Zdaniem negocjatorów porozumienia koalicyjnego z SPD, FDP i Zielonych, nowy rząd federalny powinien powstać najpóźniej do 6 grudnia, co potwierdzałoby ambitny plan lidera FDP, Christiana Lindnera. Do tego momentu władzę tymczasowo będzie sprawować Angela Merkel i jej chadecko-socjaldemokratyczny gabinet, co prezydent Frank-Walter Steinmeier potwierdził 26 października. Tego samego dnia po raz pierwszy zebrał się nowy Bundestag, a w Nadrenii Północnej – Westfalii wybrano nowego premiera, który na tym stanowisku zastąpił Armina Lascheta (CDU), największego przegranego wyborów parlamentarnych A.D 2021.
Berlin czeka kolejny miesiąc gorących negocjacji koalicyjnych. Socjaldemokraci, liberałowie i Zieloni w 22 grupach roboczych układają plan wspólnego rządzenia, docierają swoje wizje na politykę Niemiec, zawierają kompromisy i przymierzają się do spisania umowy koalicyjnej, która byłaby odzwierciedleniem interesów każdej ze stron. Zadanie nie należy do najprostszych. O ile bowiem trójpartyjne koalicje w żółto-czerwono-zielonych barwach funkcjonowały na poziomie landowym i komunalnym ( vide: Brandenburgia: 1990-1994, Brema: 1991-1995, Nadrenia-Palatynat: 2016 – do dziś), na szczeblu federalnym będzie to pierwszy tego typu sojusz w historii Niemiec. CDU /CSU albo współrządziła z SPD albo z FDP, Zieloni zaś za Gerharda Schrödera weszli w koalicję z Zielonymi i to już uznawano wtedy z a pewien przełom, ale trójkolorowa koalicja stanowi zupełne novum i wiąże się z szeregiem wyzwań, chociażby na poziomie podziału ministerstw.
Spekulacje wokół podziału resortów
W przypadku tradycyjnej koalicji, ministerstwo obrony narodowej zawsze przypadało partii, która wystawiała kanclerza, podobnie rzecz wyglądała z ministerstwem finansów (podobnie, ponieważ Angela Merkel poczyniła wyjątek, w jej pierwszym rządzie 2005-2009 tekę ministra finansów otrzymał Peer Steinbrück z SPD, w ostatnim ten sam resort objął Olaf Scholz, również z SPD). Koalicja złożona z trzech partnerów wymaga przemodelowaniu tego schematu. Wiadomo, że największym punktem spornym w rozmowach koalicyjnych jest dziś ministerstwo finansów, liberałowie już w kampanii wyborczej nie kryli swoich ambicji związanych z tym resortem. O resort finansów toczą dziś podskórny spór Christian Lindner i Robert Habeck ( współprzewodniczący Zielonych), nie brakuje głosów, że gdzie dwóch się bije, trzeci korzysta a tym trzecim może być tylko SPD. Spekuluje się zatem, że finanse mimo apetytu FD Pi Zielonych, pozostaną nadal w gestii SPD, jakby nie było partii wystawiającej przyszłego kanclerza. Możliwe, że socjaldemokratom przypadną też resorty: pracy i polityki społecznej, obrony, zdrowia, rodziny i sprawiedliwości. Zieloni prawdopodobnie przejmą ministerstwo środowiska, spraw zagranicznych, transportu i rolnictwa a liberałom zostanie resort gospodarki, spraw wewnętrznych i edukacji. Wciąż pod znakiem zapytania stoi kwestia ewentualnego powołania dwóch nowych ministerstw – ochrony klimatu i cyfryzacji. To pierwsze było forsowane przez Zielonych, drugie – przez liberałów.
