W ostatnich tygodniach powróciła dyskusja o potrzebie przeprowadzenia reformy mediów publicznych. Niewątpliwie reforma jest konieczna ze względu na niewypełnianie przez TVP tak zwanej misji publicznej. Pytanie tylko o jej zakres, cel i środki. Nie trzeba żmudnych analiz naukowych, żeby stwierdzić, że przekaz TVP, zwłaszcza w programach informacyjnych i publicystycznych, jest jednostronny, niepluralistyczny i nieobiektywny. TVP niejednokrotnie posługiwała się środkami propagandy oraz technikami manipulacji*. Naruszyła tym samym Ustawę o radiofonii i telewizji z 29 grudnia 1992 roku (rozdz. 4, art. 21, pkt.1). Nic więc dziwnego, że opozycja polityczna i niezależne środowiska dziennikarskie zgłaszają projekty reformy. Zobaczmy, jaka jest ich jakość oraz możliwa do oszacowania skuteczność.
Pod koniec czerwca bieżącego roku projekt reformy mediów publicznych zgłosiła grupa polityków i ekspertów Platformy Obywatelskiej (m.in. Iwona Śledzińska-Katarasińska, Juliusz Braun i Jan Dworak). Projekt, który ma na celu między innymi odpolitycznienie mediów publicznych, sam popada w polityzację. PO chce likwidacji obecnych spółek publicznego radia i telewizji. W ich miejsce powstałby holding radiowo-telewizyjny dotowany z budżetu państwa (abonament RTV byłby zlikwidowany). Holding składałby się z kilku spółek centralnych TVP i Polskiego Radia oraz szesnastu regionalnych z jednoosobowymi zarządami. Diabeł jednak, jak wiadomo, tkwi w szczegółach. W holdingu istotą jest kontrola pełniona przez jedną organizację zarządzającą. 30-osobowa rada centralna wybierana byłaby przez ośrodki regionalne oraz Krajową Radę Radiofonii i Telewizji, a ta przecież powoływana jest przez polityków i obecnie w większości składa się z osób zależnych od partii politycznych lub nawet z ich członków (posłów czy senatorów). Na czym zatem miałoby polegać owo „odpolitycznienie” mediów? Zniesiona byłaby wprawdzie Rada Mediów Narodowych (słusznie, bo jej rola jest fasadowa i iluzoryczna), ale o składzie KRRIT nadal decydowaliby politycy. Nie można w takiej sytuacji wykluczyć kolejnego zawłaszczenia mediów publicznych przez polityków, tym razem z innej opcji partyjnej. Nastąpiłoby to, owszem, z demokratycznym rozszerzeniem o przedstawicieli organizacji pozarządowych, artystycznych, społecznych, czy środowisk akademickich, ale nadal z zachowaniem dominującej pozycji polityków.
Pomysł ten nie mógł oczywiście spodobać się środowiskom dziennikarskim i eksperckim. Na antenie Radia TOK FM Jacek Żakowski zaapelował: „Platformo, opamiętaj się”. Wskazał on, że trzy lata temu PO podpisała z ponad setką organizacji społecznych Pakt na rzecz mediów publicznych. Pierwszy projekt, jeszcze w 2009 roku przygotowany przez Komitet Mediów Publicznych stanowił, że dyrektorów telewizji i radia powoływać będzie właśnie KMP, wybierany spośród 250 osób delegowanych przez organizacje społeczne, co miało zapewnić ochronę przed wpływami polityków. Najnowszy obywatelski projekt firmowany m.in. przez Jacka Wekslera, Jerzego Kapuścińskiego i prof. Tadeusza Kowalskiego przewiduje likwidację Rady Mediów Narodowych. Liczba anten TVP zmniejszona zostałaby do czterech. TVP1 byłby kanałem o charakterze ogólnym i z informacjami; TVP2 z programami kulturalnymi i edukacyjnymi; TVP3 informacyjno-publicystycznym, a TVP ABC kanałem dla dzieci. Projekt przewiduje też powstanie drugiej spółki (obie byłyby finansowane z budżetu państwa): Polskie Media Regionalne z udziałem samorządów, która łączyłaby regionalne oddziały TVP i PR. Ważne jest w tym projekcie to, że wyboru pięciu członków władz KRRiT dokonywałby Sejm większością ¾ głosów. Przy Krajowej Radzie działałaby Rada Programowa (co najmniej 27 osób z różnych środowisk artystyczno-społeczno-polityczno-naukowych), która kontrolowałaby realizację misji publicznej i w razie jej naruszania mogłaby wnioskować o odwołanie zarządów wspomnianych spółek. Wydaje się, że taka konstrukcja prawna lepiej spełniałaby oczekiwania środowisk nie-politycznych, aczkolwiek nadal, i w tym projekcie, decydujący głos należałby do posłów Sejmu RP, co również oznaczałoby pośredni wpływ władzy politycznej na media publiczne. Według twórców tego projektu proces zmian w mediach trwałby do dwóch lat, ale zmiany programowe byłyby widoczne „od razu”. Na czym jednak opierają oni swoje prognozy, trudno powiedzieć, albowiem polityczne pertraktacje mogłyby się przedłużać, a media przecież nie znoszą próżni programowej i menedżerskiej. Nietrudno zatem byłoby o chaotyczne i przypadkowe działania.
