Temat ograniczoności zasobów wodnych w Polsce trafia do dyskusji dokładnie zawsze wtedy kiedy pojawia się w przestrzeni publicznej problem suszy. Leśnicy zakazują wstępu do lasu, rolnicy mówią –znowu mamy klęskę żywiołową, apelujemy do rządu o wsparcie. W tym roku susza, która trwała w kwietniu i w maju wzbudziła wśród Polaków większe poruszenie – być może z powodu mniejszego zabiegania w czasie izolacji, ponieważ mogli naocznie się przekonać, że okoliczne rzeki bardziej przypominają strumyki. Tak, to był moment kiedy prawie wszystkich temat suszy mocno poruszył.
Aktualnie można zauważyć, że zainteresowanie zwiększeniem możliwości efektywnego wykorzystania zasobów wodnych oraz bardziej odpowiedzialnego korzystania z wody rośnie, choć daleko nam jeszcze do poziomy dyskusji jaka toczy się w Europie Zachodniej
Uważam, że w naszym kraju jest niewystarczający poziom wiedzy mieszkańców w zakresie ochrony zasobów wodnych – przecież w kranach wody nie brakuje, a w Polsce mamy tyle rzek, stawów i jezior. Cieszymy się zielenią łąk, lasów i pastwisk. Ten sielankowy obraz jest niestety bardzo mylący, a problem braku wody zbliża się do nas podstępnie.
Tylko duża świadomość problemu i poczucie odpowiedzialności społecznej zdopingują nas do podejmowania kroków, które przyczynią się do racjonalnego korzystania z tego pozornie najbardziej pospolitego związku chemicznego.
Naukowcy zwracają uwagę, że skutki nieodpowiedzialnego korzystania z wody pitnej mogą dotknąć już naszego pokolenia, a przecież pamiętać musimy również o dzieciach i wnukach.
Natura samoistnie sygnalizuje nam, że woda, podobnie jak powietrze potrzebuje ochrony. Należy mieć na uwadze jaki ma wpływ na cały ekosystem. Warto spojrzeć szerzej czym jest dla nas woda i jakie ma znaczenie. H2O jest dobrem wspólnym, bezpłatnym, ciągle jeszcze powszechnie dostępnym – to podstawowy element naszej egzystencji.
I choć aż 71 proc. powierzchni Ziemi znajduje się pod wodą, to tylko 3 proc. jej zasobów nadaje się do spożywania. Warto odwołać się do wyobraźni – gdybyśmy porównali naszą planetę do piłki do koszykówki, to woda byłaby wielkości piłeczki do tenisa stołowego, a jej słodka wersja miałaby zaledwie objętość malutkiego ziarenka grochu.
Zasoby wód powierzchniowych – tych, które nadają się do konsumpcji, należy rozpatrywać pod kątem stanu ilości i stanu jakości.
Biorąc pod uwagę warunki hydrologiczne oraz położenie geograficzne naszego kraju w klimacie umiarkowanym przejściowym zasoby wodne w Polsce są niewielkie. Wykorzystanie wody słodkiej ma bardzo szerokie zastosowanie w gospodarstwach domowych, w rolnictwie i w przemyśle.
Podstawowe zastosowanie wody w naszych domach to wykorzystanie jej do celów spożywczych, utrzymania higieny i czystości. W rolnictwie jest podstawowym środkiem w procesie wegetacji roślin i przy hodowli zwierząt. Przemysł wykorzystuje wodę w największym stopniu, a szczególne znaczenie ma w energetyce – gdyby nie woda w naszych domach nie mielibyśmy prądu.
Dlatego zasadne jest twierdzenie, że istnieje potrzeba wdrażania systemu zarządzania zasobami wodnymi. Na wszystkich szczeblach.
Jednak bez aktywnego zaangażowania rządu, samorządów lokalnych, organizacji pozarządowych oraz nas wszystkich nie jest możliwa ochrona zasobów wodnych i łagodzenie zmian klimatu przy jednoczesnym zapewnieniu rozwoju gospodarczego i wyższej jakości życia społecznego.
Spotkałam się z dość dobitnym stwierdzeniem, że kolejna wojna, która podzieli świat może być konfliktem o wodę, a niektóre prognozy mówią, że nawet 200 milionów Europejczyków będzie zmuszonych do migracji w poszukiwaniu jej źródeł. Mamy jeszcze czas na działania, żeby ten czarny scenariusz się nie spełnił.
Elżbieta Stępień
Ekonomistka, działaczka samorządowa, posłanka na Sejm VIII kadencji
Foto: pixabay.com