Elektromobilność bez utopii

Browse By

Rozmowa z Wacławem Stevnertem, prezesem zarządu SAM Polska sp. z o.o.

Panie Prezesie, pod koniec stycznia rozmawialiśmy z Panem Marcinem Korolcem, prezesem Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych. Na jej podstawie można by sądzić, że perspektywy rozwoju elektromobilności w Polsce są znakomite, a rok 2020 będzie przełomowy dla rynku pojazdów elektrycznych…

Na wstępie pragnę bardzo podziękować za zaproszenie do tego wywiadu. Odczuwam bardzo dużą potrzebę do przekazania szerszej opinii publicznej realnych faktów związanych z elektromobilnością w Polsce,  nie jako „ekspert”, nie jako pracownik dużej spółki skarbu państwa czy nie jako polityk. Opinia będzie wyrażona przez istniejącego i realnego, nie wirtualno-powerpiontowego,  producenta miejskich pojazdów elektrycznych.

To zacznijmy od początku. Od jak dawna jest Pan związany z branżą elektromobility ? I co najważniejsze, czy Pana doświadczenia z zakresu rozwoju rynku pojazdów elektrycznych w Polsce, mają charakter czysto teoretyczny, czy może jednak praktyczny ?

Z branżą motoryzacyjną jestem związany od ponad 20 lat. W roku 1999 zacząłem  budować prototyp niedużego miejskiego auta o nazwie Clic. Po czterech latach od rozpoczęcia prac nad tym pojazdem, w roku 2003 otrzymałem – jako pierwsza polska firma po 1989 r. – świadectwo homologacji na miejski pojazd zaprojektowany i wykonany w Polsce, które  było efektem miesięcy badań i testów. Przeszliśmy 34 badania cząstkowe uwieńczone całopojazdowym świadectwem homologacji. Pamiętam bardzo dobrze jak jeden z wiceprezesów państwowej instytucji przeprowadzającej badania dał mi dyplomatycznie do zrozumienia, że nigdy nie uzyskam homologacji na ten pojazd. Okazało się, że był w błędzie, kiedy po 11 miesiącach prac, otrzymałem świadectwo homologacji. 

Wszyscy pamiętamy zapowiedzi sprzed czterech lat, że w 2025 r. po polskich drogach będzie jeździć milion samochodów elektrycznych wyprodukowanych w Polsce. Z danych Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych z końca lutego 2020 r., wynika, że w Polsce zarejestrowano łącznie 9 803 aut elektrycznych. Czy rząd w jakikolwiek sposób próbował wykorzystać Pana doświadczenie w realizacji tak ambitnego projektu ?

Za pierwszej kadencji rządów PiS, na początku roku 2016, powstał nieduży zespół ds. elektromobilności, przy ministrze Michale Kurtyce. Zostałem zaproszony do udziału w tym zespole, w pracach nad przygotowaniem planu rozwoju w tym zakresie. Odbyłem szereg spotkań ministerialnych i w niedługim czasie, za rekomendacją pana ministra, rozpoczęliśmy wspólnie z jedną z czterech państwowych spółek energetycznych, opracowywać plan i założenia na bazie moich doświadczeń, mający na celu razem z moją firmą, uruchomienie produkcji Polskiego Miejskiego Pojazdu Elektrycznego. Prace nad tym projektem trwały nieprzerwanie przez 8 miesięcy.  Wszystko przebiegało zgodnie z przyjętymi założeniami i po wypracowaniu stosownego biznes planu została tylko ostateczna decyzja zarządu, która według przekazywanych mi informacji, była „czystą formalnością”, ponieważ 4 zespoły wewnętrzne, które pracowały nad tym dokumentem, jednoznacznie wykazały biznesowy sens i opłacalność przygotowywanego  wspólnego przedsięwzięcia. Jakże ogromne było moje zdziwienie, gdy po prawie rocznej pracy nad projektem, z prasy dowiedziałem się, że na wniosek Ministra Energii, została powołana przez 4 największe spółki energetyczne w kraju spółka Electromobility Poland, która miała się zajmować tym, nad czym ja z jedną z tych spółek pracowałem przez ponad rok.

