W ostatnich tygodniach w Niemczech podnoszone były głosy sugerujące wstrzymanie budowy gazociągu Nord Stream II. Wybrzmiały one w dyskusji o nakładaniu sankcji na Rosję w następstwie sprawy otrucia Aleksieja Nawalnego i stały się jednym z tematów kampanii wyborczej przed zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi. Olga Doleśniak-Harczuk, ekspert Instytutu Staszica w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl nie spodziewa się jednak zablokowania budowy gazociągu.
Nie mówmy o nagle obudzonym sumieniu niemieckich polityków, którzy nagle zrozumieli, że Rosja nie cofnie się przed niczym by osiągnąć swój cel. Berlin dobrze wie, z jakim partnerem ma do czynienia. Sprawa Nawalnego może być zasłoną dymną, która pozwoli ocalić twarz, ale raczej nie jest tą iskrą, która zablokuje Nord Stream II – stwierdza Olga Doleśniak-Harczuk.
Ekspert Instytutu Staszica zwróciła uwagę na deklaracje woli kontynuacji projektu, jakie wybrzmiewały ze strony większości polityków uczestniczących w ostatniej debacie w Bundestagu w tej sprawie. Mówiła również o zmieniającej się od czasu próby otrucia Nawalnego narracji niemiecki mediów nt. Nord Stream II: Na początku czołowe dzienniki, takie jak Frankfurter Allgemeine Zeitung czy Süddeutsche Zeitung pisały o „dramatycznym przemodelowaniu stosunków niemiecko-rosyjskich”, o pewnego rodzaju zerwaniu z dotychczasową strategią zmian poprzez zbliżenie. Dziś nie brakuje głosów, że zerwanie z gazociągiem, który jest już gotowy w 97 procentach i którego budowa pochłonęła 10 miliardów euro pociągnie za sobą katastrofalne skutki dla Niemiec. Dla gospodarki, ale i opinii państwa. Latami słyszeliśmy od niemieckich polityków, że Nord Stream II to prywatny interes, teraz nagle się okazuje, że projekt był prywatny, ale wsparcie dla niego państwowe.
Foto: pixabay.com