„Normalne Niemcy “– AfD rusza po wyborców

Browse By

Według ostatnich sondaży[1] poparcie dla Alternatywy dla Niemiec (AfD) wynosi 11 proc. Co oznacza, że od współrządzących w Niemczech socjaldemokratów (SPD) dzielą AfD zaledwie 4 punkty procentowe. Na pięć miesięcy przed wyborami do Bundestagu, AfD wabi wyborców hasłem „Niemcy. Ale normalne”. Na skutek tarć wewnętrznych, partia nie nominowała jeszcze lidera swojej kampanii, ale za to zdążyła rozpętać medialną burzę postulatem Dexitu. W tym szaleństwie jest metoda. Im głośniej wokół programu AfD, tym większe szanse na przejęcie elektoratu wahającego się między Alternatywnymi a liberałami z FDP.

9 kwietnia b.r. w Dreźnie odbył się 12. Zjazd Alternatywy dla Niemiec. W spotkaniu wzięło udział ponad 550 delegatów. W odróżnieniu od innych partii politycznych, AfD zrezygnowało ze zdalnej formuły zjazdu, co w opinii współprzewodniczącego partii, Jörga Meuthena samo w sobie stanowi o poważnym podejściu Alternatywy do swojego hasła wyborczego. Postulowany w przyjętym podczas zjazdu programie „powrót do normalności” można postrzegać dwutorowo. Jako kontrofertę do bieżącej polityki koronakryzysowej koalicji CDU/CSU-SPD opierającej się na mnożeniu kolejnych lockdownów i restrykcji. Ale również jako propozycję dla najbardziej konserwatywnych warstw społeczeństwa niemieckiego zniechęconych lewoskrętnym charakterem polityki wielkiej koalicji. Na korzyść AfD może przemawiać zmiana narracji na poziomie przekazu i języka. Wszystkie kampanie wyborcze AfD od 2015 roku (zarówno te na poziomie federalnym jak i lokalnym przed wyborami do landtagów) posiłkowały się przekazem negatywnym, uderzającym w politykę migracyjną rządu Angeli Merkel i jej negatywne skutki dla życia i bezpieczeństwa zwykłych Niemców. Tym razem narrację negatywną zastąpiła pozytywna, kreująca wizję Niemiec „normalnych”, gdzie „wstaje się rano by zarobić na własne utrzymanie i nie być skazanym na pomoc socjalną państwa, małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny, język niemiecki nie podlega eksperymentom genderyzacji a ludzie czują się bezpieczni”. Przekaz ten, zresztą bardzo sprawnie skonstruowany na gruncie spotów wyborczych, może przyciągnąć elektorat konserwatywny rozczarowany zarówno koronapolityką chadeków jak i wspomnianymi trendami lewicowymi wewnątrz obozu CDU/CSU.

Odgrzewanie Dexitu

Postulat Dexitu, który najmocniej przebił się do mediów należy postrzegać w kategorii przynęty. Alternatywa dla Niemiec od 2018 roku oficjalnie mówi o Dexicie, potrzebie rozwiązania Parlamentu Europejskiego i rozstrzygnięciu o ewentualnym wystąpieniu Niemiec z UE w drodze ogólnonarodowego referendum. AfD kreując się od początku swojej działalności na partię eurosceptyczną, wrogą zbiurokratyzowanym strukturom unijnym i upatrującą w rozroście unijnych kompetencji zagrożenia dla suwerenności Niemiec, dopiero w 2015 r dokonała ostrej wolty zamieniając profil eurosceptyczny na antyimigrancji, co nie oznacza, że ten pierwotny został odrzucony. Za każdym razem, gdy w 2020 roku w Bundestagu debatowano o polityce europejskiej Niemiec, co ze względu na niemiecką prezydencję w UE odbywało się z wyjątkowym natężeniem, posłowie AfD apelowali o przywrócenie Unii Europejskiej jej pierwotnego kształtu jako wspólnoty zbudowanej w oparciu o wartości chrześcijańskie i poszanowanie suwerenności państw członkowskich. Trzeba też podkreślić, że AfD jako jedyna partia polityczna reprezentowana w Bundestagu sprzeciwiała się tendencjom wymuszania na rządzie w Warszawie i Budapeszcie posłuszeństwa za pomocą mechanizmu praworządności. Debaty dotyczące potrzeby dyscyplinowania rządu w Polsce i na Węgrzech przy pomocy instrumentów zakotwiczonych w instytucjach unijnych, odbyły się w ubiegłym roku na sali plenarnej Bundestagu kilkakrotnie. AfD była jedyną partią ustawiającą się w kontrze do tego typu pomysłów. Z kolei w trakcie debat dotyczących dokończenia budowy spornego gazociągu Nord Stream 2, posłowie AfD mówili jednym głosem z posłami koalicji rządzącej i postkomunistycznej Linke opowiadając się za jak najszybszym sfinalizowaniem projektu. Słusznie więc przypisuje się AfD prorosyjskie sympatie, ale niesłusznie zapomina się o pozostałych partiach niemieckich, które nie afiszując się ze swoją sympatią do Rosji potrafią zadbać o dobre relacje gospodarczo-biznesowe z rosyjskim partnerem.