To uporządkujmy to dokładnie. Pan posiada wyłącznie swój, polski kapitał i chciał zainwestować własne pieniądze w budowę małego, miejskiego auta elektrycznego ? Może jednak to zbyt mało i lepiej aby produkcją aut elektrycznych zajmowała się w pełni państwowa spółka, której akcjonariuszami są silne grupy energetyczne ?

Otóż sytuacja przedstawiała się odwrotnie. SAM Polska, będąca niewielką spółką, była już jako jedyna firma w Polsce, producentem miejskich pojazdów elektrycznych i plan był taki, aby połączyć doświadczanie i kompetencje techniczne naszej spółki z dużym kapitałem i możliwościami biznesowymi, które stały za gigantem energetycznym. Myślę, że był to bardzo logiczny mariaż mrówki ze słoniem, gdzie mogliśmy wspaniale wykorzystać potencjał każdej ze stron we wspólnym przedsięwzięciu. Niestety tak się nie stało.

Zmienił się plan i ktoś wpadł na genialny pomysł, aby to ministerialny urzędnik państwowy, niemający dotychczas nic wspólnego z branżą motoryzacyjną, za pieniądze państwowych spółek energetycznych, pokierował firmą, wymyślił nową markę polskiego pojazdu dla „Kowalskiego”, i uruchomił jego produkcję. Dla pikanterii dodam, że ma to być według mojej wiedzy, pojazd klasy kompakt, czyli kategoria Golfa, Focusa czy Astry.

Panie Prezesie, branża motoryzacyjna to jednak bardzo poważny biznes i może trudno się dziwić, że Państwo nie chce rozmawiać z drobnymi przedsiębiorcami, produkującymi auta w sposób butikowy. Duży może więcej….

Odpowiem na to pytaniem. Czy Rządowy Plan Rozwoju Elektromobilności nie zakładał stworzenia od podstaw Polskiego Pojazdu Elektrycznego na bazie lokalnego, polskiego potencjału ?

Sądzę, że taka była i dalej jest jego intencja, a skoro nie ma innego producenta miejskich pojazdów elektrycznych w Polsce niż SAM Polska, to należało założyć, że jest to najbardziej prawdopodobny partner do takiego zadania, pomimo że nie jest „duży”. Chyba nie jest niedorzeczne stwierdzenie, że jeżeli chcę się nauczyć grać w piłkę, to raczej zapytam o poradę Roberta Lewandowskiego niż Adama Małysza ? Taka była intencja ze strony Ministerstwa, aby połączyć dotychczasowe osiągnięcia mojej firmy, z możliwościami państwowego giganta.

W Polsce funkcjonuje nawet spec ustawa o elektromobilności. Miało być sprawnie i szybko. Dodatkowo Państwo stworzyło wiele zachęt dla rozwoju transportu bezemisyjnego. Może więc to polscy przedsiębiorcy z branży elektromobility nie potrafią wykorzystać narzędzi danych przez ustawę ?

Miało być, wyszło jak zawsze, a może nawet gorzej…Profesor Maciej Chorowski, kiedy obejmował stery NCBiRu (po wygranych przez PiS wyborach), w jednym wywiadów stwierdził: zrobiłem bilans przejęcia i poprosiłem współpracowników, aby przedstawili kwotę dotychczas wydanych środków w różnych dziedzinach i efekty tych prac. Otrzymałem informację:  „Dotychczas moi poprzednicy wydali kwotę ponad czterdziestu milionów PLN na projekty związane z elektromobilnością. Wszystko byłoby pięknie, stwierdził Pan Profesor, gdyby nie fakt, że on nie może się przejechać choćby jednym polskim pojazdem elektrycznym !!!” Myślę że to dobitnie pokazuje, przepraszam za słowo, patologię i totalną niegospodarność w wydatkowaniu funduszy, na projekty związane z elektromobilnością w Polsce. Gonimy królika pod warunkiem, że go nie łapiemy, a kasa leci !

