Dwanaście miliardów złotych dla budżetu na wyciągnięcie ręki

Browse By

Rozmowa z Witoldem Włodarczykiem, prezesem zarządu Związku Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy

W marcu Instytut Staszica prezentował w Sejmie raport dotyczący polityki państwa wobec alkoholu. Głównym wnioskiem, płynącym z dokumentu, był postulat równego traktowania każdego rodzaju napojów alkoholowych. W jakiej sferze ta nierówność jest dzisiaj najbardziej widoczna?

Dziś w branży alkoholowej mamy do czynienia z polityką dyskryminacyjną.  Mocno zakorzeniona w polskiej tradycji branża spirytusowa dyskryminowana jest na korzyść branży piwnej, reprezentowanej w naszym kraju głównie przez duże, zagraniczne koncerny.  Dyskryminacja widoczna jest w dwóch głównych obszarach: podatkowym oraz marketingowym.  Nierówne traktowanie przejawia się w uprzywilejowanym sposobie naliczania akcyzy na piwo oraz w tym, że piwo jako jedyny napój alkoholowy w Polsce ma możliwość reklamy w mediach i na ulicach. Należy podkreślić, że obecne standardy w tym zakresie w naszym kraju są niezgodne z międzynarodowymi standardami, zapisanymi w zestawie dobrych praktyk w opodatkowaniu alkoholu. Jedna z głównych zasad – zasada proporcjonalności i równego traktowania – mówi o tym, że alkohol to alkohol i ma taki sam wpływ na ciało człowieka niezależnie od sposobu jego podania. A to oznacza również, że nie mają uzasadnienia nierówności w opodatkowaniu pomiędzy poszczególnymi kategoriami napojów alkoholowych.

Ile szacunkowo wynosi wpływ z tytułu akcyzy od mocnych alkoholi, ile od wina, ile od piwa?

Z tytułu wyrobów spirytusowych rocznie odprowadzane jest 7,5 mld zł akcyzy, z tytułu piwa 3,5 mld zł i 387 mln zł z tytułu wina.  Mamy tu do czynienia z dość absurdalną sytuacją, w której piwo, które odpowiada za 57,80% spożycia w przeliczeniu na czysty alkohol płaci jedynie 30,14% akcyzy w branży alkoholowej. Natomiast wyroby spirytusowe, które odpowiadają za 35,20 % spożycia, płacą 66,55% wartości akcyzy całej branży alkoholowej. Trudno o bardziej namacalny dowód dyskryminacji.

Czy wprowadzenie dla wszystkich alkoholi jednakowo liczonej akcyzy (to jest od zawartości alkoholu w napoju) wywołałoby rewolucję na rynku? Branża piwna twierdzi, że wzrosłoby spożycie wódki, a spadło piwa?

Nie ma żadnych podstaw do twierdzenia, że równe traktowanie wszystkich podmiotów na rynku wywołałoby jakąkolwiek rewolucję.  Gdyby jednak branża piwna miała jakiekolwiek obawy, to należałoby rozważyć model stopniowego dochodzenia do „wspólnego mianownika” – np. przez trzy-cztery lata. Oznaczałoby to, że, przykładowo, w pierwszym roku piwo średnio od półlitrowej butelki zamiast płacić 49 gr akcyzy płaciłoby 82 grosze, a w drugim roku 1,07 zł. Wątpię, aby cena piwa w ogóle wzrosła w istotny sposób, ponieważ znaczną część, jeżeli nie całość ciężaru podwyżki w tak konkurencyjnym środowisku producenci wzięliby na siebie . Nie ma też żadnego powodu, dla którego miałoby wzrosnąć spożycie wódki. Żeby tak się stało, musiałaby spaść jego cena a to jest zwyczajnie niemożliwe – ponieważ dziś w półlitrowej butelce wódki za 20 zł mamy aż 11,41 zł akcyzy – a przecież nikt obniżki akcyzy na alkohole mocne obecnie nie planuje.

Ile – szacunkowo – mogłoby zyskać państwo na jednolitej akcyzie?

Według naszych szacunków po finalnym dojściu do wspólnego mianownika w liczeniu akcyzy, państwo zyskałoby 12 mld zł – jako skumulowany efekt wzrostu wpływów z akcyzy i VAT. Już w pierwszym roku w ramach do stopniowego likwidowania dyskryminacji, państwo zyskałoby ponad 2 mld zł. Mówimy zatem o bardzo znaczących kwotach.  

Branża piwna argumentuje, że w większości krajów UE piwo jest traktowane preferencyjnie w zakresie akcyzy. Czy to prawda – i z jakich powodów?

Nie do końca jest to prawda. Faktycznie są kraje, w których piwo jest preferowane, ponieważ państwa te należą do tradycyjnego „kręgu piwnego” – chodzi o Niemcy, Czechy czy Belgię. Tym samym lobbing piwny jest tam bardzo silny. U nas, w Polsce, lobbing piwny też jest bardzo silny – stąd takie preferencje dla piwa – ale bez wątpienia Polska nie należy historycznie do „kręgu piwa”. Nasz kraj ze względu na tradycję polskiego stołu, kulturę, historię oraz uwarunkowania geograficzno-klimatyczne zawsze należał, obok naszych wschodnich sąsiadów a także państw bałtyckich i skandynawskich, do tzw. „vodka belt”. Jednak wbrew tej tradycji oraz wbrew niezwykle cenionej marce, jaką cieszy się polska wódka na świecie, branża spirytusowa w naszym kraju jest dyskryminowana.  Czas to zmienić. Nasza propozycja daje możliwość znacznego zwiększenia wpływów budżetowych przy jednoczesnym braku zwiększenia spożycia alkoholu przez Polaków!

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Radosław Konieczny