Globalny spiker z dziennika

Browse By

Po lekturze kilku książek i analiz poświęconych geopolitycznym aktywnościom Władimira Putina mam wrażenie, że prezydentem USA jest nadal Donald Trump, za jego prezydentury doszło do napaści na Ukrainę, a wszystko co złe w historii USA wydarzyło się za jego prezydentury, która ginie w pomrokach dziejów.

A nawet jeśli, już jakiś uparciuch będzie wytykał, że ekscentryczny hotelarz był prezydentem cztery lata to szybko stwierdzimy, że miał on kluczowy wpływ na wszystko co działo się złego w czasach prezydentury Reagana, Bushów, a nawet Clintona i Obamy. Oczywiście w przypadku tych ostatnich działo się to przede wszystkim przez podkładanie nogi. Niestety, muszę stwierdzić z przykrością, że dotyczy to znakomitych i mocno promowanych dziś „Ludzi Putina” Catherine Belton. Była korespondentka „Financial Times” podobnie jak inni autorzy, nierzadko piszący swoje książki tuż przed wyborami prezydenckimi w USA, skupili się na Trumpie parę rzeczy gubiąc.

Pewnie przypadkowo. A mianowicie to, że to za rządów Baracka Obamy i obecnego prezydenta USA nie podjęto decyzji o należytej skali sankcji na Rosję po zajęciu przez nią Krymu i rozpoczęciu konfliktu w Ługańsku i Doniecku. Że to ci dwaj politycy, przy czym Biden bardziej, bo w przeciwieństwie do Obamy znakomicie wiedział, gdzie Ukraina leży, odpowiadają za akceptację kłamstwa jakim było uznanie faktycznej agresji za jakiś inny stan. Eufemizmy w rodzaju „działania hybrydowe”, „destabilizacja”, „ruchy” sprawnie pozwalały osłabiać wymiar tamtej rosyjskiej agresji i dawać Kremlowi nadzieję, że i atak na Kijów uda się nazwać „operacją” czy czymkolwiek innym. Z obszernych analiz publikowanych przez panią Belton, pana Weinera, publicystów Politico, czy wystąpień ekspertów CNN dowiemy się sporo o tym, że Rosjanie zainwestowali swojego czasu w Trumpa. Ale niewiele dowiemy się na temat kariery Gerharda Schroedera, NordStream 2, czy rezygnacji z blokady tego projektu. Czyli decyzji podjętej u samego progu prezydentury Joe Bidena, którą w nieco komiczny sposób próbowano wprowadzić tylnymi drzwiami. Zapewne i w tym przypadku dając Putinowi nadzieję, że wszystko da się tak załatwić.

Żeby było jasne, absolutni nie uważam, że Donald Trump w sprawie swoich dawnych dealów z Moskwą i dziwnego obecnego sentymentu do Putina był święty. Ale o tym wiem aż zanadto, za to sprawa funduszu braci Podesta współfinansowanego przez rosyjski SpierBank, a wspierającego kampanię Hillary Clinton okazuje się czymś na co dziennikarz czy analityk z dobrego towarzystwa może co najwyżej prychnąć stwierdzając, że było to nieistotne i absolutnie nie wnikać w szczegóły.

Bogdan Smoleń i Zenon Laskowik lata temu radzili by „z rezerwą przyjmować to, co mówi wieczorem spiker z dziennika”. Dziś, chyba nawet bardziej niż w przeszłości, jest to porada globalna.      

Wiktor Świetlik

Dziennikarz, fundator Instytutu Staszica