Rozmowa z prof. Markiem Niezgódką, dyrektorem Centrum Cyfrowej Nauki i Technologii na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie
Wiele kontrowersji budzi uzasadnianie decyzji o zamykaniu lub ograniczaniu działalności poszczególnych branż wynikami badań lub analiz z USA – podczas gdy w Polsce nie przeprowadzono kompleksowych badań ws. zakażalności COVID-19 w przestrzeni publicznej. Czy przygotowywane w ramach projektu ProME rozwiązanie pomoże zapełnić tę lukę?
Rozwój pandemii jest procesem populacyjnym o specyficznej naturze interakcji międzyludzkiej, który następuje we wszystkich obszarach życia społeczno-gospodarczego. System tworzony w ramach projektu ProME jest przygotowywany w taki sposób, żeby można było nim objąć szeroką klasę takich procesów, pod warunkiem uzyskania dostępu do odpowiednio szerokiej klasy danych, obecnie w znacznej mierze trudno lub wręcz niedostępnych; rozwiązaniem doraźnym będzie posługiwanie się danymi zagregowanymi, tyle że w konsekwencji obniży się efektywna rozdzielczość modeli matematycznych. Podsumowując, szczegółowość tworzonych w projekcie ProME modeli matematycznych wspomagających podejmowanie decyzji przeciwdziałających propagacji pandemii jest limitowana poziomem dostępności danych, które tylko w części mają charakter publiczny.
Na czym polega innowacyjność rozwiązań, nad którymi pracuje Pana zespół? Czy będą one unikalne na skalę światową?
Są to rozwiązania umożliwiające tworzenie wielowariantowych scenariuszy procesów rozwoju pandemii, uwzględniających implikacje wpływu szerokiej grupy różnorodnych czynników (podejście określane jako wieloagentowe), tym samym dające możliwość analiz skutków wyboru różnych decyzji od skali krajowej aż do precyzyjnych oddziaływań lokalnych (w zależności od rozdzielczości i szczegółowości danych, powiatowych, gminnych, osiedlowych albo wręcz indywidualnych). Nasze postępowanie odpowiada standardem najbardziej zaawansowanym obecnie podejściom w dziedzinie modelowania dynamiki populacji.
Koronawirus oczywiście teraz jest kluczowym problemem, ale czy po jego – oby jak najszybszym – opanowaniu system może mieć zastosowanie do innych zagrożeń?
Jednoznacznie tak, i jest to istotą tworzonego przez nas systemu, który będzie można łatwo i szybko adaptować do innych rodzajów sytuacji epidemicznych, ale także stanów zagrożenia będących skutkiem szokowych zaburzeń o skali populacyjnej, z uwzględnieniem zróżnicowania przestrzennego oraz możliwości tworzenia wielowariantowych scenariuszy postępowania decyzyjnego mającego na celu przeciwdziałanie propagacji i eskalacji zagrożeń.
Taki projekt wymaga sporego budżetu. Na ile szacowane są jego koszty i czy pozyskano partnerów do jego finansowania?
Projekt ProME nie obejmuje całego zakresu procesów akwizycji danych, posługując się jedynie danymi pozyskiwanymi od zewnętrznych gestorów, stąd jego koszty są znacząco ograniczone do samej warstwy modelowania komputerowego i analityki. Istotne dodatkowe koszty pojawią się razem z podjęciem rzeczywistej regularnej działalności operacyjnej, kiedy konieczne się stanie uruchomienie przynajmniej w jakiejś skali własnych działań związanych z aktywnym gromadzeniem danych. Jest to jednak na tyle odrębny problem, na dodatek o ogromnej rozpiętości możliwych działań na rzecz akwizycji danych, że nie ma jednoznacznej odpowiedzi co do kosztów, wszystko zależeć będzie od decyzji na szczeblu politycznym.
Kiedy należy spodziewać się sfinalizowania prac?
Obecny etap realizacji projektu ProME zostanie sfinalizowany w najbliższym czasie; najpierw zostanie uruchomiony system demonstracyjny, a następnie odbędzie się jego kalibracja w oparciu o dostępne dane. Należy podkreślić, że spotkaliśmy się z trudnym do zrozumienia oporem, a częściowo wręcz odmowami udostępniania danych ze strony znaczącej grupy ich gestorów reprezentujących instytucje administracji publicznej.
Dziękuję za rozmowę.
Foto: wikipedia.org, Polimerek, CC-BY-SA-2.5
Rozmawiał Radosław Konieczny