Potrzebne jedność i kontynuacja

Browse By

Wojna to piekło – mawiało wielu klasyków bezpośrednio w nią zaangażowanych. Ale dla tych, którzy doświadczają jej pośrednio, oznacza to przede wszystkim niepewność, poczucie braku stabilności, obawy związane z przyszłością. Te odczucia obejmują  obecnie w Polsce wiele obszarów naszego życia indywidualnego i społecznego, w tym naturalnie gospodarczego. Dlatego w takich momentach, tak ważne jest dla nas wszystkich, abyśmy mogli oprzeć się na trwałych fundamentach, zapewnić stabilność poprzez elastyczne kontynuowanie dotychczasowej polityki gospodarczej i walutowej.

Komentarz zaczynam od odniesienia się do tej drugiej polityki, bowiem to jej decydenci, z prof. Adamem Glapińskim, prezesem NBP, jako pierwsi  będą musieli podejmować w okresie turbulencji  kluczowe dla polskiej gospodarki decyzje. Może np. bowiem zajść konieczność dużej interwencji na rynku walutowym przeciwdziałającej osłabieniu złotego. Bo to, że będzie się nieco osłabiał jest raczej pewne, gdyż takie są prawidła ekonomiczne. Ludzie, również biznesu, mają w takich chwilach niepewności tendencję do zakupu „pewnych” walut i kruszców. Czy Polska i NBP są gotowi do takiej skutecznej interwencji?

Bez wątpienia! Bowiem ostanie lata, zwłaszcza zaś 2015-2022, to czas efektywnego powiększenia polskich rezerw walutowych umożliwiających nawet długotrwałe interwencje stabilizujące polską walutę, polską gospodarkę i tym samym nasze indywidualne dochody. Przed napaścią Rosji na Ukrainę, planowałem rozpocząć felieton od przypomnienia, iż właśnie mija dokładnie 41 lat od ogłoszenia przez PRL niewypłacalności wobec zagranicznych banków (nawiasowo mówiąc, zapowiada z kinowych ekranów o tym również nowo powstały film „Gierek”, który nad wyraz łaskawie obchodzi się z PRL-owskimi, ekonomicznymi dyletantami –  btw być może Czytelnik znajdzie wkrótce na IS łamach tekst o filmie). Ale „wojna zmienia wszystko”, w tym również pomysły na felietony.

Dlatego nie będę wracał do naszej bolesnej historii, ale szybko przejdę do aktualnej „sytuacji operacyjnej”.

Po pierwsze i najważniejsze, Narodowy Bank Polski dysponuje blisko 200 miliardowymi rezerwami w przeliczeniu na dolary amerykańskie (wraz ze złotem). Oznacza to, iż może w wariancie optymistycznym dokonywać korekty kursu złotego a nawet wspierać refinansowanie polskiego importu przez blisko pół roku. To z całą pewnością czas wystarczający na wyjaśnienie sytuacji wojennej na wschodzie. Innymi słowy, działalność firm importujących towary nie jest zagrożona.

Po drugie, Narodowy Bank Polski z całą pewnością będzie odgrywał kluczową rolę „w okresie wojennym” w stabilizacji presji inflacyjnej, która i tak dała się nam we znaki w ostatnim czasie. Indeksy surowców, z ropą na czele (która zbliża się do 100 $ za baryłkę – choc nie jest to cena maksymalna w historii), będą się niestety zwiększały, ale nie w wersji no limits. Z całą pewnością, w sytuacji, w której ceny zaczęłyby się wymykać spod kontroli, dojdzie do usztywnienia wyceny przez organizacje takie jak OPEC. Z pewnością NBP, oprócz użycia tradycyjnych narzędzi antyinflacyjnych na rynku wewnętrznym, będzie wykorzystywał swą wysoka pozycję w finansowych strukturach międzynarodowych, takich jak chociażby Międzynarodowym Funduszem Walutowym (MFW), Bankiem Światowym i Europejskim Bankiem Odbudowy i Rozwoju (EBOR), Bankiem Rozrachunków Międzynarodowych (BRM) czy Europejskim Bankiem Centralnym (EBC). Z całą pewnością możemy być pewni, iż instytucje te będą w najbliższym czasie działać stabilizująco na proinflacyjne tendencje wywołane napaścią Rosji na Ukrainę.

