Rafineria Gdańska jest bezpieczna

Browse By

W miniony piątek portal Business Insider podał, że podczas negocjacji w sprawie fuzji z Komisją Europejską z projektu umowy Orlenu z Saudi Aramco, dotyczącego przejęcia przez Saudyjczyków udziałów w Rafinerii Gdańskiej, wypadły ważne zapisy dotyczące zabezpieczenia odsprzedaży tych udziałów w ręce rosyjskie. Stało się to, co ważne, wskutek nacisków KE. Nawet gdyby uznać tę informację za całkowicie wiarygodną, to mówienie o groźbie wejścia Rosjan na udziały w przedsiębiorstwie jest absolutnie bezpodstawne. Umowa jest niejawna, a Business Insider nie twierdzi, że ją widział, tylko powołuje się na informacje z drugiej ręki. Z drugiej strony mamy zapewnienia prezesa Daniela Obajtka i wicepremiera Jacka Sasina, że transakcja została odpowiednio zabezpieczona.

Saudowie nie będą grać w rosyjska ruletkę

Nic nie wskazuje na to, że Saudi Aramco, skutecznie wypychające rosyjskie koncerny z Azji, chce się z nimi dzielić swoimi aktywami. Z faktu, iż Saudyjczycy chcą maksymalizować zyski utrzymując w ramach OPEC+ względnie wysoka cenę ropy, nie wynika, iż przestają być głównymi rywalami Rosjan na rynku ropy. Nie należy też zapominać o innych obszarach aktywności ekonomicznej saudyjskich funduszy powiązanych z rodzina królewską. Ta aktywność, przede wszystkim inwestycyjna, obejmuje wiele sektorów w gospodarce USA i UE. Saudyjczycy są inwestorami m.in. w 17 spółkach blue chip, takich jak Google, Amazon czy Microsoft dla których kwestie wizerunkowe są również istotne. Dodatkowo są silnie obecni także w sektorze finansowym posiadając udziały m.in. w Blackrock czy JP Morgan. W Hiszpanii inwestują razem z Repsolem. Mówimy tu o wielu miliardach dolarów.

Z oczywistych względów inwestycje tego typu nie są możliwe na rynku rosyjskim, który dodatkowo przezywa załamanie. Zaś ryzyko zamrożenia tych aktywów w skutek prowadzenia nieodpowiedzialnej polityki zagranicznej przez rząd Arabii Saudyjskiej z całą pewnością pojawiłoby się, gdyby taka polityka zaczęłaby być prowadzona. Nie należy również zapominać, iż to Zachód, w szczególności USA, są de facto gwarantem bezpieczeństwa Arabii Saudyjskiej na Bliskim Wschodzie, co wobec rosnącej potęgi Turcji i Iranu ma dodatkowe znaczenie. Ryzyko, iż Rosja, główny sojusznik Iranu na Bliskim Wschodzie, która dodatkowo uniemożliwiła Saudom „zjednoczenie ziem arabskich”, ratując reżim Assada, stanie się strategicznym partnerem z którym m.in. wymienia się udziały korporacyjne w istotnych częściach świata, jest naprawdę nieduże. Odwrócenie sojuszy a la Sadat a rebours jest mało prawdopodobne.

Polska tarcza

Saudyjski koncern ma w rafinerii mniejszościowe udziały, nie grozi nam więc utrata kontroli nad zakładem. W polskim prawie zresztą istnieją odpowiednie mechanizmy ustawowe, które zapobiegają zbyciu na rzecz państw nieprzyjaznych udziałów albo akcji spółek, posiadających aktywa przeznaczone do zbycia na rzecz inwestorów zewnętrznych, zaakceptowanych przez Komisję Europejską. To samo dotyczy zbycia przedsiębiorstw lub ich zorganizowanych części (w formule asset deal).

Ustawa o kontroli niektórych inwestycji przewiduje kontrolę inwestycji zagranicznych (realizowanych przez podmioty spoza państw OECD – z uwzględnieniem mechanizmu zapobiegającego obejściu przepisów) dotyczących podmiotów prowadzących działalność m.in. w zakresie produkcji i magazynowania paliw. Nabycie co najmniej 20% udziałów albo akcji takiego podmiotu wymaga przeprowadzenia postępowania kontrolnego przez Prezesa UOKiK i braku sprzeciwu ze strony tego organu. Rząd może też wpisać Rafinerię Gdańską do wykazu podmiotów podlegających ochronie, o którym mowa w art. 4 ust. 2 cytowanej ustawy. Wymaga to jedynie wydania odpowiedniego rozporządzenia. Taki wpis w niedzielę zapowiedział wicepremier, minister aktywów państwowych Jacek Sasin. Warto dodać, iż Minister Aktywów Państwowych ma także możliwość zgłoszenia sprzeciwu do hipotetycznej transakcji, która dotyczy rozporządzenia infrastrukturą krytyczną, jeśli byłoby to groźne dla kraju.

Jak widzimy, zarówno uwarunkowania strategiczne uwzględniające m.in czynniki geopolityczne/ekonomiczne, jak i  solidne ustawowe zabezpieczenia na gruncie prawa polskiego, minimalizują ryzyko przejęcia przez Rosjan mniejszościowego pakietu akcji praktycznie do zera.

W poszukiwaniu straconej… pamięci

Choć oczywiście takie ryzyko jednak istnieje, zwłaszcza w sytuacji, w której większościowy udziałowiec, czyli Skarb Państwa, byłby zdeterminowany, aby część udziałów odsprzedać Rosjanom. Za rządów Zjednoczonej Prawicy ani wcześniej, ani w ciągu ostatnich 7 lat, nie rozważano sprzedaży Rosjanom Lotosu ani żadnej innej strategicznej spółki. Nieco inaczej sytuacja wygląda w przypadku opozycyjnej Platformy Obywatelskiej, kierowanej przez Donalda Tuska, który był w 2011 roku autorem m.in. takich słów: „Nie ma żadnej ideologicznej przesłanki, by mówić kategorycznie <<nie>> inwestorom z jakiegokolwiek kraju, także z Rosji. Nasi sąsiedzi są również od tego, abyśmy robili z nimi wspólne interesy”. Warto jednak przypomnieć, iż było to powiedziane niecałe trzy lata po inwazji na Gruzję i przed zaatakowaniem Ukrainy w 2014 roku.

dr Piotr Balcerowski

Wiceprezes Instytutu Staszica

Foto: orlen.pl