Piketty: fakty vs. utopia

Browse By

Niewielka książka Piketty’ego, traktująca o historii niwelowania nierówności, jest i ciekawa, i wartościowa. Powinna jednak zostać opatrzona ostrzeżeniem: nie każdy wniosek autora wynika z przytaczanych faktów.

Piketty, krytyk kapitalizmu w jego obecnym kształcie, zdobył się na to, by przytoczyć dobrze udokumentowany fakt, który wielu lewicowców ignoruje: ostatnie dwieście lat to bezprzykładne w dziejach świata zmniejszenie nierówności. Zarówno w sferze dochodowej, jak i prawnej.

Tę prawdę autor doskonale obudowuje danymi. Ale nie ogłasza „końca historii”, a wręcz przeciwnie – usiłuje przekonać, by „wypłaszczanie” kontynuować, nawet przyspieszyć. I tutaj, z obszaru faktów i liczb, przechodzi niepostrzeżenie w obszar utopii.

Pomysły w rodzaju uspołecznienia środków produkcji, odgórnego regulowania kwestii religii w społeczeństwie (tak, i tu widziałby parytety), eksperymentów z demokracją nam, ludziom z Europy Środkowo-Wschodniej, kojarzą się zgoła inaczej, niż zachodnim intelektualistom. Kojarzą się z zasłoną dla okrutnych, kosztujących miliony istnień ludzkich praktyk. To, co na papierze prezentuje się okazale, w praktyce często nie ma zastosowania.

Piketty chce udowodnić, m.in. na przykładzie amerykańskiej gospodarki, że to wcale nie nierówności są motorem rozwoju. Stawianie sprawy w taki, zero-jedynkowy sposób, jest nieporozumieniem. Oczywiste jest, że motorem rozwoju są aspiracje jednostek i całych grup społecznych. Mówiąc najprościej, jeśli podejmujemy wysiłek, mamy na widoku określony cel – czy nim będzie podniesienie statusu materialnego, czy zdobycie określonych przywilejów, czy też zapewnienie bezpieczeństwa. Zbyt drastyczne nierówności i zbyt utrudnione osiąganie tych celów powodują, że mało kto chce podjąć działania obarczone ogromnym ryzykiem nieskuteczności. Ale z drugiej strony mało kto będzie chciał działać kreatywnie w sytuacji, gdy działania te nie przełożą się na jego osobiste korzyści. Piketty, marząc o społeczeństwie, w którym interes osobisty stawiany jest poniżej interesu ogółu, po prostu… marzy. A jak wyglądała motywacja do kreatywnego działania w warunkach odgórnej urawniłowki, pamiętamy z PRL.

Książka ciekawa – warto to jeszcze raz podkreślić. Traktować ją należy jednak jako pewną formę intelektualnej zabawy, niż jako element racjonalnej dyskusji. Bo w sferze legislacji można zadekretować wszystko, jednak natury ludzkiej ani publicystyką, ani aktami prawnymi się nie zmieni.

Thomas Piketty: Krótka historia równości. Warszawa, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, 2023.

(asm)