Rozmowa z Pawłem Leszczyńskim, prezesem stowarzyszenia Wolny Kraft
Jak pandemia wpłynęła na rynek piw kraftowych?
Rynek piw rzemieślniczych jest bardzo różnorodny, wiele zależy od wielkości konkretnego browaru, sposobu produkcji i modelu biznesowego. Browary restauracyjne są chyba w najgorszej sytuacji, tak samo te, które prowadziły firmowe puby. Mało jest mikroproducentów, którzy sprzedawali piwo tylko do lokali; ich sprzedaż spadła o 90-100%. Teoretycznie najlepiej radzą sobie browary większe, które mają swoje produkty (fachowo nazywane indeksami) w sklepach wielkopowierzchniowych. Choć trudno oszacować wielkość sprzedaży, są jednak dostępne dla klientów.
Dramat rozgrywa się jednak na obrzeżach
branży. Kryzys wybuchł na początku sezonu, który miał zrekompensować chude,
zimowe miesiące. Browary uwarzyły piwo, które już zaczęły rozprowadzać po
lokalach specjalistycznych i promować. Wielu przygotowywało się z premierami (miało
ich być ponad 100 w trzy dni) na Warszawski Festiwal Piwa.
Jednak, z dnia na dzień, wszystkie tradycyjne kanały sprzedaży przestały
istnieć: lokale specjalistyczne, eksport (teraz pomału rusza), piwne festiwale
i imprezy masowe, hurtownie. Dobrze odnalazły się w sytuacji sklepy
specjalistyczne (ale jest ich bardzo mało) i firmy sprzedające alkohol zdalnie,
które kryzys wyciągnął z finansowej
zapaści. Niektóre sklepy dzięki specjalistycznej instalacji sprzedają nawet
piwo, które zostało w opustoszałych lokalach. Dużym problemem są zaległości
finansowe. Te zawsze były zmorą producentów piwa, często nie są spłacane przez
podmioty, które kredytowały się na producentach. To oczywiście sytuacja
mniejszych browarów w Polsce. Koncerny i
niektóre browary za granicą notują wzrost sprzedaży.
Czy powinna istnieć możliwość sprzedaży
różnych, legalnych, napojów alkoholowych przez Internet? Jakie ma to znaczenie
dla małych browarów?
Wolny Kraft jest młodym stowarzyszeniem, ale nasi członkowie od lat
postulują sprzedaż internetową i zdalną piwa rzemieślniczego. Jest to
produkt specjalistyczny, często niedostępny dla ludzi mieszkających poza dużymi
miastami. Do tego piwo zwykle najlepiej smakuje świeże i trzeba przechowywać je
w odpowiednich warunkach. Uważamy, że produkty alkoholowe marki premium,
szczególnie te dostępne lokalnie, powinny być dostępne dla konsumentów. W
przypadku innych produktów alkoholowych nie mam zdania – wydaje mi się, że
można je kupić w większości sklepów, a jeśli ich zasięg nie jest ogólnokrajowy,
to najczęściej wynika to z
polityki producenta. Sprzedaż z dowozem i przez Internet nigdy nie była
legalna, choć czasem stawała się powszechna (tak dzieje się i dziś). Dlatego
trudno nam
oszacować, jaki mógłby być to procent produkcji. Jej wprowadzenie byłoby
jednak znacznym ułatwieniem dla producentów w czasach pandemii,
zapewniając im możliwość sprzedaży i ograniczając potrzebę wychodzenia ludzi z
domu. Również po opanowaniu sytuacji w istotny sposób wpłynęłaby na współczesne
kanały sprzedaży, które faworyzują duże zakłady.
Równolegle działam też w Stowarzyszeniu
Kooperatywa Spożywcza „Dobrze”, które daje świetny przykład tego, jak powinna
wyglądać dystrybucja produktów od małoobszarowych, polskich rolników. Sprzedaż
powinna koncentrować się na bezpośredniej relacji, jak najkrótszej drodze od producenta
i tworzeniu społeczności związanej z danym produktem. Duże sklepy przede
wszystkim nie radzą sobie ze sprzedażą małych ilości różnorodnych serii piw o
krótkim terminie przydatności. Piwo
rzemieślnicze jest produktem, którego nie wystarczy po prostu sprzedać,
broni się oczywiście smakiem, ale jest nierozłącznie związane z relacją
z klientem, jego edukacją i wspólnym odkrywaniem tego wielobarwnego
świata smaków.
