Od 2014 roku pojęcie „wojna hybrydowa” odmieniano niemal przez wszystkie przypadki, jednak dopiero specjalna operacja ukraińskich cyberaktywistów i przejęcie korespondencji e-mailowej jednego z czołowych doradców Władimira Putina uznać możemy za przełomowy punkt w nierównej walce z rozpędzoną do granic możliwości machiną dezinformacji. Czy w tym przypadku mamy do czynienia ze zjawiskiem o skali rażenia porównywalnej z informacjami ujawnianymi prze WikiLeaks lub Edwarda Snowdena na temat możliwości najnowszych technologii i wykorzystaniu ich w celu inwigilacji na skalę globalną? Surkov Leaks – czyli publikacja ponad 4 tys. maili Władisława Surkowa to prawdziwy „game changer”. Po analizie ujawnionych dokumentów, jak na dłoni widać, co wie o nas Rosja (a wie naprawdę sporo) i jak tę wiedzę wykorzystuje praktycznie na każdym polu.
Zacznijmy jednak od początku.
25 października 2016 roku media na całym świecie zaczęły informować o wycieku danych z komputera zaufanego doradcy prezydenta Federacji Rosyjskiej Władimira Putina. Szybko okazało się, że mamy do czynienia z materiałem o dużej sile rażenia. Znany jako #SurkovLeaks, zrzut wiadomości e-mail (ok. 1 GB danych) z adresu prm_surkova@gov.ru należącego do Władisława Surkowa wywołał gigantyczne zamieszanie. Autentyczność danych potwierdzono w Digital Forensic Lab i Bellingcat w Atlantic Council. Było to pierwsze włamanie do skrzynki e-mail tak wysoko postawionego urzędnika rosyjskiej administracji. Urzędnika, który w kręgach Kremla i nie tylko określany jest mianem współczesnego Rasputinem – w nawiązaniu do Grigorija Rasputina, jedną z najbardziej wpływowych osób w Rosji pod koniec rządów cara Mikołaja II.
Kto za tym stoi?
Treść pozyskanych wskutek ataku hakerów e-maili dostarczyła niezbitych dowodów na zaangażowanie Kremla zarówno w koordynowanie, jak i finansowanie działań separatystycznych w Donbasie. W pierwszej chwili po ujawnieniu #SurkovLeaks zaczęto spekulować, że w całą operację musieli być zaangażowani hakerzy z CIA, tymczasem doniesienia te zdementowała grupa ukraińskich hakerów znana jako CYBERHUNTA, która wzięła na siebie pełną odpowiedzialność za włamanie. Warto w tym miejscu podkreślić, że CYBERHUNTA jest częścią nieoficjalnego ukraińskiego kolektywu grup hakerskich „Cyberalliance”, która obejmuje również ekipy FalconsFlame, RUH8 i TRINITY.
W rozmowie z portalem euromaidanpress.com Dahmer i Sean – haktywiści z grupy RUH8 – najbardziej aktywnej medialnie grupy w ramach „Cyberalliance” rzucili nieco światła na działania całego kolektywu.
„Proszę zrozumieć, że ukraińscy i rosyjscy hakerzy stanowili kiedyś jedną bardzo potężną grupę. Ukraińscy hakerzy mają dość wysokie umiejętności i poziom pracy. A więc pomoc USA… Nie wiem, po co mielibyśmy jej potrzebować? Mamy do tego cały niezbędny talent i specjalne środki i nie sądzę, że USA lub jakikolwiek kraj NATO wykonałby tak gwałtowne ruchy w polityce międzynarodowej”. – mówią ukraińscy haktywiści.
Co w zasadzie ujawniono?
Choć od ujawnienia treści korespondencji doradcy Putina minęło już trochę czasu, sprawa wróciła jak bumerang za sprawą raportu „The Surkov Leaks: The Inner Workings of Russia’s Hybrid War in Ukraine” opublikowanego przez brytyjski Royal United Services Institute for Defence and Security Studies (RUSI). Należy podkreślić, że analiza, którą przygotowała Alja Szandra (redaktor naczelna Euromaidan Press) oraz Bob Seely (poseł do parlamentu brytyjskiego), to w zasadzie pierwszy tak obszerny dokument, wnikliwie opisujący wyciek informacji zawartych w liczącej ponad 4 tys. maili korespondencji pomiędzy zaufanym doradcą Putina Władisławem Surkowem i osobami z jego najbliższego otoczenia. W raporcie przeanalizowano informacje uzyskane przez ukraińskich hakerów w latach 2016-2017, z których wyłania się dość spójna strategia Kremla w kwestii wpływania na kraje sąsiednie oraz ukazały strategię i taktykę Rosji w zakresie destabilizacji Ukrainy.