Z tego co Pan mówi jednoznacznie wynika, że sytuacja nie tylko nie jest znakomita, a wręcz tragiczna. Z tym, że zapewne nawet w 2030 r. po polskich drogach nie będzie jeździć i jedna piąta z deklarowanych miliona aut elektrycznych, zdążyliśmy się oswoić. Ale może, chociaż w Polsce do tego czasu, będziemy produkować na masową skalę pojazdy elektryczne. Państwowa spółka ElektroMobility Poland zadeklarowała ostatnio, że z jej taśm produkcyjnych najdalej w 2023 r. zjadą pierwsze auta elektryczne… Zapomnijmy na moment o pandemii koronawirusa, która może nieco zmienić te plany, bo zapewnienia tej treści padły na długo przed tym. Czy to w ogóle było możliwe ?

Odpowiem na to pytanie opiniami Polaków, inżynierów których znam, którzy pracują w „dużym automotive” u naszych zachodnich sąsiadów. Pracuje tam naprawdę wielu doskonałych polskich inżynierów. Otóż u każdego, z którym rozmawiałem i naturalnie poruszałem temat ElektroMobility Poland pojawia się, używając języka dyplomacji, uśmiech połączony z politowaniem. Nie będę osobiście komentował tego, wstrzymam się od głosu, lecz patrząc na dotychczasowe „osiągnięcia” spółki EMP sądzę, że wiele jest w tym iście Monte Pytonowskiej ironii…

Jestem ojcem pięciorga dzieci i w odróżnieniu od polityków którzy mogą składać dowolne deklaracje, z moich obietnic np. pójścia na lody czy na rower z moimi dziećmi jestem bardzo dokładnie rozliczany. Dlatego pozostawiam zapowiedz miliona pojazdów elektrycznych na Polskich drogach już w roku 2025 z „minimalnym” uśmiechem na twarzy…

Pana zdaniem, obecnie prowadzony w Polsce model rozwoju rynku elektromobility, a zwłaszcza budowy aut elektrycznych, poniósł porażkę. To może Pan ma pomysł, co polski przemysł, przy wykorzystaniu również polskiej myśli naukowej i technicznej, mógłby zrobić, aby po naszych drogach jeździło miliony aut elektrycznych, i to nie w perspektywie 2050 r., tylko znacznie wcześniej. Przed Polską nadal stoją olbrzymie wyzwania związane z Europejskim Zielonym Ładem (European Grean Deal). Może rzeczywisty rozwój elektromobility w Polsce, mógłby być częścią większej transformacji gospodarczej i społecznej ?

Połowa ludzkości już dziś mieszka w miastach. To 4 miliardy ludzi. W miastach nie są potrzebne duże, pięćset konne SUVy rozwijające 250 kilometrów na godzinę.  Aglomeracje światowe potrzebują, a „duzi tradycyjni producenci” nie mają w ofercie niewielkich, dostępnych cenowo, miejskich pojazdów elektrycznych. W tym segmencie upatruję gigantyczną szansę dla firmy w produkcji małych, miejskich aut elektrycznych. Aglomeracje się duszą, nie tylko spalinami, ale gabarytami istniejących pojazdów oraz hałasem. Nieduży, pięknie stylistyczny, w dobrej cenie, miejski pojazd elektryczny „Made in Poland/Europe”, może być nie tylko hitem na naszym kontynencie, ale i w wielu światowych aglomeracjach. Polska posiada wystarczające możliwości kadrowe, kapitałowe i techniczne oraz historyczne doświadczenia w produkcji wspaniałych prostych i dostępnych cenowo pojazdów. Trzeba to tylko rozsądnie wykorzystać. Kontynuujmy tę tradycję, a zajedziemy bardzo bardzo daleko.

Proponuję bardzo prosty plan działania : natychmiast skończyć z kierowaniem strumieni środków dla podmiotów które „chcą zostać Teslą”, ale dotychczas nic nie osiągnęły w tej dziedzinie, oprócz tego, że napisały politycznie poprawny wniosek o dofinansowanie. Następnie wybrać jedną góra dwie firmy lub projekty i uruchomić niskooprocentowane długoterminowe finansowanie dłużne, podobne jak to było w przypadku Tesli, która otrzymała 465 milionów USD z DOE na uruchomienia produkcji modelu S.

