Namnożyło się nam w ostatnich latach rzeczników rozmaitych grup i interesów na państwowych posadach. Niektórzy starannie dbają o to, by ich aktywność nie przeciekła do opinii publicznej, inni mieszają funkcję bezstronnego z definicji rzecznika z jaskrawymi politycznymi ambicjami. Na tym tle postać ministra Abramowicza, rzecznika małych i średnich przedsiębiorstw, wyróżnia się niezwykle pozytywnie. I pod względem aktywności, i pod względem rozsądku składanych propozycji.
Pisałem niedawno, że czas już zastanawiać się nad systemową odbudową naszej gospodarki i przedsiębiorczości, poważnie dotkniętej przez koronawirusowy kryzys. Wielkie korporacje, a tym bardziej kontrolowane przez Skarb Państwa spółki dadzą sobie radę. Najwyżej przeprowadzą masowe zwolnienia (nie jest to wszak problem zarządów tych firm), najwyżej dostaną zastrzyk gotówki w postaci intratnych zleceń. Małe i średnie przedsiębiorstwa mogą w dłuższej perspektywie liczyć tylko na siebie. Trzeba docenić wiosenno-letnią tarczę antykryzysową, która pomogła przetrwać tysiącom firm. Teraz też – podobno – będzie jakieś wsparcie, ale świecący pustkami budżet znacząco ogranicza możliwości. Poza tym to, że firmy przeżyją kilka najcięższych miesięcy nie oznacza, iż staną szybko na nogi.
Jeśli wierzyć sondażom, większość Polaków uważa wprowadzane ograniczenia za słuszne. Sęk w tym, że słychać wiele głosów, iż są one nielogiczne. Jak bowiem wyjaśnić zamknięcie sklepów z meblami i wyposażeniem wnętrz, a pozostawienie otwartych marketów budowlanych? Zamknięcie restauracji i kawiarni, a wyjęcie spod restrykcji kasyn? Przykłady można by mnożyć.
Zamknięcie lub ograniczenie działalności konkretnej branży to tragedia dla małych i średnich przedsiębiorców. Problem ze spłatą kredytów, z utrzymaniem domu i rodziny, ze zdobyciem pieniędzy na pensje dla pracowników. Dlatego bardzo potrzebny był głos Adama Abramowicza, który wezwał rząd do dialogu z biznesem i zastanowienia się nad poluzowaniem lub zracjonalizowaniem ograniczeń tam, gdzie są one przesadne. Rzecznik MŚP w liście do premiera napisał wprost: walka ze skutkami pandemii nie może odbywać się kosztem rujnowania gospodarki. Czyli wyraził to, o czym mówią polscy przedsiębiorcy.
Wydaje się, że są obecnie dwie instytucje, które mogą w skuteczny sposób pośredniczyć w dialogu między decydentami a przedsiębiorcami. Pierwsza – to Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorstw w osobie Adama Abramowicza, a druga – to Rada Dialogu Społecznego. Co prawa w ostatnich miesiącach taki dialog przydałby się wstrząsanej wewnętrznymi konfliktami Radzie, ale mimo wszystko pozostaje ona najważniejszych forum dialogu o systemowych rozwiązaniach.
Wierzę w dobrą wolę ministra Abramowicza, który wielokrotnie pokazał, że swoją funkcję traktuje jak najbardziej poważnie. Nie wiem jednak, z jaką odpowiedzią spotka się słuszny apel Rzecznika. Ogólnikowy, kurtuazyjny list z zapewnieniami, że rząd dokłada wszelkich starań etc. etc. będzie równoznaczny z odpowiedzią, że o prawdziwym dialogu można zapomnieć. A licznik bije i straty polskich przedsiębiorców rosną z dnia na dzień. Wraz z tym z dnia na dzień spada konkurencyjność polskiej gospodarki. Tej sprawy nie wolno przewlekać – dialog powinien rozpocząć się jak najszybciej. Jeśli we wstrząsanym politycznymi i światopoglądowymi konfliktami społeczeństwie coś może łączyć, to jest to właśnie znalezienie akceptowalnych rozwiązań odnośnie łagodzenia skutków kryzysu. Grzechem byłoby nie skorzystać z tej szansy.
Krzysztof Przybył
Prezes Fundacji „Teraz Polska”
Foto: pixabay.com