Modernizacja armii w cieniu pandemii

Browse By

Jest sprawą oczywistą, że zakupy dla Wojska Polskiego, zaplanowane ze sporym rozmachem, mogą zostać zagrożone. Obecnie jednak Ministerstwo Obrony Narodowej zapowiada, że wszelkie kontrakty będą realizowane zgodnie z planem i żadnego zagrożenia dla niebezpiecznego osłabienia sił zbrojnych nie ma.

Realizacja – ale jaka?

Najważniejsze są oczywiście inwestycje w system obrony powietrznej państwa. Żyjemy w czasach, w których nikt nie mający przewagi w powietrzu nie jest w stanie wygrać wojny. W Polsce nie byłoby inaczej – ani nie jesteśmy w stanie rozwinąć własnych wojsk do obrony, ani państwo nie byłoby w stanie funkcjonować, gdyby wrogie samoloty, śmigłowce i aparaty bezpilotowe latały sobie gdzie chcą i bezkarnie atakowały co chcą. Bardzo ważne jest też to, że o żadnym sojuszniczym wzmocnieniu nie moglibyśmy marzyć, gdyby wrogie bomby sypały się na głowy przychodzących na pomoc sojuszników.

W tym obszarze istotne jest to, że zakontraktowane Patrioty w ramach programu Wisła zostaną do Polski dostarczone, a Polska wysupła te mniej więcej 20 miliardów złotych na sfinalizowanie programu. Zakupiony dywizjon z dwoma bateriami po dwa radary kierowania ogniem i osiem wyrzutni Patriot każda zostanie zapewne rozstawiony wokół Warszawy, zabezpieczając stolicę z jej centralnymi instytucjami, systemem kierowania państwem, przemysłem, ludnością i węzłem komunikacyjnym będzie efektywnie broniony tak przed atakiem powietrznym, jak też i rakietowym. Co jednak będzie z zakupem drugiego dywizjonu, co jest zaplanowane na późniejszy okres, tego nie wiadomo.

Drugim strategicznym programem jest zakup 32 myśliwców F-35, na co mamy wydać nieco ponad 19 miliardów. Minister ON Mariusz Błaszczak stanowczo zapowiada, że także i ten program będzie konsekwentnie realizowany. Warto jednak pamiętać, że podpisany kontrakt nie obejmuje uzbrojenia, które trzeba będzie dokupić oddzielnie. Oby nikt o tym nie zapomniał, bo będziemy mieć samoloty sportowe, na wojnie bezużyteczne. Oczywiście konieczne też będzie zmodernizowanie co najmniej jednej bazy dla dwóch eskadr bojowych. Zakładam, że będzie to Świdwin, bo określone zaplecze już tam istnieje, a ponadto używa się tam najstarszych w Wojsku Polskim samolotów bojowych Su-22. Nie mam natomiast pojęcia, czy istnieją już kalkulacje, ile taka modernizacja będzie kosztować i czy zaplanowano na to środki.

Wyspy nowoczesności

Sam zakup F-35 w obecnej sytuacji wydaje się dość kontrowersyjny. Bo choć postradzieckie Su-22 i MiG-29 trzeba jak najszybciej wymienić na nowe myśliwce wielozadaniowe nie ulega najmniejszej wątpliwości, to jednak sprawa na jakie, może w obecnej sytuacji podlegać dyskusji. F-35 są zoptymalizowane do działań ofensywnym nad terenem nieprzyjaciela, a nam jest w tym momencie potrzebny przede wszystkim myśliwiec obrony powietrznej, mogący też udzielić bezpośredniego wsparcia wojskom lądowym, kiedy tylko będą tego potrzebowały. Aby F-35 mógł skutecznie prowadzić misje uderzeniowe w ramach izolacji pola walki na przykład, to żeby przetrwać w strefie „antydostępowej” (A2/DA) zbudowanej przez Rosjan w Obwodzie Kaliningradzkim, będzie potrzebował odpowiedniego wsparcia. Same własności stealth (utrudnionego wykrycia) nie są tu wystarczające. Potrzebne jest odpowiednie rozpoznanie wrogiej obrony przeciwlotniczej, a także środki do jej obezwładniania. Nawet przy pomocy precyzyjnego rażenia rakietami z wyrzutni Homar – kolejnego programu, który ma być kontynuowany. Niestety, na system kompleksowego rozpoznania, oparty o dostęp do informacji z rozpoznania satelitarnego, flotę aparatów bezpilotowych do rozpoznania i ataków na cele naziemne, kilku samolotów rozpoznania radioelektronicznego (3-4), śmigłowców rozpoznawczo-bojowych, nie będzie nas raczej stać. Dlatego o wysyłaniu naszych F-35 nad wrogie terytorium nie ma raczej co marzyć. Siłą rzeczy będą one wykonywały zadania, dla których nie są specjalnie stworzone, czyli będą broniły obiektów na terenie kraju przed atakiem lotniczym i będą bezpośrednio wspierały Wojska Lądowe na polu walki. A do tego celu moglibyśmy kupić na przykład Eurofightery albo kolejne F-16, choć te pierwsze są w obronie powietrznej bardzo efektywne. Pieniędzy byśmy wydali mniej, mogąc wykorzystać oferowane możliwości.

