Waloryzacja musi objąć również projektantów i nadzór

Browse By

Rozmowa z Anną Oleksiewicz, prezes zarządu Związku Ogólnopolskiego Projektantów i Inżynierów

Firmy budowlane wywalczyły waloryzację rządowych kontraktów na drogi. Pozostaje nierozstrzygnięta kwestia kontraktów kolejowych. A co z kontraktami projektantów i nadzorców inwestycji?

Istotnie, Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, latem bieżącego roku rozpoczęła podpisywanie aneksów do umów z wykonawcami kontraktów budowlanych. W aneksach tych albo wprowadzano klauzule umożliwiające wzrost wynagrodzenia wykonawcy, tam gdzie ich nie było, albo podniesiono limity z 1%, 2% czy 5% do 10% całkowitej wartości kontraktu. Jak informowała na swojej stronie internetowej  Generalna Dyrekcja, do połowy października podpisała 111 aneksów takich aneksów z 26 firmami. Wtedy również zapowiedziano, że następnym krokiem będzie proponowanie aneksów waloryzacyjnych umów na bieżące utrzymanie dróg oraz na mniejsze zadania inwestycyjne. Liczymy na to, że ci, od których inwestycja się zaczyna – czyli projektanci oraz ci, którzy nadzorują jej realizację – również i doczekają się waloryzacji.

Zwracaliśmy wielokrotnie uwagę, zarówno kierownictwa GDDKiA, jak i Ministerstwa Infrastruktury na niesprawiedliwe potraktowanie reprezentowanego przez nas środowiska. Nasze umowy też są wieloletnie, biura projektowe realizują najczęściej umowy na cały proces przygotowania inwestycji, od planowania przebiegu, badań gruntu, przygotowywania materiałów do decyzji środowiskowych i innych decyzji administracyjnych, konsultacje społeczne i na koniec przygotowania materiałów do przetargu. Te procesy potrafią trwać latami, a w tym czasie koszty znacząco rosną. To samo dotyczy firm świadczących usługi nadzoru inwestorskiego i zarządzania kontraktem. Ich praca z definicji jest wieloletnia, bo tyle trwa budowa odcinka nowej drogi. Odmawianie podniesienia wynagrodzenia, które było kalkulowane w zupełnie innych realiach ekonomicznych, w sytuacji kiedy inflacja rok do roku sięga 18% generuje bardzo poważne problemy. Dodam, że biura projektowe i firmy inżynierskie to z reguły znacznie mniejsze organizmy gospodarcze niż firmy budowlane, obracające nieporównywalnie mniejszymi środkami. Dla nich poważna strata na kontrakcie może stanowić zagrożenie dla samego istnienia.

Ostatnie tygodnie przyniosły, na szczęście, pewne pozytywne sygnały o chęci porozumienia się w kwestii waloryzacji w kontraktach drogowych w naszej części branży. Podczas spotkania z branżą projektową 8 listopada Generalny Dyrektor Dróg Krajowych i Autostrad zapewnił zarówno o chęci, jak i posiadaniu środków finansowych, które umożliwią podwyższanie wynagrodzeń kontraktowych. To, że tak się do tej pory nie stało, tłumaczył brakiem znajomości czynników decydujących o wzroście kosztów w firmach projektowych i nadzorowych – w przeciwieństwie do firm budowlanych, gdzie łatwo jest wykazać wzrost cen materiałów budowlanych. Nasz Związek przygotował w tej sytuacji propozycje koszyków waloryzacyjnych, podobnych do tych, które funkcjonują w wykonawstwie i zaproponował je Generalnej Dyrekcji. Teraz oczekujemy na przekucie ich w konkretne propozycje waloryzacji dawnych umów i na uwzględnienie uzgodnionych zasad waloryzacji w nowych umowach.

Nie da się natomiast ukryć, że kwestia waloryzacji kontraktów, których stroną jest PKP PLK SA wydaje się stać w miejscu. Niedawno nasza organizacja skierowała w tej sprawie wystąpienie do Ministra Infrastruktury Andrzeja Adamczyka, prosząc o przyspieszenie prac nad waloryzacją umów na projektowanie i nadzór inwestorski w obszarze kolejowym, gdzie – w naszej ocenie – nie widać woli działań dla dostosowania wynagrodzeń firm realizujących umowy do zmiany stosunków ekonomicznych, przede wszystkim spowodowanej inflacją. Podobne głosy usłyszeć można podczas wielu branżowych spotkań i debat. Jest rzeczą powszechnie wiadomą, że inaczej wygląda finansowanie budowy sieci drogowej, a inaczej – kolejowej. Mówiąc w skrócie – drogi finansowane są z budżetu lub źródeł pozabudżetowych jak Fundusz Drogowy, a inwestycje kolejowe z pieniędzy unijnych. W przestrzeni publicznej wyrażany jest niepokój o dostęp do pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy, który niestety nasze środowisko podziela. Faktem jest brak nowych postępowań na kolei.  Firmy zatrudniające polskich inżynierów i projektantów, nie mogą być zakładnikami sporów politycznych, blokujących napływ potrzebnych na inwestycje pieniędzy. Dodam jeszcze, że większość naszych firm ubiega się o zamówienia i w sektorze drogowym i kolejowym i takie różnice są trudno zrozumiałe.

