Orszak Olafa Scholza pod lupą

Browse By

Zgodnie z planem, w Niemczech 7 grudnia doszło do zaprzysiężenia nowego rządu koalicyjnego złożonego z: SPD-Zielonych i FDP. Tym samym, czerwoni, zieloni i żółci po raz pierwszy w historii Niemiec będą współrządzić na szczeblu federalnym. Niektóre nominacje ministerialne wzbudziły rozczarowanie, inne kontrowersje, zaś najwięcej pytań pojawiło się przy nazwisku szefowej resortu obrony i spraw zagranicznych oraz ministra rolnictwa.

Socjaldemokraci jako najsilniejsze ogniwo rządu i partia kanclerza, Olafa Scholza przejęli sześć resortów:

– Spraw Wewnętrznych ( Nancy Fraser)

– Pracy (Hubertus Heil)

– Obrony ( Christine Lambrecht)

– Zdrowia (Karl Lauterbach)

– Budownictwa ( Klara Geywitz)

– Współpracy gospodarczej i Rozwoju ( Svenja Schulze)

Szefem Urzędu Kanclerskiego został zaufany i długoletni współpracownik Olafa Scholza, Wolfgang Schmidt.

W grupie ministrów socjaldemokratycznych największe kontrowersje wzbudziły nominacje Christine Lambrecht i Karla Lauterbacha. Spekulowano, że Lambrecht obejmie tekę w MSW, postawienie jej na czele resortu obrony było zaskoczeniem zarówno dla komentatorów politycznych jak i samych polityków. Po raz ostatni socjaldemokraci mieli szefa resortu obrony w 2005 roku, Lambrecht zaś bezpośrednio obejmuje swoją funkcję po dwóch prominentnych politykach CDU: Annegret Kramp-Karrenbauer i jej poprzedniczce, Ursuli von der Leyen. Nowa minister obrony Niemiec w latach 2019-2021 kierowała resortem sprawiedliwości w rządzie Wielkiej Koalicji, przez kilka miesięcy w 2021 r była również odpowiedzialna za ministerstwo rodziny. Zajmowała też szereg istotnych funkcji w kierownictwie SPD, ale z obronnością – co podkreślają krytycy jej powołania do resortu – nie miała do tej pory do czynienia. Podkreśla się, że w 2014 roku Lambrecht skrytykowała pomysł wyposażenia Bundeswehry w drony bojowe, tymczasem w nowej umowie koalicyjnej wszystkie strony się na nie zgodziły. Jako minister rodziny Lambrecht opowiadała się za zmianami w prawie, które umożliwiałyby kobietom pozostającym w związkach jednopłciowych na automatyczne przyznanie prawa rodzicielskiego w przypadku, gdy ich partnerka urodzi dziecko. Poza tym Lambrecht jest zwolenniczką zaostrzenia prawa do posiadania broni i przemyślenia nowej strategii wycofywania niemieckiej armii z misji zagranicznych. Jeszcze jako minister sprawiedliwości w marcu 2021 r, polityk skonfliktowała się z niemieckim Stowarzyszeniem Sędziów (niem. Richterbund), którego członkowie zarzucili jej, że zagraża niezależności niemieckiego wymiaru sprawiedliwości. Richterbund sugerował, że najważniejsze stanowiska sędziowskie są obsadzane według klucza partyjnego.

Karl Lauterbach budzi kontrowersje głównie z uwagi na swoje zaangażowanie w debatę związaną z pandemią koronawirusa. Lauterbach jako lekarz i epidemiolog był częstym gościem najpopularniejszych niemieckich formatów telewizyjnych, gdzie dał się poznać jako zwolennik ostrych obostrzeń, przeciwnik luzowania lockdownu a w ostatnich miesiącach dodatkowo optował za wprowadzeniem ograniczeń dla osób niezaszczepionych.  Na kilka dni przed zaprzysiężeniem nowego rządu pod kolońskim domem polityka odbył się protest środowisk antycovidowych.  Lauterbach otrzymuje też często listy z pogróżkami.