Jakie obecnie są uregulowania prawne związane ze sprzedażą internetową? Jak wygląda to w innych państwach?
Obecnie wydawane w Polsce zezwolenia na
sprzedaż alkoholu nie pozwalają na sprzedaż przez Internet oraz zdalnie, za
wyjątkiem imprez cateringowych. Określa to Ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu
alkoholizmowi z 1982 roku, czyli z czasów stanu wojennego. Jak można się łatwo
domyślić, Internetu wówczas nie było i pod tym kątem Ustawa nigdy nie była
aktualizowana, dlatego w prawie nie ma explicite zawartego zakazu sprzedaży tym
kanałem. Ustawodawca rozwiązał tę kwestę w interesujący sposób. Otóż, zgodnie z
art.155 § 2 k.c., alkohol jest „rzeczą oznaczoną co do gatunku”, a jego faktyczna
sprzedaż następuje w momencie wydania jej nabywcy.
Pozwolenia na sprzedaż przypisane są jednak do konkretnego miejsca. W związku z
powyższym wszelkie odstępstwa oznaczają sprzedaż niezgodną z pozwoleniem
(definiowaną przez Ustawodawcę jako przestępstwo!) i wiążą się możliwością
utraty wszystkich pozwoleń sprzedaży alkoholu (i niemożliwością dostania ich
przez trzy kolejne lata) oraz grzywną 5000
zł lub ograniczeniem wolności.
Ponieważ UE umożliwia krajom prowadzenie własnej polityki związanej ze sprzedażą alkoholu, modele są bardzo różne, często związane z tradycyjnymi regulacjami i różnymi pomysłami na kontrolowanie wpływów akcyzy przez państwo i ograniczania negatywnego wpływu alkoholu na społeczeństwo. Czasem nawet dane regiony cieszą się specjalnymi przywilejami. Dość powiedzieć jednak, że większość krajów umożliwia zdalną sprzedaż, z czego Łotwa i Włochy wprowadziły odpowiednie przepisy na czas epidemii. Listę podmiotów sprzedających rzemieślnicze piwo zdalnie można przejrzeć na stronie https://www.beerishere.org/. Oczywiście nie ma problemu, żeby kupić skrzynkę z piwami zza granicy do Polski.
Pomysł ten budzi obawy co do weryfikacji
wieku kupujących – jakie rozwiązanie Państwo proponują?
Nie wydaje mi się, żeby istniało rozwiązanie idealne, tak samo jak wady ma
tradycyjna forma sprzedaży. Ten, komu w czasach nieletniości udało się kupić
alkohol wie, o czym mówię. Istnieje parę możliwych rozwiązań tego problemu, a
najbardziej racjonalnym wydaje się przeniesienie tego obowiązku na
dostawcę/automat dostawczy, co jednak
średnio podoba się sądom (kurier nie straci koncesji jeśli nie dopełni tego
obowiązku). Jednak w czasach, kiedy większość firm dostawczych oferuje usługę
dostarczenia paczki osobie pełnoletniej lub konkretnie adresatowi, problem ten
wydaje się nieco na wyrost. Osobiście najbardziej rozbawiła mnie wypowiedź pana
Brzóski, byłego prezesa PARPA, który mimo utraty stanowiska nie przestał
komentować tematów związanych z alkoholem w mediach z właściwą sobie swadą. W
jednym z artykułów opowiadał o niebezpieczeństwie nastolatków, którzy skorzystają
z okazji pandemii i będą masowo zamawiać alkohol on-line. Tu znowu mogę odnieść
się bezpośrednio do doświadczeń
współczesnych nastolatków, ponieważ sam czułbym się nieco niepewnie z resztą
rodziny w mieszkaniu.
