Rosja w pandemii: podsumowanie 2020 roku

Browse By

Pandemia COVID-19 obnażyła strukturalne słabości modelu zarządzania państwem. Mimo że skala recesji okazała się umiarkowana, bieżący kryzys nałożył się na długofalowe, systemowe bariery wzrostu, co sprawi, że kraj na długo pogrąży się w stagnacji. Główną ofiarą pandemii okazało się społeczeństwo: Rosja znalazła się w ścisłej czołówce państw z najwyższym odsetkiem nadprogramowych zgonów per capita, ponadto ubożejący od sześciu lat obywatele będą się jeszcze długo zmagać ze spadkiem dochodów. Szczepionka Sputnik-V jest w tym kontekście traktowana przez Kreml jako propagandowy sukces, mający przyćmić wcześniejsze porażki na froncie walki z koronawirusem, oraz jako instrument umocnienia pozycji międzynarodowej Rosji.

Demograficzne skutki pandemii

Według danych Rosstatu, liczba zgonów w Rosji wzrosła w kwietniu–grudniu 2020 roku o 18% (prawie 324 tys. osób) w porównaniu z analogicznym okresem 2019 r. Co istotne, jedynie około połowa z nich była spowodowana koronawirusem. Najgorsza sytuacja była w listopadzie–grudniu, kiedy to liczba zgonów wywołanych COVID-19 sięgnęła odpowiednio 35,6 i 44,4 tys, a dobowy przyrost wykrytych zachorowań zbliżał się do 30 tys. Od stycznia liczba zakażeń zaczęła spadać (15 lutego wykryto 14,2 tys. nowych zachorowań), jednak dobowy przyrost zgonów pozostaje wysoki (400-500). Należy zakładać, że znaczna część dodatkowych zgonów wynika z braku dostępu do opieki zdrowotnej bądź z niskiej jakości tej opieki: kilka lat temu w Rosji przeprowadzono reformę „optymalizującą” służbę zdrowia, wskutek której dostęp do niej znacznie się pogorszył.

W całym okresie pandemii zdiagnozowano oficjalnie 4,1 mln zakażeń (na około 146 mln mieszkańców Rosji), lecz według ocen części wirusologów dane te są znacznie zaniżone. Oficjalne informacje pośrednio podważył mer Moskwy Sergiej Sobianin, który pod koniec stycznia oświadczył, że zachorować mogła nawet połowa mieszkańców stolicy (około 6 mln osób). Podczas pierwszej fali pandemii ujawniano, że władze regionalne zaniżały statystyki zachorowań nawet dwudziestokrotnie. Podczas gdy prezydent Putin chwali się niskim odsetkiem zdiagnozowanych zakażeń per capita (to wskaźnik, którym można dowolnie manipulować), przemilcza fakt, że Rosja ma jeden z najwyższych wskaźników, jeśli chodzi o dodatkowe zgony per capita (wyprzedzają ją jedynie USA).

Gospodarcze skutki pandemii

Stosunkowo umiarkowany spadek rosyjskiego PKB w 2020 roku (szacowany przez Rosstat na 3,1%) na pierwszy rzut oka może się wydawać relatywnym sukcesem rosyjskich władz, jeśli brać pod uwagę skalę światowej recesji. Wynika on jednak nie tyle z przemyślanych działań rządzących, ile ze struktury rosyjskiej gospodarki, charakteryzującej się niewielkim (około 20%) udziałem w PKB małych i średnich przedsiębiorstw, które najbardziej ucierpiały w wyniku pandemii. Inną przyczyną stosunkowo dobrego wyniku była rezygnacja z ponownego lockdownu podczas drugiej fali pandemii, kosztem zdrowia obywateli (wiosenny lockdown trwał prawie półtora miesiąca i spowodował, wraz z niskimi cenami  ropy, spadek PKB o ponad 8% w drugim kwartale 2020).

Większość antykryzysowej pomocy państwa została skierowana do państwowych korporacji i firm należących do osób powiązanych z elitą rządzącą – które i tak regularnie bogacą się na zamówieniach publicznych. Władze uznały za priorytet ochronę rezerw finansowych, a nie wsparcie dla gospodarki i społeczeństwa, na które przeznaczono jedynie 4,5% PKB, przy czym bezpośrednie wypłaty sięgnęły 2% PKB. Na pomoc socjalną mogły liczyć przede wszystkim rodziny z dziećmi, które kilkakrotnie otrzymały zasiłki.  Skromny wymiar pomocy przełożył się na zauważalny wzrost biedy (od 2014 r. realne dochody ludności spadły o około 11%, a odsetek osób żyjących poniżej progu ubóstwa wzrósł w 2020 r. do prawie 20 mln, czyli 1/7 ludności Rosji). W tej sytuacji  gromadzenie poduszki finansowej należy tłumaczyć obawą o poziom cen ropy w nabliższych latach oraz kalendarzem politycznym. Na tle rosnącego niezadowolenia społeczeństwa władze najpewniej zdecydują się na zwiększenie transferów socjalnych bezpośrednio przed wrześniowymi wyborami parlamentarnymi. 

