Instytutu Staszica przygotował opracowanie poświęcone strukturze polskiego rynku mediów w kontekście planów jego dekoncentracji (polonizacji). Autorem jest prezes IS medioznawca dr Marek Palczewski. Dziś nadal nie wiadomo, czy powstanie ustawa dekoncentracyjna, a jeżeli tak – to w jakim kształcie. Raport wskazuje na możliwe efekty takiego procesu, przy założeniu pewnej dowolności interpretacji, jeśli chodzi o konkretne dane ilościowe czy finansowe, ekonomiczne i społeczne skutki na rynku mediów w Polsce oraz konsekwencje na arenie międzynarodowej.
Wysoka koncentracja właścicielska mediów w kilku segmentach medialnych jest faktem – m.in. na rynku prasy kolorowej czy rynku prasy regionalnej. Jednak proces tworzenia nowego ładu medialnego musi uwzględniać wiele komponentów o charakterze historycznym, prawnym, politycznym, rynkowym (ekonomicznym) finansowym czy społecznym. Naruszenie owego ładu nie może wiązać się z naruszeniem prawa zarówno polskiego, jak i europejskiego i nie powinno polegać na jakiejkolwiek formie wywłaszczenia dotychczasowych właścicieli, lecz musi brać uwagę ich prawa właścicielskie, sytuację ekonomiczną i historyczną, w której znalazła się dana grupa medialna, dobro użytkowników/odbiorców środków przekazu, oraz musi uwzględniać ewentualne straty i korzyści wynikające z zakładanej dekoncentracji.
Plany dekoncentracji względnie repolonizacji mediów pojawiają się od 2016 r. W większości krajów europejskich istnieją regulacje prawne chroniące rynek przed nadmierną koncentracją i dba się o zapewnienie właściwych mechanizmów konkurencyjnych. Politycy partii rządzącej często powoływali się na wzory francuskie i niemieckie ustaw medialnych. Zostały one pokrótce omówione w opracowaniu.
W rozdziale dotyczącym możliwych skutków dekoncentracji wskazano zagrożenia, które może ten proces przynieść. Można się spodziewać, że niektóre firmy wycofają część swoich wydawnictw z rynku, zmniejszając w ten sposób ofertę wydawniczą, co będzie skutkować w pierwszym etapie zmian mniejszym pluralizmem treści. Zatem skutek będzie odwrotny do deklarowanych przez projektodawców celów ideowych: zwiększenia oferty i zwiększenia pluralizmu treści.
Dodatkowo nagłe odejście dużej części obcego kapitału z polskiego rynku mogłoby oznaczać utratę pracy przez kilkuset (w najkorzystniejszym dla nich wariancie) do nawet kilku tysięcy dziennikarzy (w wariancie najmniej korzystnym).
W opracowaniu wskazuje się na przykład Czech, gdzie po wykupieniu przez rodzimy kapitał gazet i czasopism będących dotychczas w rękach zagranicznych właścicieli nastąpiło ich uzależnienie od nowego właściciela.
Po wprowadzeniu zapowiadanej ustawy (ustaw?) wystąpiłyby również konsekwencje o charakterze międzynarodowym. Unijne prawo zakazuje dyskryminacji ze względu na pochodzenie kapitału. Nie można wykluczyć, że nowa ustawa medialna zostałaby zaskarżona do Trybunału Sprawiedliwości UE.
Ponadto wydaje się, że w całej dyskusji na temat dekoncentracji (repolonizacji) mediów pomija się niemal całkowicie jeden ważny element: wpływu Internetu na dyskurs publiczny. Jego rola jest coraz bardziej znacząca i prawdopodobnie będzie systematycznie rosnąć. Dostęp do zagranicznych mediów – na razie – jest nieograniczony. Wszelkie próby regulacji Internetu ze strony władz państwowych w krajach demokratycznych jak dotąd zawsze napotykały opór społeczny.
We wnioskach raportu znajduje się kilka wstępnych zaleceń, które mogą pomóc we właściwej, nieideologicznej i pozbawionej politycznych konotacji dekoncentracji mediów. Ewentualne projekty zmian musiałyby pociągać za sobą przede wszystkim zmiany w polskim ustawodawstwie. Skutki takich zmian trudno dziś oszacować, nie znając ostatecznych rozwiązań.
Pełna treść raportu: Dekoncentracja rynku mediów w Polsce – punkt wyjścia