Po trzecie, o ile import surowców i paliw płynnych po względnie stabilnych cenach wydaje się niezagrożony, o tyle musimy być przygotowani z oczywistych względów na spadek eksportu na Wschód, w tym przede wszystkim do Rosji i Ukrainy. Choć wymiana handlowa z tymi krajami nie stanowi wielkiego wolumenu, zwłaszcza jeśli chodzi o eksport (odpowiednio 8,9 mld USD vs 5,8 mld USD. Te, prawdopodobne, spadki eksportowe związane m.in. z brakiem  możliwości rozliczeń w ramach systemu SWIFT, będą miały niestety pewne przełożenie na wzrost polskiego PKB przynajmniej do czasu znalezienia innych rynków zbytu. Naturalnie spadek eksportu, w konsekwencji obniżenie dochodów i siły popytowej związanej z ograniczeniem zarobków będzie miało negatywne przełożenie na polski wzrost gospodarczy i będzie sprawiało pewne trudności w polityce finansowej, ale skala nie będzie na tyle duża, aby np. doszło do radykalnego podniesienia stóp procentowych. Choć, jako że wobec spadku gospodarczego rząd za pomocą NBP będzie zapewne prowadził pro popytową politykę, wyzwanie inflacyjne będzie się nasilać i może dochodzić do korekt stóp in plus.

Po czwarte, powyższe procesy związane z konsekwencjami ograniczeń eksportowych i potencjalnym problemami z surowcami w tym ich wysoka ceną, będą niestety wzmocnione przez osłabienie innych gospodarek europejskich z niemiecką na czele i tym samym potencjalnym zmniejszeniem polskiego eksportu na te rynki. Oczywiście w wymiarze produkcyjno-ekonomicznym „wielkim wygranym” każdej wojny jest sektor zbrojeniowy. I w zależności od jego wielkości w danym kraju, duże budżetowe nakłady na niego mogą mieć pewne przełożenie makroekonomiczne. Choć oczywiście z reguły nie mogą zniwelować strat związanych z ograniczoną produkcją na rynku cywilnym, nawet jeśli produkty wojskowe mogą służyć do tzw. podwójnego zastosowania. W każdym razie, zapowiedź Niemiec znacznego podniesienia nakładów na cele wojskowe w tym kontekście należy rozpatrywać jako pozytywny ruch, który, miejmy nadzieje, zmotywuję nas do podobnych kroków. Przede wszystkim zaś dodatkowo zmotywuje polskich wojskowych innowatorów i zarządzających polskim przemysłem zbrojeniowym do intensyfikacji produkcji nowoczesnej broni polskiej.

Po piąte wreszcie, jak zawsze w sytuacjach ekstremalnych wyzwaniem będzie zarządzanie i tzw stress test dla polskiego przywództwa, w tym przywództwa instytucji finansowych takich jak NBP. Wszystkie naczelne zasady zarządzania kryzysowego będą miały tu zastosowanie z naczelną z nich tj. rally around the flag (and it’s leaders). A ujmując rzecz po staropolsku, można by również rzec „nie zmienia się koni podczas przeprawy przez rzekę”. Warunkiem stabilizowania sytuacji w czasach niepewności jest pokładanie zaufania w leaderach, którzy dotychczas się sprawdzili, bowiem zmiana zawsze niesie za sobą pewne ryzyko (If it ain’t broke, don’t fix it). Dotyczy to wszystkich kluczowych instytucji państwa w tym tych odpowiedzialnych za stabilność złotówki, jak NBP.

Prof. Adam Glapiński, obecny prezes NBP, podczas pamiętnej konferencji mającej miejsce po burzliwej demonstracji w 1 rocznicę obalenia rządu Jana Olszewskiego powiedział m.in.: „Jesteśmy dziś wszyscy mądrzejsi, bardziej zjednoczeni i myślę, że powinniśmy z większym optymizmem patrzeć w przyszłość…wolność, demokracja i DOBROBYT nie przychodzą same. Trzeba o nie walczyć.” A zatem, zjednoczeni Polacy, mocna złotówka, sprawdzeni „w boju” przez dziesięciolecia  przywódcy i wszyscy walczymy. O zwycięstwo! 🙂

Dr Piotr Balcerowski, MBA

Wiceprezes Instytutu Staszica