Lata lecą, rynek się zmienia, a jednak pewne rzeczy pozostają takie same – rosyjska ropa nadal płynie do Polski. Dlaczego?
Rafinerie miały zaopatrywać Armię Czerwoną
Przede wszystkim należy podkreślić, że polskie rafinerie, podobnie jak rafinerie we wszystkich krajach dawnego bloku wschodniego, nie były budowane zgodnie z logiką biznesową, która nakazuje skracać procesy logistyczne lokując takie zakłady nad morzem. Ich zadaniem było zaopatrywanie zgrupowań Armii Czerwonej w paliwo i właśnie dlatego rafinerie w Płocku czy Schwedt (dawne NRD) leżą w głębi lądu. Ropa była i nadal jest do nich dostarczana przede wszystkim skomplikowaną siecią ropociągów biegnących z Rosji dalej na zachód o nazwie Przyjaźń (oddaje ona klimat i realia zimnej wojny).
Jest to jedna z przyczyn, dla których PKN Orlen nadal z chęcią korzysta z dostaw z Rosji. Pobieranie ropy bezpośrednio z ropociągów ciągnących się z terytorium rosyjskiego przez Białoruś aż do Polski jest najczęściej dość efektywne kosztowo (choć rosną także wolumeny dostaw „z morza”). Dostawców ze wschodu (Rosnieft, Tatnieft) premiują także niskie koszty wydobycia ropy na Syberii Zachodniej i w Tatarstanie (łatwo dostępne złoża, delikatnie mówiąc łagodne wymogi środowiskowe) etc.
Na rosyjskiej ropie nadal się w Polsce zarabia
Nie jest prawdą popularne stwierdzenie, że polskie rafinerie nie mogą przetwarzać ropy innej niż rosyjska – oczywiście, że mogą! Niemniej efektywny w warunkach Rafinerii Płockiej czy Rafinerii Gdańskiej przerób surowca z Rosji jest bardzo opłacalny, bo popularna mieszanka eksportowa URALS przez większość roku jest tańsza niż lepszej jakości mieszanki z innych części świata np. pochodząca znad Morza Północnego mieszanka BRENT (pełni ona rolę wzorca rozliczeniowego dla światowych rynków naftowych). Ta różnica cenowa, na której zarabia Orlen dzięki specyfice jego rafinerii ukierunkowanej na ropę z Rosji jest nazywana branżowo dyferencjałem i stanowi miły dodatek do budżetu polskiego koncernu.
Rosyjska oferta jest dostosowana do rynku
Zmiany z ostatnich lat na światowych rynkach naftowych spowodowały, że baryłka ropy z poziomu ponad 100 $ spadła okresowo do poziomów 50-60 $, a obecnie około 75 $. To zjawisko bardzo mocno przemodelowało rynek.
Dziś więcej do powiedzenia mają nadal klienci a nie dostawcy, a do tej pory zwykle było odwrotnie. Rozpoczęła się aktywna walka o odbiorcę ropy co w polskim przypadku zaowocowało po raz pierwszy w historii pojawieniem się nad Bałtykiem saudyjskiego producenta Saudi Aramco. Zawarł on kontrakt długoterminowy z PKN Orlen i zaczął przełamywać rosyjski monopol na dostawy surowca do naszego kraju.
Nowe realia sprzyjają także dostawom spot tj. możliwości kupowania określonych ładunków ropy po wyznaczonej cenie. Ich udział względem umów długoterminowych wzrósł co jeszcze mocniej zwiększyło rynkową konkurencję.
Rosyjskie firmy (Rosnieft, Tatnieft) zostały zmuszone zareagować na nowe realia, dlatego zawierane bądź kontynuowane z Orlenem umowy zawierają elastyczną formułę, w ramach której w pewnym zakresie to polski koncern decyduje jaka jest w konkretnym miesiącu wielkość dostaw. Pozwala mu to korzystać z atrakcyjnych cenowo spotów, jeśli takie pojawiają się na rynku.
Rynek naftowy to nie rynek gazowy
Warto także mieć na uwadze, że myśląc o dostawach ropy z Rosji nie możemy na nie nakładać kalki gazowej. Rynem naftowy jest dużo lepiej rozwinięty i dużo lepiej zdywersyfikowany niż gazowy. Rok 2019, w którym doszło do zanieczyszczenia rosyjskiej ropy i wstrzymania jej dostaw do krajów europejskich pokazał, że dzięki terminalowi naftowemu w Gdańsku (dostawy z morza) i zapasom w krajowych magazynach, Polska jest w stanie funkcjonować wiele miesięcy w realiach kryzysu dostaw drogą lądową. Ta sytuacja w ostatnim czasie jeszcze bardziej uległa poprawie.
Na początku września br. poinformowano o zakończeniu jednej z największych inwestycji w polskim sektorze naftowym. Do eksploatacji oddano ostatni zbiornik wykonany w ramach II etapu rozbudowy terminalu naftowego w Gdańsku. W ciągu ostatniego roku nad polskim Bałtykiem powstało 600 tys. m3 nowych pojemności magazynowych co jeszcze bardziej wzmocniło bezpieczeństwo naftowe kraju. Za te działania odpowiada operator systemowy PERN, który zapowiedział, że uruchomi przetargi na budowę kolejnych sześciu, a może nawet ośmiu zbiorników na paliwa o pojemności 32 tys. m3 każdy, w perspektywie grudnia 2021 lub stycznia 2022 roku. Zbiorniki mają kluczowe znaczenie nie tylko w kontekście separacji, ale i blendowania ropy naftowej.
Rosyjska ropa nadal płynie dla Polski
Współpraca z rosyjskimi dostawcami w nadchodzących latach będzie zapewne kontynuowana przez firmy takie jak PKN Orlen. Większa liczba zbiorników będzie sprzyjać rosnącej konkurencji cenowej ze względu na możliwość sprowadzania ropy z różnych kierunków geograficznych jej separacji i blendowania. To wszystko przełoży się na atrakcyjne warunki cenowe, które już dziś są akceptowalne dla krajowego sektora petrochemicznego.
Piotr Maciążek
Ekspert rynku energetycznego i paliwowego. Na rynku obecny od ponad dekady najpierw jako dziennikarz specjalistyczny, później ekspert kilku think-tanków, a obecnie doradca strategiczny. Był nominowany do najważniejszych nagród dziennikarskich, w tym Grand Pressa w kategorii dziennikarstwo specjalistyczne.
Foto: pixabay.com