Upiększanie idei

Browse By

Rzetelność historyczna to nie tylko ścisłe przekazywanie faktów. To również takie ich przekazywanie, by dać odbiorcy możliwie pełny obraz tego, co się działo bądź tego, co pisano i mówiono. Nie tak dawno w DWU.TYGODNIKU poddano krytyce próby jednostronnego patrzenia na polską przeszłość w stylu „Chamstwa”. Ale i po prawej stronie zdarzają się – wszelako znacznie subtelniejsze – próby zwrócenia uwagi czytelnika tylko na jedną stronę medalu.

Kilka miesięcy temu zacne krakowskie Arcana wydały monografię Janiny Kostkiewiczowej, poświęconą polskiej krytyce nazizmu lat trzydziestych, w aspekcie ideologii i wychowania. Tytuł niestety obiecuje więcej, niż dostarcza praca. Autorka skupiła się tylko i wyłącznie na publicystach katolickich, narodowych i konserwatywnych. A to przecież tylko niewielki wycinek bardzo obfitej polskiej publicystyki, poświęconej narodowemu socjalizmowi. Całkowite pominięcie na przykład krytyki lewicowej powoduje, że otrzymujemy niezwykle wybiórczą i ograniczoną analizę. Oczywiście, autorka ma święte prawo analizować taką część antyhitlerowskiej publicystyki, jaką chce – niemniej warto byłoby zaznaczyć, że chodzi o katolicki czy też prawicowy nurt krytyki.

A i analiza publicystyki prawicowej została poprowadzona w taki sposób, by stworzyć wrażenie, że niemiecki totalitaryzm był w czambuł na prawicy potępiany, że praktycznie nikt nie uległ pokusie fascynacji pewnymi jego aspektami. Że antysemicka polityka hitlerowców budziła ostre, jednoznaczne potępienie, także w środowiskach narodowych. To zaś już zafałszowanie obrazu. O ile bowiem faktycznie trudno znaleźć liczących się publicystów, którzy idealizowaliby Trzecią Rzeszę i jej ustrój (w przypadku faszyzmu włoskiego już nie tak trudno), to niektóre aspekty ruchu nazistowskiego i państwowej machiny Trzeciej Rzeszy były analizowane bynajmniej nie tak krytycznie, jak próbuje sugerować pani profesor. Część narodowych działaczy i autorów pozytywnie odbierała takie elementy, jak: konsolidacja narodu, walka z „rozkładem” (czyli lewicą, liberalizmem i Żydami), czy nawet postawienie na piedestale rasowej czystości. Pani Kostkiewicz cytuje tylko te teksty z „Myśli Narodowej”, które faktycznie krytykują nazizm, ale wypadałoby dla równowagi choćby zacytować Nowaczyńskiego, który w 1932 roku ekscytował się hitlerowskim „mesjanizmem” i przekonywał, że nazizm w gruncie rzeczy nie jest w swoim rasizmie antypolski ani antysłowiański. Albo na przykład Jędrzeja Giertycha, piszącego (w 1938 roku) z pełną aprobatą, że w niemieckim ustroju „nikt obcy nie ma nic do powiedzenia i do czynienia, a jeżeli wtrąca się, powinien być za drzwi wyrzucony”. Pisząc o postrzeganiu hitleryzmu, można od biedy pominąć marginalne grupki w rodzaju polskich partyjek narodowosocjalistycznych, ale czołowych myślicieli endecji już nie.

Uprzedzając zarzuty: tak, książka dotyczy krytyki nazizmu, a nie różnych nań reakcji, jednak obraz tej krytyki powinien być umiejscowiony na określonym tle. Po lekturze pracy nie wiemy, czy nurt krytyki był dominującym stanowiskiem w prawicowej i katolickiej publicystyce, czy w ogóle z taką krytyką polemizowano, czy i kto zabierał głos aprobujący pewne aspekty totalitaryzmu. To zaś powoduje, że otrzymujemy obraz upiększony, trudny do osadzenia w realiach. Co z tego, że dowiedzieliśmy się, kto i jak potępiał hitlerowską ideologię, skoro nie wiemy, jaka była tego głosu waga.

Tak, wypada zgodzić się z Józefem Mackiewiczem, że tylko prawda jest ciekawa. Ale nie tylko prawda nagich faktów i cytatów, lecz prawda całej epoki, z jej złożonością i wachlarzem poglądów. Także tych, które budzą dzisiaj niesmak.

Janina Kostkiewicz: Polski nurt krytyki nazizmu przed rokiem 1939: aspekty ideologiczne i

pedagogiczne. Kraków, Arcana, 2020.

(mr)