Atom – konieczne uzupełnienie dla OZE

Browse By

W dyskusji o potrzebie (lub nie) budowy polskiego atomu – tak dużego, jak i małego – powtarza się argument, iż „potrzebną ilość energii możemy pozyskać, korzystając wyłącznie  ze źródeł odnawialnych”  Czy tak jest rzeczywiście?

Oczywiście, notując kolejne rekordy energii wyprodukowanej przez fotowolatikę czy wiatraki w poszczególnych dniach, nie można zapominać o dniach, kiedy „nie wieje i nie świeci”. Niewątpliwie kolejne lata będą przynosiły nowe rozwiązania w zakresie magazynowania energii, natomiast tu i teraz  dostępne metody są mocno niedoskonałe i często powodują straty energii na poziomie stawiającym pod znakiem zapytania ekonomiczny sens.

Tak więc warto, dokonując projekcji zużycia energii, podzielić jej dostępny wolumen na energię z OZE, która jest tania i czysta, ale dostępna bywa w sposób nie do końca przewidywalny, i energię „w podstawie”, która zawsze musi być dostępna w sieci, niezależnie od warunków zewnętrznych.

No, ale pozwólmy sobie na swego rodzaju projekcję: co by było, gdybyśmy faktycznie chcieli korzystać wyłącznie lub prawie wyłącznie z OZE? Mówiąc prosto – czy wystarczy nam na to… miejsca. Otóż, gdyby zgodnie z np. prognozami Bloomberga atom miał odpowiadać za max 7 TWh po 2035 r. (czyli realnie 2 duże reaktory), w podobnej proporcji gaz,  a reszta miałaby pochodzić z OZE, to ile realnie miejsca potrzebujemy? Biorąc pod uwagę efektywną produkcję energii z OZE w roku, wymaga to przeznaczenia pod wiatraki 9% wód terytorialnych Polski (3200 km2)  i 9 tys. km2 na lądzie, co stanowi 3% terytorium Polski (dla porównania – to 10% powierzchni lasów) , a pamiętajmy że biorąc pod uwagę warunki wietrzne i kwestie regulacyjne (odległość wiatraków od zabudowań) może to być trudne do zrealizowania. Na tym tle fotowoltaika z zapotrzebowaniem 1300 km (0,5% powierzchni) już nie robi wrażenia.

Europa zwraca się ku atomowi

Dlatego w Europie obserwuje się radykalny zwrot ku atomowi – także „małemu”, czyli modułowym reaktorom SMR. Jak alarmował w listopadzie w brytyjskim parlamencie szef Rolls-Royce SMR Tom Samson, Wielka Brytania będzie miała problemy z energią w podstawie po wyłączeniu ostatnich mocy węglowych do jesieni 2024 r. i w związku ze starzejącymi się dużymi elektrowniami jądrowymi, z których najmłodsze powstawały w latach 90.  Samson wezwał rząd brytyjski do pilnych rozmów o finansowaniu rozwoju brytyjskiego SMR, tworzonego właśnie przez Rolls-Royce, który powinien  powstać w początku następnej dekady. „Jeśli zmarnujemy 2-3 lata na dyskusję, to w latach 30. będziemy mieli poważne problemy z produkcją energii elektrycznej” – podkreślał Tom Samson. Rolls-Royce stoi na czele konsorcjum, które zaprojektowało własny reaktor o mocy 470 megawatów i chce, aby rząd rozpoczął formalne rozmowy na temat potencjalnych modeli finansowania i wdrażanie technologii do produkcji i uruchamiania. Pierwszy SMR zaprojektowany przez Rolls-Royce’a kosztowałby 2,5 miliarda funtów, acz koszt kolejnych urządzeń spadałby do 2 mld funtów w miarę rozwoju produkcji.

Trudno nie zauważyć podobieństw do sytuacji Polski, która do 2040 roku musi wyłączyć 20 GW (120 jednostek) energetyki węglowej – sytuacja więc jest bardzo podobna.

Podobnie Kanada – premier ogłosił w październiku ub. r.  program wsparcia dla rozbudowy SMR-ów – 970 C$, w szczególności  SMR-ów w sieci energetycznej. Niskooprocentowane pożyczki na ten cel mają być dostępne w rządowym Canada Infrastructure Bank. Także w Szwecji, która do niedawna rozważała całkowite odejście od atomu, rząd będzie m.in. udzielał specjalnych rządowych gwarancji kredytowych w wysokości 400 mld SEK (40 mld euro) na inwestycje w energetykę jądrową, na bardziej hojnych warunkach, niż obecny system. Towarzyszy temu zmiana prawa, umożliwiająca szybsze wdrożenia SMR-ów w Szwecji.

Także Czesi mają bardzo ambitne zamiary w kwestii atomu. Południowi sąsiedzi Polski zamierzają uruchomić pierwszy mały modułowy reaktor jądrowy w Temelinie w roku 2032. Jak wskazują, to termin ambitny, ale możliwy do zrealizowania, jeśli stworzy się odpowiednie warunki. Według ustaleń Energetyki24 należą do nich: nadanie projektowi jądrowemu priorytetu przez władze centralne oraz regionalne, szybka zmiana legislacji w zakresie przyspieszenia przedsięwzięcia, wybór partnera technologicznego do 2024 roku, uznanie projektu jądrowego za interes w zakresie bezpieczeństwa państwa, długoterminowe, stabilne finansowanie projektu SMR. Spółka ČEZ  pokazała  już potencjalne lokalizacje dla czeskich SMR-ów. Firma wyszczególniła sześć  możliwych miejsc pod budowę takich jednostek – Dukovany, Dziećmorowice, Ledvice, Prunéřov, Temelin i Tušimice  –  przy czym Dziećmorowice i Tuśimice zostały ogłoszone jako pierwsze lokalizacje preferowane. Rzut oka na mapę wystarczy aby przekonać się że są to lokalizacje wzdłuż polskiej i… niemieckiej granicy.

Ofensywie atomowej sprzyja także geopolityka. Odchodzenie jednocześnie od węgla i rosyjskich paliw kopalnych przy jednoczesnym dążeniu do reindustralizacji Europy i regionu sprawiają, że stabilna, czysta i tania energia dla przemysłu staje się niezbędna. Dość wspomnieć, że tylko polski przemysł hutniczy mógłby podwoić produkcję pod kątem odbudowy Ukrainy.

dr Dawid Piekarz

Orlen Synthos Green Energy

Ekspert ds. transformacji energetycznej

Foto: pixabay.com