały wstępnie zakwalifikowane do programu EPR z perspektywą długotrwałej współpracy sprzyjającej wymianie ważnych informacji i dzieleniu się doświadczeniami w ramach całego programu i poza nim. Wstępna oferta EDF jest ponadto zgodna z polskimi założeniami odnośnie budżetu i terminów, które przewidują rozpoczęcie eksploatacji ostatniej jednostki najpóźniej w 2043 roku – EDF jest gotowa do dostarczenia 6 jednostek EPR już w 2039 roku.
Proponowany nam reaktor EPR to czołowy projekt EDF i francuskiego sektora energetyki jądrowej, który spełnia najwyższe standardy bezpieczeństwa (w tym normy IAEA, WENRA oraz EUR) i charakteryzuje się wysoką wytrzymałości,ą potwierdzoną przez europejskie „stress tests” po katastrofie w Fukushimie. Reaktory EPR są odpowiednie dla krajów takich jak Polska, stawiających czoła rosnącemu zapotrzebowaniu na energię i konieczności zastąpienia dużych elektrowni węglowych.
Efektem wdrożenia francuskiej propozycji byłoby od 6 do 9 GWe bezeemisyjnej energii elektrycznej zasilającej 20-30 milionów gospodarstw domowych. Oznaczałoby to wypełnienie od 28% do 42% obecnego zapotrzebowania na energię elektryczną w Polsce i od 25% do 37% przewidywanego zużycia energii elektrycznej w Polsce w 2035 roku, a co ważne – od 36 do 55 milionów ton CO2 zmniejszonych emisji rocznie, zaś pieniądz, które inaczej trzeba by wydać na prawa do emisji, pozostałyby w kieszeniach polskich konsumentów energii. EPR jest technologia wdrażaną właśnie we Francji: jeden reaktor EPR bliski do przekazania do użytkowania, program 6 reaktorów EPR oczekujący na decyzję, w Wielkiej Brytanii 2 reaktory EPR są w budowie zaś w Finlandii – jeden reaktor EPR jest bliski przekazania do użytkowania. EDF proponuje go także Polsce, Czechom, Holandii i Słowenii. Tak więc oferta francuska wydaje się dostosowana do polskich potrzeb i uzupełnia nasze partnerstwo z USA, zaś z powodów geostrategicznych trudno wyobrazić sobie sukces polskiego atomu bez europejskiego – czyli realnie francuskiego – partnera.
dr Dawid Piekarz
Wiceprezes Instytutu Staszica