25 listopada ceny uprawnień do emisji CO2 osiągnęły rekordowy poziom 75 euro za tonę. To absolutny rekord, który staje się wyzwaniem egzystencjalnym dla polskiej gospodarki. Jak zareaguje polski rząd?
Polityka klimatyczna – główny temat dyskursu gospodarczego
Polityka klimatyczna staje się centralnym elementem dyskusji politycznej i gospodarczej w Polsce. Tempo transformacji krajowej energetyki od lat pozostawało niskie i nabrało rozmachu dopiero wraz z szybko rosnącymi cenami uprawnień do emisji CO2, które rozpoczęły się na dobre w 2018 r. Trend ten nasilił się w 2019 r., gdy uprawnienia stały się instrumentem finansowym, co pociągnęło za sobą spekulację ze strony wielu funduszy hedgingowych (podkreśla to m.in. krajowy ośrodek analityczny KOBiZE w swoich opracowaniach).
Mimo licznych apeli ze strony Polski, Komisja Europejska nie reagowała na niezwykłą dynamikę wzrostu ceny tony CO2, choć miała ku temu środki (np. poprzez mechanizm backloadingu). Wynikało to z nowej konfiguracji personalnej w instytucjach europejskich, które ogłosiły strategię osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2050 r. w ramach tzw. strategii Zielonego Ładu. Osiągnięcie takiego celu wymagało zintensyfikowania działań po stronie państw członkowskich. W przypadku krajów takich jak Polska, gdzie transformacja energetyczna posuwała się do przodu bardzo powoli nie tylko z powodu dużego udziału węgla w miksie, ale także braku odpowiednich decyzji politycznych, większa dynamika musiała wynikać z jakiejś formy przymusu. Dlatego Bruksela z zadowoleniem przyjęła szybko rosnące ceny uprawnień, które zaczęły stawać się z początku dużym obciążeniem dla polskich firm energetycznych czy przemysłu, a obecnie zaczyna to już być dla nich problem egzystencjalny.
Rekord cen uprawnień do emisji CO2
25 listopada ceny uprawnień do emisji CO2 osiągnęły rekordowy poziom 75 euro za tonę. W styczniu 2020 r. było to niecałe 25 euro. Dla polskiej gospodarki to prawdziwa katastrofa. Udział uprawnień do emisji w finalnym koszcie energii jest dominujący. Doskonale odzwierciedlają to dane z Towarowej Giełdy Energii. 26 listopada koszt kontraktu z dostawą energii w przyszłym roku wynosił 491,15 MWh. Dla porównania w ubiegłym roku było to 235 zł. To wszystko odbije się na rachunkach za prąd dla przedsiębiorstw, ale także odbiorców indywidualnych, którzy jak zapowiada rząd otrzymają w ramach tzw. Tarczy antyinflacyjnej stosowne rekompensaty.
Reakcja polskiego rządu na problem rosnących cen uprawnień do emisji CO2 opierała się w ostatnich tygodniach głównie na propozycji ustalenia ich maksymalnych cen. Wykorzystano do tego kontekst kryzysu energetycznego, z jakim Europa zmaga się tej jesieni. Budzące się gospodarki unijne po okresie pandemii Covid-19 szybko zwiększyły swoje zapotrzebowanie energetyczne. Jednak konsekwentna dekarbonizacja oraz popyt ze strony państw azjatyckich spowodował, że ceny węgla poszybowały w górę i szybko zaczęło go brakować. Gospodarka sięgnęła więc po gaz, ale i tu napotkała problemy. LNG zostało przekierowane do państw azjatyckich, które były gotowe płacić za ten surowiec wyższe stawki, a częściowo zakontraktowały go długoterminowo. Natomiast rosyjski Gazprom skutecznie obniżył eksport błękitnego paliwa do Europy. W efekcie w całej Unii doszło do niekontrolowanych wzrostów cen energii, a w skrajnych przypadkach także zatrzymania produkcji całych sektorów gospodarki (np. uzależnionej od gazu branży chemicznej).
Polska dyplomacja kalkulowała, że to odpowiedni moment, by podnieść kwestię zbyt dużej dynamiki wzrostu cen uprawnień do emisji CO2 i być może wypracować rozwiązania, które je ograniczą. To się jednak nie udało. Nie bez wpływu na ten proces był z pewnością nabrzmiewający konflikt polityczny pomiędzy rządem w Warszawie a Brukselą dotyczący praworządności i głęboka defensywa MSZ na wielu kierunkach.
Korekta transformacji energetycznej
Dziś wydaje się, że proponowana przez Komisję Europejską transformacja energetyczna zostanie skorygowana głównie o wpisanie gazu ziemnego i energetyki jądrowej do tzw. taksonomii UE. Jest to katalog technologii, które odpowiadają celom klimatycznym Wspólnoty i będą przez nią wspierane finansowo.
Docelowo wpisanie gazu ziemnego i atomu do taksonomii powinno złagodzić sytuację w Polsce, której skutki będą doskonale widoczne w rachunkach za energię elektryczną w 2021 r. Jednak tak naprawdę jest to ulga w ujęciu długofalowym i będzie zależna od tempa wprowadzania nowych mocy, zgodnych z wymogami unijnymi.
Tymczasem dynamika wzrostu cen uprawnień do emisji CO2 pozostaje niezmiennie wysoka i będzie powodowała duże straty gospodarcze w Polsce. Rząd będzie zmuszony rekompensować te wzrosty w jakiś sposób, a proponowana tzw. Tarcza antyinflacyjna będzie zapewne dopiero jednym z rozwiązań, których wymagają obecnie firmy od polskich władz.
Z pewnością zmieni się również sposób dysponowania środkami ze sprzedaży uprawnień CO2, które władze od kilku lat traktowały jako wygodny sposób na łatanie budżetu centralnego. Dziś jest już jasne, że jak największy udział z tych wpływów musi być przeznaczany na transformację energetyczną.
Piotr Maciążek
Ekspert rynku energetycznego i paliwowego. Na rynku obecny od ponad dekady najpierw jako dziennikarz specjalistyczny, później ekspert kilku think-tanków, a obecnie doradca strategiczny. Był nominowany do najważniejszych nagród dziennikarskich, w tym Grand Pressa w kategorii dziennikarstwo specjalistyczne.
Foto: pixabay.com