Końcówka 2021 roku zdominowana była przez kolejną falę Covid-19 i próbę odpowiedzi na pytanie „kiedy wreszcie skończy się pandemia a Covid stanie się kolejną chorobą w rodzaju grypy”. Covid towarzyszy nam już 3 rok i jak na razie nie widać końca spowodowanych nim komplikacji. Lockdowny i towarzyszące im zakłócenia łańcuchów dostaw na całym świecie uruchomiły cały szereg procesów dostosowywania się firm do nowych warunków działania. Mimo tego, że rok 2021 był z tego punktu widzenia obarczony ponadprzeciętną niepewnością, rynki finansowe były wręcz ultraoptymistyczne. Ubiegły rok był w USA najlepszym od 24 lat i jednym z najoptymistyczniejszych w historii. Patrząc przez pryzmat głównych, indeksów giełdowych rynki zachowywały się tak jakby przyszłości możliwy był do realizacji tylko jeden – ultrapozytywny scenariusz. 2021 był zdecydowanie rokiem rekordów. S&P 500 70 razy ustanawiał rekordy wszechczasów, a na amerykańskiej giełdzie zadebiutowało ponad 100 firm, które pozyskały łącznie około 337 miliardów USD. Indeks S&P 500 wzrósł – wliczając wypłacane dywidendy o 28.7%. Wynik ten, biorąc pod uwagę covidowe warunki jest naprawdę imponujący. Od 1928 roku, czyli od kiedy prowadzone są statystyki na amerykańskim rynku mieliśmy 17 lat, kiedy rynek wzrósł o 30 lub więcej procent. Ale biorąc pod uwagę wzrosty o 12% w 2016, 22% w 2017, spadek o 4% 2018, wzrosty o 31% w 2019 i 18% w 2020, miniony rok – w warunkach pandemii i niepewności w zakresie łańcuchów dostaw był wręcz rewelacyjny.
Jak to możliwe by wyniki rynkowe lat 2020 i 2021 były aż tak dobre, w warunkach covidowych lockdownów i dużej niepewności do rozwoju sytuacji w przyszłości?
Przede wszystkim – przywołując słynne sformułowanie z wywiadu CEO Citigroup z 9 lipca 2007 dla Financial Times – inwestorzy “tańczyli na parkiecie” dzięki ogromnej ilości pieniędzy jaka została wpompowana do gospodarki światowej w latach 20-21. Zgodnie z danymi McKinsey & Co suma programów płynnościowo – pomocowych udostępnionych przez najważniejsze rządy i banki centralne już w 2020 roku przekroczyła 10 trylionów dolarów (czyli 10 tys. miliardów dolarów), a w 2021 nadal – choć już nie tak dynamicznie – rosła. Aby zrozumieć rynkowy optymizm lat 2020 – 2021 wystarczy zauważyć, że różnorodna „covidowa pomoc” przekracza ponad 10 krotnie programy pomocowe z czasów kryzysu finansowego lat 2008 – 2010. Skala dodatkowych pieniędzy publicznych jakie zostały wygenerowane w formie dodatkowego długu jest największa w historii świata.
Jakby tego było mało, zadłużenie inwestorów indywidualnych na rynku amerykańskim, związane z inwestycjami w akcje (tzw. margin debt) także przebiło wszelkie znane wcześniej poziomy, przekraczając w 2021 roku 500 mld dolarów. Dla porównania w roku 2000 przed pęknięciem bańki internetowej wynosiło nieco ponad 100 mld USD a w 2007 roku, przed kryzysem sub-prime zaledwie ok. 80 mld USD
Wzrosty indeksów w 2021 wyglądają naprawdę imponująco, nawet biorąc pod uwagę, że coraz dłuższym cieniem kładzie się na nie fakt, iż są zasługą relatywnie niewielkiej liczby spółek. Nie jest to jedynie zjawisko amerykańskie, ale tam widoczne jest ono najbardziej wyraźnie: 1/3 wzrostu S&P w 2021 roku to zasługa zaledwie 5 spółek: Tesli, Nvidii, Alphabet’u (spółka matka Google), Microsoftu i Apple’a. Wszystkie one reprezentują sektor technologiczny. Dokładnie tak jak to opisywał w swoim słynnym artykule w 2011 roku Marc Andreessen „software is eating the world” (ang. oprogramowanie zjada świat) – wg. danych topdowncharts.com udział sektora technologicznego w rynku akcji w USA przekroczył w 2021 roku 50%.
I na koniec najważniejsza kwestia o bardzo daleko sięgających konsekwencjach: inflacja. W końcu 2021 roku stało się jasne, że w jest ona szybko rosnąca i coraz mniej przypominająca „przejściową”. Oznaczać będzie w 2022 przede wszystkim rosnące rentowności długu i idące za tym coraz większe koszty obsługi zadłużenia – przede wszystkim finansów publicznych poszczególnych państw. Biorąc pod uwagę skalę zadłużenia, krytycznego znaczenia zacznie nabierać wiarygodność poszczególnych rządów przez ten niełatwy problem.
Co z tego wynika dla rynków w roku 2022? Moim zdaniem najbardziej prawdopodobny wydaje się scenariusz kontynuowania trendu, być może nie w takiej skali i dynamice jak w 2021, ale jednak ze zdecydowaną tendencją do wzrostów. Przemawiają za tym właściwie wszystkie powyżej wspomniane okoliczności, łącznie z kwestią szybko rosnącej inflacji, która powodować będzie wzrost cen wszystkich aktywów, a więc także akcji. Wbrew pozorom w czasach inflacji firmy będą w stanie łatwiej przerzucać ew. wzrosty kosztów na klientów, co podniesie ich przychody i zyski, będąc fundamentalnym uzasadnieniem dla wzrostu kursów akcji. Co równie istotne, firmy technologiczne, najważniejsze dziś dla światowych rynków kapitałowych starając się budować ekosystemy swoich produktów i usług mają relatywnie większe od innych możliwości ewentualnego podnoszenia cen – klienci są od nich, bez żadnej przesady „uzależnieni”.
Piotr Dubno, CFA
Członek zarządu Motivizer sp. z o.o.