Na krzywy ryj i na legalu

Browse By

Mikołaj Pietrzak, dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej, zaapelował do ministra zdrowia, by adwokatów szczepić przeciwko COVID-19 w pierwszej kolejności. Spadły za to na niego gromy i z miejsca porównano go do celebrytów wpychających się po szczepionki bez kolejki. Pietrzakowi oberwało się nawet od znanego adwokata i polityka Roberta Smoktunowicza. Moim zdaniem niesłusznie.

Po pierwsze, żeby było jasne, ani mi mecenas Pietrzak brat ani swat, nie znam go, nie jestem adwokatem, nie mam żadnego interesu w tym, by go bronić. W tej sprawie wszyscy bronią znajomych, więc wolałem zastrzec. Po drugie, Pietrzak robi to co do niego należy, przynajmniej w tej sprawie. Reprezentuje grupę, którą ma reprezentować i stara się uczciwie, bo legalnie, wyciągnąć dla niej ile się da na bazie prawa. Jedno z przykazań mądrości ojca Józefa Marii Bocheńskiego mówiło: „bądź umiarkowanie solidarny z grupą, do której przynależysz”. Dziekan właśnie to robi.

Po trzecie, wniosek Pietrzaka powinien oczywiście trafić do kosza, bo są grupy bardziej narażone niż – z całym szacunkiem – adwokaci, zaszczepić się powinno szybciej choćby nauczycieli, przecież duża część z nich zaraz prowadzić będzie znów zapewne lekcje w klasach.

Czym to się różni od celebrytów pchających się z cichacza, bo im się odwiecznie należy, bo są – by zacytować prezydenta Poznania – „dorobkiem narodowym”, bo promują szczepienia, ale ukrywali swoją tożsamość, bo RODO? Wszystkim. Tak właśnie takie sprawy powinny być załatwiane. Niech rzecznicy, szefowie związków, reprezentanci poszczególnych grup starają się, by było im jak najlepiej, ale nie na zasadzie partyzantki tylko otwartego działania. I niech minister – biorąc za to odpowiedzialność – dzieli, a to co podzieli podaje do publicznej wiadomości.

Wydawałoby się, że ta różnica między kimś kto sprawę załatwia zgodnie z prawem, składając wniosek, kierując się swoim lub swojej grupy interesem, a panią Krysią, która z cichacza wbija przed kolejkę, bo ma znajomości, powinna być oczywistą oczywistością, by zacytować innego klasyka. Ale nie w kraju z tradycjami zaboru rosyjskiego i PRL, gdzie granice między prawem i kumoterstwem były reliktem i fanaberią budzącą co najwyżej uśmiech politowania.

Wiktor Świetlik

Dziennikarz, publicysta, Fundator Instytutu Staszica

Foto: pixabay.com