PFR się chwali, że jego celem jest wspieranie i finasowanie rozwoju firm technologicznych i elektromobilności w Polsce. Prezes Paweł Borys ma wyjątkową szansę i okazję wesprzeć takie projekty. Doskonale zna telefony i posiada również adresy mailowe osób, które rzeczywiście znają się na produkcji aut elektrycznych. Może właśnie teraz, kiedy opadnie kurz po hybrydowej wojnie medialno-wirusowej i trzeba będzie zakasać rękawy, odbudowywać gospodarkę i ratować miejsca pracy, jest idealny moment do zbudowania Polskiej Tesli?

Absolutnie uważam, że totalnie utopijną wizją, skazaną w 100 % na niepowodzenie, jest wchodzenie w segment klasy kompakt, kategorii M1. To na 200 % zmarnowane środki publiczne i czas. Nie ma, powtarzam jeszcze raz, nie ma z żadnego punktu widzenia możliwości wejścia w segment Golfa czy Corolli, przez nowy, państwowy podmiot, zarządzany przez „urzędnika”, a nie uznanego fachowca z branży motoryzacyjnej.  Jedyna, realna w mojej ocenie, to budowa aut kategorii L, o maksymalnej masie własnej do 350 lub 450 kg. netto. Jest to segment niewielkich pojazdów miejskich, prostych w konstrukcji, niewymagający nakładów przygotowawczych idących w miliardy, oraz to co predysponuje tę kategorię jako największą szansę dla producenta z Polski jest fakt,  że coraz więcej aglomeracji będzie się zamykało na pojazdy spalinowe. Pozostaje więc bardzo prawdopodobna opcja produkcji niedużego pojazdu elektrycznego. Pojazd taki, w podstawowej wersji, nie powinien kosztować więcej niż 40.000 PLN. Znajdzie on bezdyskusyjnie wielu nabywców, których nie będzie stać na drogi elektryk od Tesli lub od Nissana. Nie ma obecnie małych, przystępnych cenowo, elektrycznych pojazdów  „Made in Europe” na rynku. I w tym właśnie segmencie upatruję największą szansę.

Rzymu nie wybudowano w jeden dzień. Zaczynając od skali produkcji 5000 – 10000 małych, miejskich pojazdów elektrycznych rocznie, można w przeciągu 5 do 10 lat rozwinąć tą niszę, aby stać się jednym z czołowych graczy w Europie. Pociąg zwany Teslą odjechał Polsce. Natomiast pociąg zwany „mały niedrogi miejski elektryk” odjechał „dużym” graczom : po prostu nie ma w tym segmencie takich marż i zarobków jak na np. SUVach lub na dużych sedanach. Jestem przekonany, że segment niewielkich, miejskich pojazdów elektrycznych ma wyjątkowo dużą szansę. Proszę popatrzeć na korki, smog i inne zanieczyszczenia w Tokio, Londynie lub Pekinie.

Nad takim pojazdem pracuje mój zespół od ponad 1,5 roku. Mamy już gotowy model stylistyczny w skali 1:1 oraz jeżdżące podwozie. Właściwy Minister doskonale zna ten projekt, natomiast niestety gdzieś akurat na ten projekt włączony jest polityczny hamulec. Może niesprzyjającym faktem jest to, że jest on najbardziej realny ze wszystkich projektów elektromobilności w Polsce ?

Ze 100 % pewnością należy założyć, że w najbliższym czasie w branży motoryzacyjnej w Polsce, będą  bardzo duże zwolnienia pracownicze. Gdzie pójdzie do pracy doskonały polski konstruktor, technolog lub montażysta ? Obecna recesja w branży będzie głęboka i potrwa wiele lat. Może właśnie teraz jest ten idealny moment dla nas, dla polskich firm, aby zbudować coś naprawdę wielkieg?

To na koniec: czego życzyć – oprócz zdrowia oczywiście – tym wszystkim którzy naprawdę, a nie na niby, chcą stworzyć przemysł elektromobility w Polsce?

Dać szansę i wsparcie tym, którzy już udowodnili że potrafią projektować i produkować pojazdy elektryczne.

Dziękuję za rozmowę i mocno trzymam kciuki za realizację planów.

Rozmawiał Radosław Konieczny