Paradoksalnie ta sama struktura gospodarki, która uchroniła Rosję przed zapaścią, będzie hamowała pokryzysowy wzrost gospodarczy. Uzależnienie od surowców, niewydolny, oparty na korupcji system zarządzania, a także dławienie konkurencji sprawiają, że rosyjska gospodarka nie jest w stanie wygenerować impulsów rozwojowych. Skutki obecnego kryzysu nałożyły się przy tym na długofalowe konsekwencje recesji lat 2015–2016. Tempo możliwego wzrostu w średnim okresie szacowane jest obecnie na 1,6% rocznie (prognoza MFW), co w przypadku Rosji oznacza de facto trwałą stagnację.  Sytuację pogarsza fakt, że taki stan rzeczy będzie sprzyjał pogłębianiu kapitalizmu państwowego. Rola firm powiązanych z władzą będzie rosnąć, podczas gdy sektor MŚP będzie walczył o przetrwanie. Przełoży się to nie tylko na obniżenie efektywności gospodarowania, lecz również na jeszcze większe finansowe uzależnienie społeczeństwa od transferów budżetowych. 

Słabości zarządzania

Pandemia obnażyła słabości systemu, opartego na scentralizowanym, niewydolnym zarządzaniu rozległym terytorialnie państwem, będącym „federacją” jedynie z nazwy. Władze regionalne, na które już wiosną przerzucono odpowiedzialność za walkę z pandemią, pozbawione są efektywnych, politycznych instrumentów zarządzania podległymi im terytoriami. Od wiosny zmagały się one z dylematem: z jednej strony, nie mogły dopuścić do gwałtownego wzrostu zachorowań, z drugiej – do załamania gospodarczego. Słabość instytucjonalna państwa, strach przed przejawianiem inicjatywy, a także ponoszenie odpowiedzialności politycznej nie przed obywatelami, ale przed Kremlem skutkowały często chaotycznymi działaniami, pochopnie podejmowanymi decyzjami dotyczącymi wprowadzania i łagodzenia obostrzeń (próbowano się wzorować na stosunkowo dobrze zarządzanej Moskwie), a także niemal powszechnym manipulowaniem statystykami zachorowalności. Tym samym władzom federalnym przedstawiano zafałszowany obraz sytuacji, co uniemożliwiało adekwatne reagowanie na wyzwania. Widoczny stał się też kryzys przywództwa: o ile  prezydent Putin przejawiał aktywność „menedżerską” w pierwszych miesiącach pandemii (kilkakrotnie zwracał się do obywateli z informacją o jej przebiegu i kolejnych programach pomocowych), o tyle jesienią wycofał się  na drugi plan, a twarzą walki z kryzysem stali się biurokraci różnych szczebli, pozbawieni politycznych narzędzi zarządzania państwem.

W tym kontekście sukces prac nad rosyjską szczepionką przeciwko COVID-19 ma przyćmić dotychczasowe porażki w walce z pandemią; władze liczą, że podniesie to ich notowania w oczach społeczeństwa. Badania nad szczepionką od początku były traktowane jako element walki o pozycję międzynarodową państwa i rywalizacji z Zachodem: urosły niemalże do rangi zimnowojennej rywalizacji sportowej czy wyścigu w przestrzeni kosmicznej (nazwa „Sputnik” jest w tym kontekście symboliczna). Jednak nadmierne upolitycznienie tego tematu to jedna z przyczyn głębokiej nieufności do Sputnika-V ze strony rosyjskiego społeczeństwa (którego ogólne zaufanie do państwa i władzy jest niskie). Tzw. masowe szczepienia, rozpoczęte w grudniu, zostały de facto wymuszone bezpośrednim poleceniem prezydenta Putina, wbrew wątpliwościom zgłaszanym przez środowiska naukowe i lekarskie. Według grudniowego badania Centrum Lewady, jedynie 38% Rosjan było gotowych zaszczepić się Sputnikiem, 58% było przeciwnych. Nastawienie to może zmienić się w wyniku publikacji na początku lutego pochlebnego artykułu o Sputniku-V w prestiżowym czaspiśmie medycznym „Lancet”. Niezależnie jednak od propagandowego znaczenia szczepionki długofalowe skutki kryzysu ekonomicznego będą raczej sprzyjały obniżaniu notowań władz w oczach społeczeństwa, co może prowadzić do zauważalnej aktywizacji potencjału protestu.

Maria Domańska

Analityczka Ośrodka Studiów Wschodnich w Warszawie

Foto: pixabay.com