Dokument składa się z siedmiu sekcji:
1. Trzy transze wycieków Kremla
2. Ludzie stojący za rosyjską wojną hybrydową przeciwko Ukrainie
3. Luki w ukraińskich zabezpieczeniach wykorzystane w rosyjskiej wojnie hybrydowej
4. „Republiki ludowe” w regionie Donbasu
5. Kremlowski upiór separatyzmu i chaosu na Ukrainie
6. Ingerencje w politykę: jak Kreml próbował zmienić konstytucję Ukrainy
7. Władza polityczna Kremla: dotarcie do ukraińskiej „duszy”
Raport niezwykle szczegółowo kreśli obraz rosyjskich wpływów na społeczeństwo ukraińskie poprzez wnikliwe badanie odbiorów docelowych i staranny dobór komunikatów, które używane są do manipulacji. Z treści dokumentu wynika na przykład, że „opierając się na analizach ekspertów oraz poufnych informacji, Kreml starannie i elastycznie szukał psychologicznych linii podziału, których wykorzystanie mogłoby wywołać na Ukrainie prawdziwy chaos”. Ponadto raport wyjaśnia, w jaki sposób Rosja korzysta z „pełnego spektrum środków i metod”, od wsparcia zapewnianego przez wojska konwencjonalne i siły specjalne (stale negowanego oficjalnie przez Kreml) po ekonomiczny, polityczny, informacyjny, rządowy oraz działania dyplomatyczne i wpływanie na opinię publiczną.
Unia Europejska przeciera oczy ze zdumienia. Co wie o nas Rosja?
Choć o wojnie hybrydowej i jej mechanizmach mówi się od kilku lat, to właśnie raport dotyczący #SurkovLeaks dostarczył w tej sprawie niezbitych dowodów i wywołał niemałe poruszenie w Parlamencie Europejskim.
Trzeba przyznać, że zarzuty kierowane w stronę Moskwy są naprawdę poważne. Kreowanie chaosu, wpływanie na dziennikarzy, przekupywanie lokalnych polityków, wspieranie decentralizacji i federalizacji państwa, inspirowanie protestów, czy manipulowanie opinią publiczną – to tylko niektóre z metod regularnie wykorzystywanych przez Rosję w wojnie hybrydowej.
„Ukraina jest poligonem dla realizowanej przez Federację Rosyjską koncepcji wojny hybrydowej. O bezpośrednim zaangażowaniu Kremla świadczą właśnie twarde dowody, jak ujawnione i opisane w raporcie dokumenty i korespondencja Surkowa. Ukraina jest w pewnym sensie dla Rosjan poligonem doświadczalnym, testującym najnowocześniejsze narzędzia manipulacji i wywierania wpływu na poszczególne grupy społeczne. Mamy raport przedstawiający działania, które zaczęły się w 2014 r. i trwają do dziś” – mówiła europoseł Anna Fotyga, która wraz z brytyjskim konserwatywnym europosłem Geoffrey’em Van Ordenem zorganizowała prezentację raportu w Parlamencie Europejskim.
Na szczególnie istotny aspekt zwróciła uwagę w trakcie debaty współautorka raportu „The Surkov Leaks: The Inner Workings of Russia’s Hybrid War in Ukraine” Alja Szandra. Mówiła ona, że choć o wojnie hybrydowej i rosyjskich działaniach w tej kwestii sporo mówi się ostatnio na arenie międzynarodowej, z reguły wszystko pozostaje jedynie w sferze domysłów. Zmienia to diametralnie publikacja raportu.
Włamanie do skrzynki e-mailowej głównego doradcy Putina umożliwiło poznanie realnej strategii Kremla „od kuchni” i zorientowanie się, jak naprawdę działa ta machina.
Okazuje się na przykład, że Surkow otrzymywał bardzo dokładne analizy ukraińskiego środowiska medialnego i politycznego, także na poziomie lokalnym. Miał lepsze rozeznanie w lokalnych układach, zależnościach, problemach niż większość mieszkańców.