Inna rzecz zdaje się być jednak ważniejsza. W polskim prawie sądy zwracają uwagę na intencję ustawodawcy, próbując dociec, co mieli na myśli twórcy prawa te niespełna 40 lat temu. Na podstawie wspomnianej wcześniej Ustawy wnioskują, że tą intencją miało być ograniczenie dostępności alkoholu (wg aktualnej prezeski PARPA zmniejszenie sprzedaży alkoholu jest możliwe dzięki: zwiększeniu ceny, ograniczeniu dostępności i reklamy produktów). Co logiczne, zmiana tak interpretowanej przez NSA intencji Ustawodawcy jest niemożliwa bez zmiany treści samej Ustawy.
Kto mógłby sprzedawać alkohol przez Internet – czy chcecie Państwo zezwoleń dla istniejących już sklepów, nowych podmiotów (osobna koncesja). Co z gastronomią?
Najważniejsze w tym momencie jest
wprowadzenie jak najszybciej prawa luzującego regulacje na czas epidemii. Aktualnie
lokale nie mogą sprzedawać piwa na wynos (większość nie ma odpowiedniej
koncesji), browary nie mogą sprzedawać swojej produkcji zdalnie i z dowozem, jeśli
nie mają koncesji detalicznej, nie mogą też sprzedawać go na
miejscu. Nie sprawia to oczywiście, że piwo jest dla konsumenta niedostępne,
ale alkoholu marki premium w wielu miejscach już po prostu nie kupi. Jeśli
chcemy ograniczyć kontakt międzyludzki przy sprzedaży alkoholu i wesprzeć najsłabszych
producentów i właścicieli lokali (dla tych biznesów epidemia jest równie
zabójcza jak dla seniorów!) a także zapewnić państwu dalszy wpływ z tytułu
podatków i akcyzy, ustawodawca powinien zareagować jak najszybciej. Zgadza się
z tym cała branża alkoholowa.
Jak natomiast miałoby to wyglądać w przyszłości? Nie jestem prawnikiem, ale
zgadzam się z Wojewódzkim Sądem Administracyjnym, który stwierdził, że Ustawa o
wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi jest zupełnie
niedostosowana do realiów rynkowych i wymaga zmian (później ten wyrok zmienił NSA).
Przy czym nie wyobrażam sobie tego procesu inaczej, jak w drodze konsultacji
społecznych. Aktualne przepisy są skomplikowane, a na ich zmianie chciałoby skorzystać
wiele stron mających różne interesy, łącznie z rządową, więc opracowanie nowej
koncepcji na pewno nie będzie łatwe. Wielu producentów (głównie wina i importowanych
alkoholi) i polityków lobbuje
za tym od dłuższego czasu, bez pozytywnych rezultatów. Zmiany hamuje
też Ministerstwo Zdrowia i wspomniana PARPA, ich podejście jest jednak dość konserwatywne.
Niektóre browary oferują sprzedaż piw przez Internet (np. jako catering na
imprezę zamkniętą), mimo że handel alkoholem online jest w Polsce
nieuregulowany. Jak Państwo odnoszą się do takich praktyk?
Niestety prawo nie nadąża za zmieniającą się sytuacja na świecie. Kibicujemy wszystkim browarom, które wyprzedzają działania ustawodawcy i podejmują ryzyko, jasno wskazując, jakie zmiany są niezbędne. Robią tak zwykle nie kierując się chęcią zysku, ale potrzebą utrzymania minimalnej sprzedaży, która umożliwi zwrot kosztów surowców i mediów, zapłacenie podatków oraz pensji pracowników. Zbyt często dla nich to być albo nie być, a od rządu, zamiast realnej pomocy, otrzymują tylko kolejne ograniczenia działalności. Mamy nadzieję, że inne browary jak najszybciej będą mogły pójść tą ścieżką już w pełni legalnie. I – ze wsparciem społeczności – uratować swój biznes-marzenie, pracowników i zacząć pomagać innym, którzy potrzebują wsparcia w czasach kryzysu.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Paweł Grabczak
Foto: © Bartosz Pussak