Ilu osób w Polsce dotyczy ten problem?

Nie da się precyzyjnie odpowiedzieć na to pytanie, my nie prowadzimy takich statystyk. Z danych Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa, do której przynależność jest obowiązkowa, wynika, że mamy ok. 119 tys. inżynierów budownictwa z uprawnieniami, z czego ok. 13,5 tys. to przedstawiciele budownictwa drogowego, mostowego i kolejowego. Jak wspomniałam, firmy należące do ZOPi to przedsiębiorstwa zatrudniające z reguły od kilkudziesięciu do kilkuset osób, a pracujący w nich to nie tylko inżynierowie z uprawnieniami. Jednocześnie wiele firm, zwłaszcza mniejszych nie należy do Związku, a też realizują kontrakty bez waloryzacji.

Niezależnie od powyższego  należy również wspomnieć o potencjalnych skutkach dla realizowanych inwestycji. Głośne zejścia z placu budowy lub rozwiązania kontraktów z wykonawcami przez inwestorów, z późniejszymi wzajemnymi zarzutami o niewywiązywanie się z umów dotyczyły oczywiście generalnych wykonawców, ale mechanizm jest zawsze taki sam. Firma ocenia, że bardziej opłaca się jej zejść z kontraktu, z reguły ze stratą i ewentualnymi karami niż pogłębiać straty, które mogą zachwiać płynnością finansową albo wręcz – jak było przed Euro 2012 – doprowadzić do bankructwa.

To prawda, że nie było w ostatnim czasie przypadku, że firma nadzorująca kontrakt zeszła z placu budowy, ale tak nie musi być zawsze. Od dłuższego czasu jest oczywiste, że przy nisko ustawionym limicie waloryzacji, zostanie on skonsumowany na długo przed zakończeniem kontraktu. Z danych, które zebraliśmy w Związku wynika np., że w przypadku kilku zadań, które kończą się w roku 2023, a nawet 2024, limit waloryzacji 4% już został wyczerpany. W dwóch zadaniach, które dobiegną końca w roku 2025, a limit waloryzacji określono na 5%, już w trzech kwartałach 2022 r. wykorzystano cały limit. Oznacza to, że do końca umów wykonawcom nie będzie rekompensowany wzrost kosztów, na które nie mają wpływu.

Czy strona rządowa podejmuje jakiś dialog?

Wydaje się, że trudno tu mówić o jakiejś jednolitej „stronie rządowej”. Jeżeli do tej umownej „strony rządowej” zaliczyć na przykład Prezesa Urzędu Zamówień Publicznych, to już 24 marca br. wydał on opinię o dopuszczalności zmiany umowy w sprawie zamówienia publicznego na podstawie art. 455 ust. 1 pkt 1 i 4 oraz art. 455 ust. 2 ustawy Pzp z uwagi na nieprzewidziane czynniki zewnętrzne, z wyraźnym nazwaniem wojny w Ukrainie jako takiego czynnika. Tymczasem ze strony innych przedstawicieli tego rynku dostajemy odmowne odpowiedzi na nasze apele o objęcie waloryzacją umów z biurami projektowymi i firmami inżynierskimi, szczególnie tych, które były zawierane przed rokiem 2021. Jako powód podawany jest brak jasnych wytycznych władz państwowych, czy też brak podstaw do waloryzacji starych kontraktów, gdyż nie ma pewności czy wojna w Ukrainie spełnia definicje „okoliczności, których zamawiający nie mógł przewidzieć”.

Podobnie było z innym przedstawicielem „strony rządowej” czyli Prezesem Prokuratorii Generalnej RP, który 2 sierpnia br. opublikował na stronie internetowej tego urzędu opinię, że „w takich nadzwyczajnych okolicznościach stosowanie mechanizmów waloryzacji wynagrodzenia jest w wielu przypadkach uzasadnione, a wręcz konieczne. Niewprowadzenie koniecznych zmian w umowie może nie tylko poważnie zachwiać równowagą ekonomiczną stron na niekorzyść wykonawcy, ale także prowadzić do negatywnych konsekwencji dla zamawiającego.” Prezes Prokuratorii zaznaczył też, że podstawą do waloryzacji mogą być w szczególności ogłaszane przez Główny Urząd Statystyczny wskaźniki ekonomiczne, pokazujące dane o wzroście wynagrodzeń czy też cen w różnych asortymentach towarów i usług. Zarówno Urząd Zamówień Publicznych jak i Prokuratoria Generalna RP zajęły jasne stanowisko, a mimo to inne państwowe jednostki twierdziły już po wydaniu przytoczonych opinii, że nie ma jasnych wytycznych do działania albo domagały się wykazania w jaki sposób inflacja wpłynęła na koszty realizacji umów.

