Nakładem Żydowskiego Instytutu Historycznego, przy wsparciu (tak, tak!) Fundacji im. Róży Luksemburg wyszła pięknie ilustrowana monografia, w przystępny sposób relacjonująca sześćset lat żydowskiej obecności w Warszawie. Udało się stworzyć pracę obiektywną, co w dzisiejszych czasach i przy dzisiejszych standardach mieszania faktów z ideologią wcale oczywiste nie jest. Niemniej, chwaląc to, co na pochwałę zasługuje, trzeba wytknąć książce kilka istotnych mankamentów.
„Warsze – Warszawa” zainteresuje nie tylko miłośnika dziejów stolicy, ale każdego, kto interesuje się polskimi dziejami. Potrzeba popularnej, napisanej przez naukowców monografię dziejów żydowskiej diaspory w stolicy. Monografii, która dodatkowo nie wpisywałaby się w czarno-białe ideologiczne schematy dotyczące relacji polsko-żydowskich.
Monografia napisana jest w sposób przystępny – pierwszy plus. Bogato ilustrowana – drugi plus. Napisana interesująco – trzeci. Niestety, pierwsze, co rzuca się w oczy, a jest zmorą polskich książek historycznych, to brak indeksu. W tego rodzaju publikacji to nie drobne uchybienie, a grzech śmiertelny. Wyobraźmy sobie słownik biograficzny ułożony, dajmy na to, wedle dat śmierci opisywanych postaci, a pozbawiony indeksu nazwisk. Byłby pozycją albo dla tych, którzy lubią takie opracowania czytać do poduszki, albo dla erudytów, albo dla wytrwałych. Temat braku indeksów w monografiach i wydawnictwach encyklopedycznych poruszał ładnych kilkadziesiąt lat temu już Wańkowicz w „Karafce La Fontaine’a”. Jak widać, niewiele się od tego czasu zmieniło.
Wątpliwości budzą zachwiane proporcje między poszczególnymi opisywanymi epokami warszawskich dziejów społeczności żydowskiej. Niemal jednak czwarta (około 120 stron na 500) zajmuje okres wojny i okupacji. Okres ważny, tragiczny, kończący istnienie żydowskiej Warszawy w formie kształtowanej przez ponad sto lat – ale jednak obejmujący kilka lat na sześć wieków. Trzeba przyznać, że autorzy obiektywnie piszą i o polskiej pomocy dla Żydów, i o przypadkach szmalcownictwa. Z kolei okres powojenny został potraktowany szalenie pobieżnie. W odróżnieniu od poprzednich rozdziałów sprawia wrażenie przypadkowego zestawienia faktów. A wielka szkoda, bo na krótką choćby analizę zasługuje kilka istotnych kwestii z ery PRL. Na przykład szalenie złożona kwestia relacji w epoce stalinowskiej została skwitowana krótko: „W polskiej opinii panował rodzaj mitu, że Żydzi są wszechobecni w aparacie przymusu i centralnych instytucjach rządowych”. Ale skąd się wziął ten „mit”, jak rzutował na wzajemne relacje – ani słowa. Kuriozalne jest pominięcie wydarzeń roku 1968, wspomnianych marginalnie, wstydliwie przy okazji opisu działalności żydowskich organizacji. To tak, jakby opisując historię Polaków w Czechach pominąć rok 1938.
Niezwykle interesujące byłoby szersze spojrzenie na fenomen odradzania się żydowskiego życia kulturalnego, oświatowego i żydowskiej pamięci po roku 1989 – także wśród tych, którzy odkryli swoje żydowskie korzenie. Sądzę, że bez straty, a raczej z zyskiem dla całej książki byłoby okrojenie rozdziału o czasach wojennych, a poszerzenie tego o latach najnowszych. W końcu tożsamość żydowska we współczesnej Polsce odradza się w nowej formie – zakorzeniona w przeszłości, ale skierowana w przyszłość.
Warsze – Warszawa: Żydzi w historii miasta 1414-2014. Warszawa, Żydowski Instytut Historyczny, 2020.
(mr)