„Sama, czytając dostarczane na jego maila analizy, mogłam dowiedzieć się wielu spraw, które ogółowi społeczeństwa z reguły gdzieś umykają. Rosja wie, jak pracujemy, myślimy, co czujemy w poszczególnych częściach kraju. Dlaczego my nie studiujemy Rosji, tak jak ona studiuje nas?” – pytała eurodeputowanych autorka raportu.
Chronologicznie przecieki #SurkovLeaks dotyczą okresu, w którym Moskwa realizowała projekt „Noworosja” – już w 2014 roku. Jego cel był prosty: oderwanie południowo-wschodnich regionów Ukrainy od reszty tego kraju. Gdy ta strategia nie przyniosła oczekiwanych efektów, Kreml zaczął promować ruchy separatystyczne na Ukrainie, czego ostatecznym celem ma być federalizacja. Jak wykazują autorzy raportu, kampania ta trwa do dziś.
Co szczególnie istotne działania Kremla nie koncentrują się wyłącznie na Ukrainie. „W korespondencji widzimy jasno, jak Rosja kontrolowała i finansowała tzw. republiki, angażowała się w wybór ich władz. Podobnie było w Gruzji. Dla tych, którzy jeszcze w to wątpią, w raporcie znajdują się twarde dowody” – przekonywała Alja Szandra.
Scenariusz wojny hybrydowej
Z ujawnionych dokumentów wynika pewna prawidłowość. Jedną z pierwszych decyzji w tzw. republikach ługańskiej i donieckiej było utworzenie centrów prasowych. Wraz z ich utworzeniem natychmiast rozpoczynana była kampania rozpowszechniania na masową skalę własnej narracji, sianie dezinformacji i propagandy. Działania propagandowe i dezinformacja to kluczowe elementy taktyki stosowanej we wszystkich rosyjskich działaniach militarnych w zasadzie od dekad.
Warto podkreślić, że prowadzone w ten sposób działania dezinformacyjne nie są całkowicie oderwane od rzeczywistości. W zależności od wyników analiz społecznych i badań behawioralnych wybierana jest odpowiednia narracja, najczęściej bardzo atrakcyjna dla mieszkańców regionu.
„W regionie zaporoskim, dotkniętym degradacją środowiska, argumentem dla przekazania większej władzy na poziom regionalny jest właśnie ekologia, o którą lepiej troszczyć się mają władze lokalne. Z kolei w Odessie były to kwestie gospodarcze, uczynienia z ważnego portu i regionu niezależnej wielkiej strefy ekonomicznej poprzez nadanie jej specjalnego statusu. Jasne jest, że tak dobrana narracja znajdowała posłuch w lokalnych społecznościach” – ujawnia autorka raportu.
Jak się okazuje, do działań hybrydowych wykorzystywane były nie tylko media, ale również aktywiści, celebryci oraz politycy.
„Znacznie łatwiej skorumpować lokalnych polityków, niż tych na poziomie centralnym, łatwiej jest na nich wpływać, wymuszać lobbing u władz centralnych, a docelowo – zablokować aspiracje unijne i NATO-wskie, jeśli trzeba na to zgody autonomicznych regionów” – tłumaczyła europosłom strategię Moskwy redaktor naczelna Euromaidan Press.
Dywersyfikacja źródeł przekazu, segmentacja odbiorców, odpowiednia modyfikacja narracji, często nawet pobieżnie krytycznej wobec Kremla, ale zgodnej z jego strategią, ewidentnie przypominają maszynę propagandową dobrze znaną z czasów „zimnej wojny”.
Z analizy raportu „The Surkov Leaks: The Inner Workings of Russia’s Hybrid War in Ukraine” wynika, że wzorzec metod, jakie Rosja stosuje na Ukrainie, jest również wykorzystywany w innych krajach, w tym tych zachodnich.
Przedstawione w europarlamencie wnioski dotyczące #SurkovLeaks i strategii wojny hybrydowej sugerują, że zarówno w strukturach Unii Europejskiej, jak i NATO zaczęto postrzegać zagrożenie w kategoriach całkowicie realnych. Najwyższa pora, bo lekceważące traktowanie przez lata cyberbezpieczeństwa i doniesień na temat wojny hybrydowej mogłoby przynieść tragiczne skutki.
Dr Piotr Łuczuk
Medioznawca, ekspert ds. cyberbezpieczeństwa.
Adiunkt w Katedrze Internetu i Komunikacji Cyfrowej Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Ekspert Instytutu Staszica.