Transport bezemisyjny – znakomite perspektywy

Browse By

Rozmowa z Marcinem Korolcem, prezesem zarządu Fundacji Promocji Pojazdów Elekrycznych.

Panie Prezesie, jakie perspektywy niesie rozpoczynający się rok dla rynku pojazdów elektrycznych?

Są wszelkie szanse na to, by był to rok przełomowy – z dwóch podstawowych powodów. Po pierwsze, z roku na rok zaostrzane są limity emisji z samochodów zgodnie z unijnymi regulacjami. Te regulacje dotyczące emisji CO2 powodują, że producenci aut, aby móc sprzedawać samochody o dużej emisyjności, muszą produkować pojazdy elektryczne, co pozwala im spełniać statystyczne wymogi. Np. Volvo w 2021 roku będzie musiało w swoim wolumenie produkcji uwzględnić aż 23% samochodów zeroemisyjnych – niemal co czwarte produkowane auto będzie autem elektrycznym.

Zmiana ilościowa, czy również jakościowa?

Producenci są świadomi tych wymogów, więc w latach 2020-2021 wprowadzą na rynek zapewne kilkadziesiąt nowych model aut elektrycznych – w najbliższych miesiącach będą to m.in. Peugeot E208, Volkswagen ID3. To samochody o zupełnie innych parametrach od tych, które dzisiaj w Polsce znamy. Standardem będzie np. to, że samochód będzie mógł przejechać 400-450 km po doładowaniu, a ceny także ulegną poważnej redukcji.

Ten popyt będą stymulować zachęty ze strony państwa?

Tak, do tego dokłada się obietnica ze strony polskiej administracji, że zacznie funkcjonować system wsparcia , na co wszyscy liczą i czekają. Wolałbym, żeby wyglądał on trochę inaczej, niż jest zaprojektowany, ale mam nadzieję, że jak najszybciej w ogóle wejdzie w życie i w pewnym stopniu będzie również wspierał sprzedaż.

A jak powinien ten system wyglądać?

Chciałbym, by był on dużo prostszy, nie wymagał wielomiesięcznych przygotowań i zabiegów. To byłby system, w którym po prostu wprowadza się zerowy VAT dla samochodów elektrycznych i dzięki temu byłyby one o 23% tańsze. Nie wymagałoby to specjalnej obsługi systemu i zatrudniania urzędników. Gdyby przyjęto taką koncepcję, system wsparcia mógłby działać już od półtora roku – przypomnę, że w lipcu 2018 r. podjęto decyzję o funduszu wsparcia niskoemisyjnego transportu.

Czy Unia Europejska zaakceptowałaby takie rozwiązanie?

Cóż, urzędnicy z Ministerstwa Finansów zawsze mówią, że takie rozwiązania będą bardzo skomplikowane, bowiem trzeba uzyskać zgodę Brukseli. Żeby jednak taką zgodę dostać, trzeba o nią wystąpić. A tego nie zrobiono. Sądzę, że Komisja Europejska specjalnie by się nie opierała.

Czy samorządy mogą być jednym z czynników rozwoju elektromobilności w naszym kraju?

Polskie samorządy, w porównaniu z samorządami krajów zachodnioeuropejskich, są w sytuacji uprzywilejowanej. W wieloletniej perspektywie finansowej UE (budżet do 2027 r., który prawdopodobnie zostanie przyjęty) przewidziano jednak dosyć duże kwoty z funduszy strukturalnych, a z tych środków korzystają nasze samorządy. Warto mieć na uwadze, że to ostatnie tak szczodra perspektywa finansowa dla Polski. Nie znam przypadku zakupu przez polskie gminy nowoczesnego taboru bez współfinansowania ze środków unijnych. Ważne, by był to tabor elektryczny – czasem się zdarza, że samorządy pod hasłem wymiany pojazdów na bardziej przyjazne środowisku wymieniają tabor dieslowski na zasilany gazem. Jeśli chodzi o emisję tlenków azotu, to niestety są to bardzo podobne wielkości. W związku z tym ważne jest, aby stawiać na transport faktycznie bezemisyjny.

W styczniu wprowadzono „zielone tablice” dla pojazdów zeroemisyjnych. To był jeden z postulatów Fundacji…

Tak, zaproponowaliśmy to w 2016 roku. Wprowadzone tablice różnią się trochę o tych zaproponowanych przez nas (proponowaliśmy zielone litery na białym tle, są czarne litery na zielonym tle), ale zasadnicze założenie pozostało. To rozwiązanie trzeba postrzegać w kontekście ułatwień dla pojazdów zeroemisyjnych – dzięki tym tablicom będzie można np. kontrolować, czy dany samochód zgodnie z przepisami korzysta z przywilejów zastrzeżonych dla aut elektrycznych, choćby z możliwości jazdy buspasem.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Marcin Rosołowski