W tej sytuacji z pewną ostrożną nadzieją przyjęliśmy wejście w życie ustawy z 7 października br. 2022  o zmianie niektórych ustaw w celu uproszczenia procedur administracyjnych dla obywateli i przedsiębiorców. To, co dla nas najważniejsze, zawarte jest w jej artykule 48, który stanowi, że w związku z istotną zmianą cen materiałów lub kosztów związanych z realizacją zamówienia publicznego, których zamawiający, działając z należytą starannością, nie mógł przewidzieć, dopuszczalna jest zmiana umowy w sprawie zamówienia publicznego, zawartej przed dniem wejścia w życie niniejszej ustawy i będącej w toku w tym dniu, bez przeprowadzania nowego postępowania o udzielenie zamówienia. Ta sytuacja odnosi się wprost do umów zawieranych przez publicznych inwestorów z firmami na usługi projektowe lub usługi inżyniera kontraktu.

Rozwiązanie przewidziane w ustawie umożliwia zmianę umowy w ramach zamówienia publicznego: podniesienie wysokości wynagrodzenia wykonawcy, dodanie postanowień dotyczących zasad wprowadzania zmian wysokości wynagrodzenia wykonawcy – w przypadku umów, które nie zawierają takich postanowień lub zmianę postanowień w przypadku umów, które zawierają takie postanowienia. Co istotne, zgodnie z ustawą strony ponoszą zwiększony koszt wykonania zamówienia publicznego w uzgodnionych częściach, a sposób zmiany wynagrodzenia może być ustalony z użyciem odesłania do wskaźnika zmiany ceny materiałów lub kosztów, w szczególności wskaźnika ogłaszanego w komunikacie Prezesa Głównego Urzędu Statystycznego.

Jednakże, jak uczy wieloletnie doświadczenie, o wszystkim zdecyduje ostatecznie to, jak ustawa będzie interpretowana i stosowana przez publicznych zamawiających.

Czy ZOPI planuje jakieś działania, które skłonią polityków do rozmów?

Zbliżający się powoli do końca rok praktycznie cały upłynął nam pod znakiem starań o przekonanie polityków i urzędników do konieczności waloryzacji umów projektantów i inżynierów nadzoru. Trudno nawet zliczyć liczbę pism i innych wystąpień, które skierowaliśmy do kilku ministerstw, różnych rządowych instytucji prowadzących inwestycje, jednostek samorządu terytorialnego, posłów z sejmowej Komisji Infrastruktury itp. Domagaliśmy się w nich przede wszystkim stworzenia systemowego mechanizmu waloryzacji

Z pewnością będziemy te działania kontynuować, mamy nadzieję na porozumienie „waloryzacyjne” z GDDKiA, które może stanowić dobry przykład dla innych publicznych inwestorów.  Niezależnie od toczących się w tej sprawie rozmów, korzystamy również z możliwości kwestionowania niekorzystnych postanowień przed KIO. Jako organizacja pracodawców zostaliśmy wpisani – zgodnie z przepisami ustawy Prawo zamówień publicznych – przez Prezesa UZP na listę podmiotów uprawnionych do wnoszenia środków ochrony prawnej i korzystamy z tej możliwości, wnosząc takie odwołania w interesie naszych członków. Wiele z nich dotyczy warunków umów, odnoszących się do zasad waloryzacji i jej limitów. Doświadczenia z tymi odwołaniami są różne, na ogół jednak Krajowa Izba Odwoławcza podziela argumenty Zamawiających, ale niedawno miał miejsce bardzo interesujący case. KIO, rozpatrując odwołanie kilku firm informatycznych od warunków przetargu ogłoszonego przez Główny Inspektorat Transportu Drogowego, uznała, że dla zapewnienia równowagi ekonomicznej stron w sytuacji inflacji przekraczającej 17%, możliwe i wskazane jest ustalenie limitu wzrostu wynagrodzenia wykonawcy na poziomie 20%, co ani nie zachwieje równowagi ekonomicznej na niekorzyść Wykonawcy ani nie doprowadzi do negatywnych konsekwencji dla Zamawiającego. Biorąc pod uwagę daleko idące podobieństwa w charakterze usług intelektualnych, świadczonych przez firmy sektora IT i firmy inżynierskie, jesteśmy zdania, że biura projektów i firmy inżynierskie powinny mieć porównywalny poziom limitów waloryzacji.

Oczywiście strona publiczna może się odwołać od orzeczenia KIO do Sądu a ponadto każde orzeczenie zapada w indywidualnej sprawie i nie stanowi precedensu, ale następni odwołujący mogą się powoływać na zaprezentowane przez skład KIO rozumowanie. Sprawa zatem wygląda obiecująco, także dla naszego środowiska.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Radosław Konieczny

Foto: pixabay.com