Niezależnie od zakupionych samolotów należy koniecznie kontynuować program Narew, zakup rakietowych systemów przeciwlotniczych małego zasięgu. I to zarówno do obrony wojsk (każda dywizja powinna otrzymać co najmniej trzy baterie systemu, by osłonić dwie pierwszorzutowe brygady i rejon dowództwa dywizji z jej artylerią), ale także do obrony naszych baz lotniczych. Jeśli nie damy lotniskom dobrej osłony przeciwlotniczej to i zakupione za ciężkie pieniądze F-35 mogą się okazać całkiem bezużyteczne – kiedy zostaną unieruchomione w zbombardowanej bazie. Nikt zatrzymania tego programu nie zapowiedział, ale też wciąż nie wybrano rakiety dla systemu, a choćby to by wystarczyło, by nas przemysł dopełnił reszty, integrując całość z radarem kierowania ogniem i modułem dowodzenia.

Bez rozpoznania – źle…

W Wojskach Lądowych modernizacja już przebiega z wyraźnym opóźnieniem. Wojska otrzymują co prawda Rosomaki, ale kolejne odmiany (rozpoznawcza, przeciwpancerna, dowódcza, itd.) powstają ze sporym opóźnieniem. Są też problemy z nową lżejszą wieżą dla nich. Mocno z tyłu w stosunku do planu jest też modernizacja czołgów Leopard do standardu 2PL, a zapowiadana modyfikacja czołgów T-72 niewiele im pomoże – należy je po prostu wymienić na nowe pojazdy, lub choćby używane, ale nowsze. O programie Borsuk – nowego bojowego wozu piechoty w miejsce leciwych i całkiem już nieprzydatnych BWP-1, nie ma nawet co mówić, bo do jego realizacji jest daleko.

Cieszy modernizacja artylerii, czyli zakupy haubic Krab i moździerzy Rak, a także kontynuacja programu Homar – artyleryjskich systemów rakietowych. Siła ognia Wojsk Lądowych z pewnością ulegnie poważnemu wzmocnieniu. Tyle tylko, że bez systemu rozpoznania i obserwacji pola walki, będzie to ogień ślepy, a zatem zupełnie nieefektywny. A przecież plany są bardzo ambitne: 4 zestawy Zefir dla Sił Powietrznych (aparaty klasy MALE, czyli zbliżone do słynnego amerykańskiego Predatora), kilka zestawów Gryf – taktycznych dronów średniego zasięgu dla dywizji, 12-16 zestawów Orlik dla dowództw brygad i 15 zestawów Wizjer dla dowództw batalionów. Ze wszystkich tych programów realizowany częściowo jest tylko program Orlik oraz programy zakupu dla wojsk specjalnych. Poza wymienionymi, jedynie mirosławiecka baza należąca do 1. Brygady Lotnictwa Wojsk Lądowych dysponuje kilkoma zestawami taktycznymi małego zasięgu (m.in. izraelskie Orbiter). Jeśli programy aparatów bezpilotowych nie zostaną w końcu potraktowane poważnie, to na nic nam cała siła naszej artylerii, a i dowodzenie wojskami bez znajomości poczynań wroga, będzie raczej kulawe.

Bardzo ważne w Wojskach Lądowych jest też zmodernizowanie floty śmigłowców. Koniecznie potrzebny jest nowy śmigłowiec bojowy w miejsce praktycznie już bezbronnych Mi-24, w ramach założonego programu Kruk. Warto by pomyśleć o jakimś perspektywicznym, a jednocześnie relatywnie tanim rozwiązaniem i moim faworytem jest tu włoski Leonardo AW249. Włosi już wcześniej stworzyli świetny śmigłowiec bojowy A129 Mangusta dostępny za niewygórowaną cenę, a teraz wykorzystując wiele gotowych elementów (napęd, układ nośny, układ sterowania) od AW149 tworzą nową maszynę bojową opartą o tą samą koncepcję.

Drugim elementem powinno być kontynuowanie modernizacji śmigłowców Sokół według programu Głuszec, co dałoby tym maszynom nowe możliwości, w tym także w zakresie obserwacji pola walki, czyli wzmocnienia naszych oczu i uszu, bez których jesteśmy ślepym bokserem. Tymczasem wydaje się, że MON, mimo szumnych zapowiedzi, bardzo się ociąga z realizacją tego programu.

Skupmy się na priorytetach

O modernizacji Marynarki Wojennej nawet nie wspominam, bo w tym momencie nie jest ona na pierwszym planie, jeśli chodzi o nasze priorytety obronne. Wydaje się, że Marynarka ucierpi najbardziej. Niemniej jednak jest wiele innych potrzeb, w tym w zakresie cyberbezpieczeństwa, systemu dowodzenia, logistyki Wojska Polskiego, właśnie systemu rozpoznania, ale jestem przekonany, że zwłaszcza w dobie koronawirusa musimy się liczyć z tym, że wiele elementów modernizacji jest nie do zrealizowania. Dlatego zamiast szumnych zapowiedzi, że na wszystko co zaplanowane, będzie nas stać, należy usiąść i przygotować listę priorytetów w taki sposób, by w pierwszej kolejności kupować ten sprzęt, który jest nam najbardziej potrzebny.

Dr Michał Fiszer

Collegium Civitas