To już wiemy
15 października SPD, FDP i Zieloni po serii tzw. rozmów sondujących, przedstawili wstępne ramy będące punktem wyjściowym do negocjacji koalicyjnych. Wśród wymienionych w dokumencie punktów zgodzono się na podniesienie minimalnej stawki za godzinę (Mindestlohn). Wg. Szacunków Instytutu Gospodarki i Społeczeństwa Fundacji Hansa-Böcklera (WSI), na tej zmianie skorzysta blisko 8,6 mieszkańców Niemiec, głównie zatrudnionych w branży handlu detalicznego, gastronomii, administracji budynków mieszkalnych i służbie zdrowia. Dwie trzecie z tej grupy stanowią kobiety. Zdaniem organizacji pracodawców, tego typu ingerencja państwa w kwestie płacowe może zemścić się na najgorzej wykwalifikowanych pracownikach i ograniczyć ich możliwości podjęcia pracy. O ile SPD i Zielonym udało się przekonać FDP do podwyższenia stawki godzinowej, o tyle obie partie spasowały wobec niechęci liberałów do zadłużania państwa i podnoszenia podatków. W dokumencie nie wyrażono zgody ani na podwyższenie podatków ani na wprowadzenie nowego obciążenia obejmującego najzamożniejszych Niemców (postulat SPD), w mocy utrzymano również hamulec zadłużenia, tak często atakowany przez Annalenę Baerbock jako element blokujący nowe inwestycje na politykę proklimatyczną i innowacje. Ciekawostką jest przemianowanie kontrowersyjnego zasiłku dla bezrobotnych „Hartz IV” na „zasiłek obywatelski” ( Bürgergeld). Pytanie, czy zmiana ta ograniczy się do nazewnictwa, czy pójdą za nią kolejne, mniej kosmetyczne decyzje. Rozmowy koalicyjne trwają w czasie, gdy inflacja w Niemczech osiągnęła najwyższy poziom od 28 lat. W październiku ceny wzrosły o 4,5 proc. licząc do października ub. roku i o 0,5 proc. w stosunku do września tego roku. Tematem numer jeden dla obywateli są również galopujące ceny za energię. Od października 2020 roku ceny energii wzrosły o 18,6 proc. Nic dziwnego, że to tematy finansowe i polityki społecznej znalazły się na samym szczycie listy zadań przyszłych koalicjantów.
Warto też zwrócić uwagę na zapowiedź dążeń przyszłej koalicji rządowej do „globalnego zrównania podatków” i większej kontroli pod kątem prania brudnych pieniędzy, co miałoby zrównoważyć finanse państwa rezygnującego z podwyższania podatków na własnym terenie.
Sporą część 12-stronicowego dokumentu poświęcono sprawom ochrony środowiska i klimatu. Uwzględniono w nim m.in. zamiar szybszego odejścia od węgla „ w warunkach idealnych już do 2030 roku”, poza tym panele fotowoltaiczne mają się stać obowiązkowe w przypadku nowych budynków o charakterze przemysłowym, panelami mają zostać pokryte też „wszelkie zdatne do tego powierzchnie dachowe” a w przypadku domów mieszkalnych fotowoltaika ma się stać regułą. Zgodnie z wyborczymi postulatami Zielonych, 2 proc. powierzchni kraju ma zostać zabudowana wiatrakami i wykorzystana do produkcji energii wiatrowej. O ile w sprawach klimatu pozostałe partie ugięły się pod presją Zielonych, to Zieloni ewidentnie poszli na kompromis w sprawie ograniczenia prędkości na autostradach, ich postulat wprowadzenia ograniczenia prędkości do 130 km/h został ostatecznie odrzucony przez wszystkie strony. Poza tym w dokumencie zapowiedziano budowę 400 tys. nowych mieszkań rocznie, obniżenie wieku uprawniającego do głosowania w wyborach parlamentarnych i europejskich od 16. roku życia i ułatwienie procedury przyznawania prawa do pobytu stałego dla „osób dobrze zintegrowanych i samodzielnie zarabiających na swoje utrzymanie”, co by wskazywało na bardziej pragmatyczne podejście SPD, FDP i Zielonych do polityki migracyjnej. W dokumencie nie poruszono tematów związanych z polityką zagraniczną i bezpieczeństwa.
Burza mózgów razy 22
27 października, dzień po pierwszym posiedzeniu nowego Bundestagu, ruszyły prace w 22. grupach politycznych SPD, Zielonych i FDP. Każda z grup ma za zadanie wypracowanie programu w powierzonej sobie konkretnej dziedzinie. Prace w grupach mają trwać do 10 listopada. Następnie rezultaty wspólnej burzy mózgów zostaną przedłożone 18-osobowej ekipie głównych negocjatorów partyjnych. Jeżeli żaden z uczestników tej imprezy nie wywróci stolika, święty Mikołaj przyniesie w tym roku Niemcom kanclerza, Olafa Scholza.
Olga Doleśniak-Harczuk
Ekspert Instytutu Staszica