Opadł kurz bitewny spod kopyt koni, biorących udział w 611. rocznicy Bitwy pod Grunwaldem. Tego samego dnia PSE poinformowało o rekordowym, godzinowym zapotrzebowaniu na moc elektryczną w Polsce w sezonie letnim, które sięgnęło 24 533 MW, a Komisja Europejska pokazała Nowy Zielony Ład, składający się z kilku tysięcy stron, dzięki któremu Unia Europejska ma zredukować emisje CO2 o 55% do 2030 r. Żar leje się z nieba, a jednocześnie niespotykane dotąd ulewy niszczą wioski w Niemczech, Belgii i Holandii. Nie można więc mówić o letnim wypoczynku, a sprawy klimatu nabierają szczególnego znaczenia.
Węgiel tylko dla rozrzutnych
Głównym narzędziem do realizacji nowego celu klimatycznego Unii Europejskiej – obecnie pod hasłem „Fit for 55” – nadal będzie system redukcji emisji CO2 w ramach handlu uprawnieniami ETS. Rekordowe ceny uprawnień, przekraczające 50 euro, w perspektywie najbliższych lat będą systematycznie rosnąć, ponieważ projekt Nowego Zielonego Ładu zakłada zwiększenie rocznej redukcji liczby emitowanych uprawnień, jak i jednorazową redukcję 117 mln uprawnień. Mając to na względzie należy stwierdzić, że używanie w elektrowniach węgla stanie się całkowicie nieopłacalne.
Zresztą nikt nie ukrywa, że presja na jeszcze szybszą dekarbonizację gospodarek państw UE jest jednym z celów Projektu i nie ma wątpliwości, że Polska dotkliwie odczuje tego konsekwencje. Planowane przez Komisję Europejską zwiększenie Funduszu Modernizacyjnego o kolejny pakiet 2,5% uprawnień może być dla Polski niewystarczające, pomimo że nasz kraj będzie jego największym beneficjentem, posiadając ok. 34% całej puli będącej w dyspozycji Funduszu Modernizacyjnego. Trzeba więc już dziś podjąć rzeczywiste działania mające na celu wypełnienie tej luki modernizacyjnej pomiędzy coraz bardziej wyśrubowanymi celami klimatycznymi Unii Europejskiej, a możliwościami polskiej energetyki, opartej w niemal 80% na węglu. Stąd też do debaty publicznej ze zdwojoną mocą powrócił temat wykorzystania przez Polskę energii jądrowej dla spełnienia celu zeroemisyjnej gospodarki do 2050 r.
Atom – ale jaki?
Nieczęsto się zdarza, aby projekt gospodarczy z Polski zawitał na pierwsze strony serwisu informacyjnego Bloomberga. A tak się stało 7 lipca z informacją dotyczącą potencjalnej kooperacji ZE PAK i węgierskiej spółki MVM przy budowie Bałtyckiej Elektrowni Jądrowej w Obwodzie Kaliningradzkim, skąd produkowana tam energia miałaby trafiać m.in. do Polski. Nie wchodząc już w serię dementi i wzajemnie wykluczających się komentarzy związanych z tym projektem, należy stwierdzić, że bardzo trudno będzie go wpisać w politykę energetyczną Polski wynikającą z PEP 2040, który i tak sam w sobie jest dokumentem mocno niedoskonałym, w bardzo niewielkim stopniu odpowiadającym na wyzwania klimatyczne i energetyczne jakie stoją przed Polską.
Wydaje się, że inaczej przedstawia się kwestia innego projektu jądrowego, a mianowicie podpisanej pod koniec czerwca umowy ramowej o współpracy w sprawie energetyki bezemisyjnej, pomiędzy Synthos a PKN Orlen. Istotą tej umowy jest powstanie w Polsce reaktorów jądrowych małej mocy SMR (Small Modular Reactor). SMR to mikro i małe reaktory jądrowe o mocy do 300 MW, wykorzystywane obecnie przede wszystkim dla potrzeb napędu jednostek wojskowych. Jednak już od ponad 10 lat technologia ta, dla potrzeb cywilnych, jest mocno wspierana przez rząd Stanów Zjednoczonych, jako mająca zastąpić jednostki energetyczne oparte na węglu i być amerykańską odpowiedzią dla realizacji obniżania emisyjności energetyki i impulsem dla całej gospodarki.
Technologia SMR nie będzie oczywiście panaceum na problemy związane z „energetyką jutra”, która musi być przyjazna dla środowiska, akceptowalna przez ludzi, ogólnie dostępna, a na koniec jeszcze tania. Eksperci twierdzą, że SMR mogą być alternatywą dla dużych reaktorów jądrowych, jeśli zostaną obniżone koszty jednostkowe energii pozyskiwanej z SMR, które obecnie są wyższe od tych z „klasycznych” elektrowni atomowych. Obecnie w takich państwach jak Wielka Brytania, Kanada i Francja trwają prace związane z budową kompleksów energetycznych złożonych z SMR, których czas budowy jest niewspółmiernie krótszy od budowy znanych nam elektrowni jądrowych.
Zielone światło dla podmiotów prywatnych
Nauczeni historią „NIE-budowy” elektrowni atomowych w Polsce na przestrzeni ostatnich 13 lat – i brakiem realnej możliwości powstania w kraju klasycznej elektrowni atomowej przed 2040 rokiem, powinno się dać zielone światło podmiotom, w tym przede wszystkim prywatnym, na rozwijanie i w konsekwencji wdrożenie tego typu technologii, które w stosunkowo niedługim czasie, czyli około 2030 roku, mogłyby się stać dodatkowym, bezemisyjnym źródłem energii elektrycznej w Polsce.
W kontekście planów Orlen związanych z budową multienergetycznego koncernu, wspólne działanie z pełni prywatną firmą jaką jest Synthos, mającą już od 2019 roku praktyczne doświadczenie w tym obszarze, wynikające ze współpracy z GE Hitachi Nuclear Energy, daje nadzieje, że Polska będzie wstanie włączyć się w realizację Nowego Zielonego Ładu zaproponowanego przez Komisję Europejską i w jakiejś mierze uniknie lub zminimalizuje bardzo wysokie koszty związane z emisyjnością polskiej gospodarki. Warto o to zawalczyć…
Jerzy Kurella
Ekspert Instytutu Staszica. Radca prawny. Przez wiele lat związany z PGNiG, pełnił m.n. obowiązki prezesa Spółki. Wiceprezes ds. strategii BOT GiE w latach 2007-2008 i Prezes Tauron w 2015 r. Ekspert Parlamentarnego Zespołu ds. Sprawiedliwej Transformacji Energetycznej.
Foto: pixabay.com