Nowy minister zdrowia jest ponadto znany z dość ekscentrycznych i żywiołowych wystąpień w Bundestagu, gdzie od lat występował w imieniu SPD jako główny ekspert partii ds. polityki zdrowotnej. Zapisany w umowie koalicyjnej nowego rządu postulat zniesienia z kodeksu karnego paragrafu 219 a zakazującego reklamowania przez gabinety ginekologiczne wykonywania aborcji jest raczej kompatybilny z poglądami Lauterbacha. Już w 2018 roku polityk podnosił tę kwestię w swoich mediach społecznościowych argumentując, że rzecz nie dotyczy „reklamowania aborcji”, ale „obrony praw kobiet”.

Zielonym przypadło w udziale pięć ministerstw:

– Spraw Zagranicznych (Annalena Baerbock)

– Gospodarki i Ochrony Klimatu (Robert Habeck)

– Rolnictwa ( Cem Özdemir)

Środowiska (Steffi Lemke)

Rodziny (Anne Spiegel)

I w tym gronie największe poruszenie wywołała nominacja Cema Özdemira na szefa resortu rolnictwa. Jego zwolennicy uważają bowiem, że zdecydowanie lepiej sprawdziłby się jako szef dyplomacji, co jednocześnie świadczy o braku zaufania do współprzewodniczącej Zielonych i nowej szefowej MSZ, Annaleny Baerbock. Cem Özdemir jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych polityków Zielonych, znanym ze swojego krytycznego stosunku do polityki Kremla i Aleksandra Łukaszenki. W 2001 roku, kiedy prezydium przyznające nagrodę Kwadrygi zdecydowało się ją wręczyć Władimirowi Putinowi, Özdemir opuścił to grono na znak protestu. W 2020 i 2021 roku objął patronatem więźniów politycznych z Białorusi: Katarzynę Barysiewicz i Ramana Pratasiewicza. Pozostająca ewidentnie w cieniu swojego partyjnego kolegi, Annalena Baerbock jest uważana za nowicjuszkę w kwestiach polityki zagranicznej a jej wybór uważa się za element politycznego dealu. Jej pierwsze wizyty zagraniczne w Paryżu, Brukseli i Warszawie są więc dla debiutującej pani minister ważnym testem.

Liberałowie otrzymali ministerstwa:

– Finansów ( Christian Lindner)

-Sprawiedliwości ( Marco Buschmann)

-Edukacji ( Bettina Stark-Watzinger)

Transportu i cyfryzacji (Volker Wissing)

Żaden z tych wyborów personalnych nie był szerzej komentowany a nazwiska faworytów do ministerialnych tek krążyły już od pewnego czasu w przestrzeni publicznej. Obyło się więc bez niespodzianek, ale i trzeba przyznać, że liberałowie postawili właściwych ludzi na właściwym miejscu. Każdy z kandydatów FDP zajął stanowisko odpowiadające swoim kompetencjom. Od początku negocjacji koalicyjnych było wiadomo, że przewodniczący FDP Christian Lindner zamierza objąć ministerstwo finansów i mimo początkowych tarć ze współprzewodniczącym Zielonych, Robertem Habeckiem, Lindner osiągnął swój cel. O nowym ministrze sprawiedliwości, Marco Buschmannie mówi się „mózg FDP”, to on podobno jest pomysłodawcą większości postulatów zawartych w programie wyborczym liberałów. Biorąc pod uwagę jak ważne miejsce zarówno w programie wyborczym FDP, jak i później w umowie koalicyjnej przypisano „obronie praworządności”, warto obserwować działania i inicjatywy podejmowane w niemieckim resorcie sprawiedliwości. Mimo, że w tym konkretnym zapisie umowy nie pada nazwa Polski, kontekst nie pozostawia złudzeń – rzecz tyczy się Warszawy i Budapesztu a „walka o praworządność” stanowi jeden z priorytetów europejskiej polityki nowego rządu niemieckiego.

Olga Doleśniak-Harczuk

Ekspertka Instytutu Staszica

Foto: pixabay.com