Oceniając pobieżnie oba projekty nie sposób im jednoznacznie przyklasnąć, albowiem nie rozprawiają się one ze zjawiskiem, które miały zwalczyć – mianowicie z upolitycznieniem mediów. Najważniejsze decyzje nadal pozostawałyby w gestii polityków. Nie znany jest na razie również dokładny sposób wyboru władz mediów publicznych (czy byłoby to w drodze konkursu organizowanego przez KRRiT, nominacji, wyborów przez określone środowiska, itp.?) Po drugie, finansowanie mediów z budżetu także uzależnia je od polityków. Z ostateczną oceną projektów należy więc poczekać, aż zostaną podane do publicznej wiadomości wszystkie niezbędne szczegóły.
Omówione wyżej projekty zakładają, że politycy będą dążyć do odpartyjnienia (odpolitycznienia) mediów. Takie założenie jest według mnie nieadekwatne, albowiem historia mediów publicznych w III RP pokazuje, że mamy do czynienia ze zjawiskiem odwrotnym: coraz większym uzależnieniem mediów publicznych od władz centralnych lub samorządowych, a generalnie od polityków. Dlatego, wydaje mi się, że ten czynnik należałoby wziąć pod uwagę jako stały i niezależny od naszych działań przy projektowaniu przyszłości mediów w Polsce. Z tych powodów zgłaszam do dyskusji następujące postulaty:
1. Media publiczne powinny być finansowane z budżetu państwa i dobrowolnych datków (crowdfounding w postaci dorocznych zbiorek publicznych) na wybrane przez widzów programy. Niektóre programy polityczne mogłyby być sponsorowane przez partie polityczne z wyraźnym zaznaczeniem ich charakteru.
2. Główne kanały telewizyjne stanowiłyby: kanał uniwersalny (TVP1), informacyjny (TVP2), samorządowy – regionalny (TVP3) oraz tak zwany obywatelski – niezależny ekspercki i dziennikarski kanał telewizyjny (TVP4). Oprócz wspomnianych należałoby utrzymać istnienie takich kanałów, jak TVP Kultura, TVP Historia, TVP Sport i TVP ABC (programy dla dzieci).
3. Rada Mediów Narodowych powinna zostać zniesiona jako ciało zbędne i dublujące funkcje Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
4. Władze KRRiT powinny być wybierane przez organizacje społeczne, pozarządowe, środowiska akademickie i dziennikarskie spośród kandydatów zgłoszonych przez te środowiska i organizacje. W skład władz Krajowej Rady nie mogliby wchodzić politycy. KRRiT w drodze organizowanych otwartych konkursów z jawnie określonymi kryteriami wybierałaby kierownictwo poszczególnych kanałów i władze centralne TVP: prezesa oraz członków zarządu. W konkursach nie mogliby startować politycy.
5. Osoby pełniące funkcje kierownicze w telewizji publicznej, a naruszające zasady obowiązujące TVP (zgodnie z ustawą o radiofonii i telewizji) byłyby odwoływane z funkcji przez KRRiT.
Oczywiście te propozycje nie są kompletne i wymagają dalszych prac, ale rozpatrywane łącznie z poprzednimi, mogą stanowić sugestie do dyskusji na temat przyszłości mediów publicznych w Polsce.
dr Marek Palczewski,
Adiunkt, Katedra Dziennikarstwa, Uniwersytet SWPS w Warszawie