Wartość polskiej waluty systematycznie rośnie

Browse By

Choć większość z nas na przestrzeni ostatnich 2-3 lat nie zwątpiła w siłę naszej waluty, „momenty były”, co jest całkowicie zrozumiałe w świetle nieprawdopodobnie trudnych wyzwań, jakie jeszcze – mimo wszystko „młodej” polskiej gospodarce wolnorynkowej – zafundowali Rosjanie i Chińczycy.  Ale można już przyjąć, że złoty obronił w tym bardzo trudnym czasie swoją wartość, wschodzi nad nim słońce, które w najbliższych latach pozwoli mu lśnić swoją najczystsza barwą.

Nie brakuje chętnych na złotego

Ale zanim to nastąpi, słów kilka o istocie wartości waluty. W najwęższym i nieco potocznym rozumieniu, wartość naszych pieniędzy jest związana z ich siłą nabywczą, tj. tego, ile możemy dóbr/usług za nie nabyć. Im więcej możemy nabyć za „niższy nominał”, tym wartość naszej waluty jest naturalnie większa. Mocna waluta charakteryzuje stabilne, wysokorozwinięte, ale i prężne gospodarki, dlatego też chętnych na rynkach międzynarodowych do nabywania jej (prawie) nigdy nie brakuje, bo koniec końców, nigdy nie będzie „trefnym towarem”.

I tak od wielu już lat jest z polskim złotym, który nabywany jest chętnie. Tylko w 2022 roku, roku post-pandemicznym i roku wojny u polskich bram, firmy zagraniczne zainwestowały w Polsce ok. 4,5 mld euro, co oznacza, iż znaczna część tej kwoty były zmuszone wymienić na złote, co z kolei daje kwotę w przybliżeniu 25 mld złotych. Warto przy tej okazji spojrzeć też na inne dane, które dość jednoznacznie wskazują, iż zapotrzebowanie na złotego będzie w najbliższej przyszłości rosnąć, a nie maleć. Polski eksport w 2022 roku mocno przebił barierę 300 mld euro, ostatecznie wypracowując 343 mld euro sprzedaży (co jest odpowiednikiem ok 1,5 biliona złotych) i poprawiając r/r wynik o blisko 20%. Jedną z głównych sił napędowych tego wzrostu 2022 roku była produkcja sprzedana przemysłu, która wzrosła o 9,3%. Było to możliwe m.in. dzięki zjawisku nearshoringu  (strategia europejskich firm pozyskiwania komponentów i materiałów z państw bliskich geograficznie), które moim zdaniem w 2023 roku, w związku z tzw. niepewnością pandemiczną i polityczną Chin, będzie się nasilać. Jak pokazuje ostatnio przeprowadzona ankieta Reuters & Maersk, przeprowadzona wśród przedstawicieli global bussiness community, a dotycząca wyboru docelowych lokalizacji biznesowych, Polska zajęła 4. miejsce na świecie i 2. (bez mała pierwsze ex aequo z Niemcami, różnica wyniosła jedynie 0,4%) w Europie. Wszystkie te czynniki będą wpływały pozytywnie na wartość polskiego złotego.

Oczywiście jego siła i wartość waluty jest również skorelowana ze zjawiskiem inflacji. Siła nabywcza pieniądza naturalnie zmniejsza się w sytuacji, w której dochodzi do swoistej dewaluacji powodującej, iż jeśli nie z dnia na dzień, to z miesiąca na miesiąc za daną kwotę nie możemy już nabyć konkretnego dobra/usługi, bo podrożały 10,15 czy 20%. Ale sytuacja polskiego złotego nie jest odosobniona na tle europejskich i światowych walut. Presję inflacyjną, wywołaną przez zaburzenia łańcuchów dostaw z Chin wskutek COVID-19 oraz energetyczną wojnę Putina, odczuły praktycznie wszystkie gospodarki. Dość będzie powiedzieć, że dwucyfrowa inflacja zagościła w ostatnim czasie w wielu państwach, w tym u naszych zachodnich sąsiadów, Niemców, czego nie notowano nad Renem od blisko 70 lat. Bardzo niekompromisowa polityka UE (co zważywszy na siłę wyższą, jaką jest wojna, jednak zaskakuje) względem czasowego zawieszenia wzrostu opłat za emisje CO2 (tylko na przestrzeni ostatnich 2 lat cena za emisję tony CO2 wzrosła o 200% do blisko 100 euro) też dodatkowo wzmocniła presję inflacyjną. I choć zarówno rząd, strategiczne spółki skarbu państwa, takie jak Orlen, czy NBP, który zgromadziwszy w ostatnich latach ogromne rezerwy walutowe i złota sprawnie stabilizował kurs złotego, podjęły działania minimalizujące straty,  ich całkowitego poniesienia nie udało się uniknąć.

Teraz będzie tylko lepiej

Czy jednak najgorsze mamy już za sobą? Wiele na to wskazuje a semantycznie nasycone nadzieją  powiedzenie „byle do wiosny” chyba nigdy w Polsce w ostatnim ćwierćwieczu nie miało tak dużego ciężaru gatunkowego. Wiele bowiem wskazuje na to i panuje w tej sprawie konsensus ekspercki, że inflacja w najbliższych miesiącach zacznie znacznie spadać, zaś jednocyfrowy cel inflacyjny NBP na koniec roku zostanie osiągnięty. Jak podał portal Obserwator Finansowy w  ankiecie, która została przeprowadzona w dniach 29 marca – 4 kwietnia 2023 r. wśród kilkudziesięciu ekonomistów (m.in. z Zakładu Finansów Przedsiębiorstwa na SGH, Katedry UNESCO Uniwersytetu Szczecińskiego, Działu Analiz Makroekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego, Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu), 70 proc. badanych wskazało, że we wrześniu lub w IV kw. inflacja spadnie poniżej 10 proc. Dodatkowo aż 40 proc. ankietowanych ekonomistów uznało na poziomie bardzo wysokim i wysokim prawdopodobieństwo, że w IV kw. 2023 r. RPP dokona pierwszej obniżki stóp procentowych.

Jeśli ten scenariusz się zmaterializuje, będzie to oznaczało, że kolejny z istotnych filarów wartości złotego (tj. niska inflacja) zostanie po czasie ogromnej i niespotykanej w ostatnim 70-leciu „burzy i naporu” ustabilizowany, zaś znalezienie się Polski w top 20 największych eksporterów towarów na świecie (w usługach już się to udało), będzie kwestią najbliższej przyszłości. Właśnie tak polscy przedsiębiorcy, wspólnie z rządem i NBP, hartują nowe „polskie złoto”, polskiego złotego, walutę naszej pomyślnej przyszłości.

dr Piotr Balcerowski, MBA

Wiceprezes Instytutu Staszica