Ile szabel ma dziś AfD?

Alternatywa dla Niemiec dysponuje dziś 263 mandatami w 16 parlamentach krajów związkowych. W skali landtagów najsilniejsza reprezentacja AfD znajduje się w Saksonii (36 mandatów), najsłabsza w Kraju Saary (3). W Bundestagu AFD zasiada od 2017 roku.  Alternatywie dla Niemiec udało się wtedy po raz pierwszy przekroczyć pięcioprocentowy próg wyborczy i zdobyć aż 88 mandatów, co uplasowało ją jako trzeci pod względem liczebności klub parlamentarny w niemieckim parlamencie i zapewniło miano najsilniejszej siły opozycyjnej w Bundestagu. Na fali koronakryzysu AfD długo nie potrafiła zareagować na nowe wyzwanie. Przez pierwszy rok pandemii, nieumiejętnie pozycjonowała się jako partia występująca w obronie konstytucji. Przekaz był niespójny i niezrozumiały , zwłaszcza w obliczu nagłego nagrożenia i walki z tzw. „niewidzialnym wrogiem”. Podczas gdy partie rządzące punktowały za dobrze w pierwszym okresie pandemii ocenianą politykę antykryzysową, AfD traciła poparcie. Dziś odzyskuje część utraconego kapitału zaufania, co jest wypadkową: rosnącego zniecierpliwienia społeczeństwa mającego dość kolejnych obostrzeń aplikowanych przez rząd federalny, lęku zwykłych obywateli przed ekonomicznymi skutkami koronakryzysu i irytacji związanej ze skandalami korupcyjnymi ujawnionymi w łonie chadecji. 11 procent poparcia na pięć miesięcy przed wyborami do Bundestagu może oczywiście stopnieć. Jeżeli przez ten czas rząd zdoła usprawnić przebieg kampanii szczepień i odmrozi gospodarkę i życie społeczne, postulowany przez AfD „powrót do normalności” straci jeden z filarów, na którym został oparty. Wiele zależy również od tego, kto poprowadzi chadeków do jesiennych wyborów. Jeżeli wygra kandydatura szefa CDU, Armina Lascheta, przywódcy Alternatywy dla Niemiec otrzymają doskonały pretekst by postawić pod pręgierzem kurs CDU jako politykę kontynuacji w duchu Angeli Merkel i przypisać Laschetowi wszystkie błędy i zaniechania 16-letnich rządów Merkel.  Jeżeli jednak chadecy zdecydują się wystawić w wyborach na przyszłego kanclerza Niemiec Markusa Södera, lidera bawarskiej CSU, polityka wyjątkowo ambitnego i zdeterminowanego a przy okazji cieszącego się niemałym poparciem również wśród elektoratu AfD, Jörg Meuthen, Alice Weidel i Alexander Gauland mogą mieć problem.

Gdyby koronawirus mógł głosować

Póki co, największym konkurentem AfD pozostaje FDP, partia, która w podobny do Alternatywy sposób pozycjonuje się względem nieudolnej, w jej odbiorze, polityce koronakryzysowej rządu, sprzeciwia się dalszemu zadłużaniu państwa a do wyborów idzie z hasłem „odnowy”. Według ostatnich sondaży, liberałowie idą łeb w łeb z AfD. Jeszcze miesiąc temu partie dzieliły od siebie dwa punkty procentowe, dziś FDP odnotowuje poparcie na poziomie 11 procent. Nic dziwnego, że największymi krytykami polityków AfD stali się w ostatnich dniach reprezentanci liberałów. Zdaje się, że obrazek posła FDP, Wielanda Schinnenburga, podstawiającego Alexandrowi Gaulandowi lustro, by mógł się w nim dokładnie przejrzeć, ma szansę przejść do historii najbardziej symbolicznych potyczek w dziejach niemieckiego parlamentaryzmu. Podobnie jak towarzyszący tej scence okrzyk posła liberałów: „AFD! Absturz für Deutschland! [ AFD! Upadek dla Niemiec!]. Gdyby koronawirus mógł wybierać, to by na was zagłosował!”.

Olga Doleśniak-Harczuk, ekspert Instytutu Staszica

Foto: bundestag.de


[1] Sondaż Infratest Dimap opublikowany 15.04.2021 r, przeprowadzony na grupie 1174 osób w dniach:13.04.-14.04. metoda mieszaną ( telefonicznie i internetowo).