Książka Marka Kornata na temat niemieckiej narracji o Polsce czasów Weimaru i Trzeciej Rzeszy to odtrutka na prezentyzm historyczny. Trzeźwa, oparta na faktach – a nie na autorskiej interpretacji faktów – analiza stosunku niemieckich elit do państwa polskiego. A stosunek ten oscylował między niechętną zgodą na istnienie buforowego państewka, oczywiście bez Pomorza i Górnego Śląska tudzież części Wielkopolski, a zniszczeniem Polski i obróceniem Polaków w ludność poddańczą.
Teoria, jakoby niemiecki nazizm zjawił się znikąd, a w najlepszym wypadku był efektem rozczarowania mas traktatem wersalskim i kryzysu gospodarczego, jest niezmiernie wygodna dla współczesnych Niemców. Nie można obwiniać ich o to, że wolą szukać korzeni w tradycjach ugrupowań demokratycznych, w liberalizmie, niż w ruchach totalitarnych. Nazizm nie wziął się jednak znikąd, nie był ideologią tworzoną od podstaw, a stanowił skrajną, potworną ewolucję poglądów obecnych wśród niemieckich elit od dziewiętnastego wieku. Grzegorz Kucharczyk w swojej niedawno wydanej, znakomitej monografii państwa pruskiego, zwraca uwagę na przeciwstawienie pruskiemu systemowi wartości, w którym państwo, machina państwowa stanowiły wartość najwyższą – liberalizmu, odwołującego się do narodowości w romantycznej otoczce. Symboliczne jest, że autorem maksymy, którą szermowali naziści, mianowicie „Żydzi są naszym nieszczęściem”, nie jest pruski junkier, lecz liberał Heinrich von Treitschke.
Pogląd, że narodowi socjaliści ze swoim skrajnym radykalizmem byli ekscesem, ewenementem, nijak mającym się do filarów niemieckiej polityki, nie wytrzymuje konfrontacji z faktami. Nie mówimy tu o zbrodniczych metodach utrwalania władzy i eliminowania prawdziwych tudzież urojonych wrogów, a o głoszonych poglądach. Szczególnie widać to w odniesieniu do Polski i Słowiańszczyzny w ogóle. Marek Kornat dostarcza wystarczających dowodów na to, że odgórnie zarządzone odprężenie w relacjach między państwami (bo w relacjach między społeczeństwami żadnego odprężenia nie było) było tylko grą. Planem minimum Hitlera było zwasalizowanie Polski, uczynienie z niej drugiej Słowacji, a łaskawe pozostawienie Polsce prawa do niesuwerennego istnienia miało być okupione cesjami terytorialnymi. Warto o tym pamiętać szczególnie dzisiaj, kiedy w niektórych kręgach panuje moda na ekscytację rzekomymi partnerskimi planami nazistów wobec Polski.
Nie można porównywać stosunku do Polski i Polaków nazistów czy nawet elity politycznej Republiki Weimarskiej i czasów dzisiejszych. Chociażby z tego powodu, że nikt nie myśli o zmianach granic – pomijając niewielkie grupki ekstremistów. Jednak nie sposób nie dostrzec analogii w podejściu do naszego kraju ze strony mainstreamu w jednym obszarze. Otóż ważnym obszarem antypolskiej krytyki, szczególnie na użytek odbiorców zagranicznych, było głoszenie, że Polska to państwo, które trzyma swoich obywateli, mówiąc kolokwialnie, za pysk, nie potrafi rządzić się w sposób cywilizowany, jest krajem awanturniczym i zagrażającym europejskiej stabilizacji. Brzmi znajomo, prawda? Jakbyśmy otworzyli „Süddeutsche Zeitung”…
Marek Kornat: Niższość cywilizacyjna wrogiego narodu: niemieckie dyskursy o Polsce i Polakach 1919-1945. Warszawa, Narodowe Centrum Kultury, 2020.
(mr)