Raport Instytutu Staszica, analizujący ustawę o wychowaniu w trzeźwości, spotkał się z ogromnym zainteresowaniem ekspertów, decydentów i mediów. Kilkadziesiąt materiałów w prasie, radiu i na portalach internetowych traktujemy jako potwierdzenie tego, że obiektywnego raportu na temat legislacji alkoholowej do tej pory brakowało. Przysłuchując się dyskusji wokół dokumentu, warto raz jeszcze podkreślić, jakie, zdaniem Instytutu, powinny być kierunki publicznej dyskusji nad polityką państwa wobec alkoholu.
Nie pojawiła się żadna polemika z konkretnymi danymi prezentowanymi w raporcie. Warto podkreślić, że obecny na sejmowej konferencji jako gość dyrektor PARPA Krzysztof Brzózka powiedział, że zgadza się z zaprezentowanymi wnioskami. A wnioski te można sprowadzić do jednego równania: alkohol = alkohol = alkohol.
W naszej ocenie nie ma żadnych podstaw, by różnicować alkohol na bardziej i mniej niebezpieczny. To, co broniło się w 1982 roku, dzisiaj zupełnie się nie broni. Tym bardziej, że model spożycia się zmienił, ale wolumen wcale nie. Nadal pijemy dużo, chociaż inaczej. Ale to „inaczej” nie wiąże się z rodzajem spożywanych trunków, lecz ze sposobem ich konsumpcji. Bardziej odpowiedzialnym.
Nie ma żadnych argumentów na poparcie tezy, że państwo powinno ustawowo preferować określony rodzaj napojów zawierających alkohol. Przyjęcie filozofii, zgodnie z którą potencjalna szkodliwość społeczna napojów alkoholowych wiąże się z, mówiąc kolokwialnie, procentami, musi prowadzić do absurdu. Żeby być konsekwentnym, trzeba by zróżnicować kary dla pijanych kierowców. Piłeś wódkę? Kara surowa. Wino? Średnio surowa. Piwo? Łagodna. Czy ktoś na poważnie wyobraża sobie takie rozwiązanie?
Z ustawą ze stanu wojennego jesteśmy jak ze starym gmachem szpitalnym. Solidnie zbudowany, swego czasu nowoczesny, ale dzisiaj z trudem spełnia wymogi. Można tu i ówdzie przeprowadzić remont, małą przebudowę, lecz podstawowe problemy nie ustąpią. Zamiast przebudowy potrzebny jest nowy budynek. Nowa ustawa, która stanowi ramy dla innych aktów prawnych dotyczących branży alkoholowej i polityki trzeźwościowej.
Uchwalenie takiej ustawy nie jest sprawą łatwą i wymaga czasu, a przede wszystkim stworzenia spójnej, nowoczesnej koncepcji. Nie da się jej znaleźć inaczej, niż w drodze szerokiego dialogu społecznego. Z udziałem państwa, Kościoła, organizacji społecznych, przedstawicieli branży piwnej, winiarskiej i spirytusowej. Mamy na myśli prawdziwy dialog, a nie forsowanie swoich interesów kosztem konkurenta.
Wypracowanie podstaw dla nowej ustawy powinno być celem nadrzędnym. Jest to ważniejsze od jałowych dyskusji, czy zakazać piwu reklamy, czy dopuścić reklamę wódki, jakie ostrzeżenia umieszczać na etykietkach. Najpierw podstawy, czyli nowa, nowoczesna i skuteczna polityka względem alkoholu, a potem kwestie szczegółowe.
I taki właśnie dialog – jego podjęcie – jest kwestią najpilniejszą. Instytut Staszica, monitorujący legislację związaną z branżami: alkoholową, tytoniową i pożyczkową, służy obiektywnymi danymi i analizami.