Niewielka książeczka, ale pełna faktów. Dokument tego, jak wygląda wolność opinii i pluralizm w świecie „postępowej lewicy”. Michel Onfray, niegdyś lewicowiec, poprzez libertarianizm przeszedł na pozycje obrony konserwatywnych wartości. Ideologiczny kameleon? Nic z tych rzeczy! Po prostu wolność słowa i pluralizm, który jeszcze wiek temu był na sztandarach lewicy i liberałów, dzisiaj po lewej stronie sceny politycznej został zastąpiony postulatami ograniczenia wolności – poprzez polityczną poprawność, teorie „mowy nienawiści” i ruchy w rodzaju cancel culture. To nie Onfray się zmienia, ale świat, w którym funkcjonuje.
Onfray udowadnia, że wrażliwość postępowców na ludzką krzywdę i na naruszenia wolności słowa jest wybiórcza. Pokazuje schemat ataków na poważnych autorów, specjalistów od Chin, którzy nagłaśniali zbrodnie reżim Mao. Pokazuje próbę zniszczenia krytyków świętości, jaką dla liberalnej lewicy jest Freud. Co najważniejsze jednak, krok po kroku prowadzi czytelnika przez mechanizmy wyrzucania poza nawias debaty publicznej osób, które kwestionują odgórnie narzucane, lewicowo-liberalne widzenie świata.
I na naszym, polskim podwórku to nie jest nowość. W latach 90. „Gazeta Wyborcza” (wówczas przemożna) wraz z satelitami ochoczo denuncjowała „zoologicznych antykomunistów” i „denuncjatorów z IPN”, lansując jako poważnego historyka dziś całkowicie zapoznanego autora, który lansował tezę o wydarzeniach bydgoskich 1939 roku jako polskim pogromie na Niemcach. Pycha kroczy przed upadkiem, „Wyborcza” po aferze Rywina spadła z piedestału, ale próby eliminowania z debaty publicznej nie ustały. Dzisiaj poza nawias lewicowo-liberalny salon stara się postawić nie tylko radykalną prawicę i ortodoksyjnych konserwatystów, ale każdego, kto śmie kwestionować kierunek, w którym zmierza Unia Europejska. Kto poddaje w wątpliwość dobrodziejstwo projektu federacyjnego, zgodnie z którym Europa ma być superpaństwem, zarządzanym z Berlina i – być może – Paryża.
Konserwatysta, który przeczyta tę niewielką książeczkę, też powinien dokonać rachunku sumienia. Bo polska prawica uwielbia debaty, ale we własnym gronie. Poczucie tkwienia w oblężonej twierdzy nie może być usprawiedliwieniem dla ułatwiania roboty cenzorom z lewej strony – bo wszak to im chodzi o to, aby inaczej myślących zamknąć w gettach, z których na zewnątrz nie przedostanie się żaden głos.
Michel Onfray: Autodafe: sztuka unicestwiania książek. Warszawa, PIW, 2023.
(asm)