Dynamit zwany Alternatywą dla Niemiec

Browse By

W ostatnich tygodniach polityka niemiecka przeżyła istne trzęsienie ziemi. Zaczęło się od Turyngii i wyboru polityka liberałów (FDP) Thomasa Kemmericha na premiera landu głosami AFD, CDU i FDP. Ta cicha komitywa chadeków i liberałów z uważaną wręcz za „faszystowską” Alternatywą dla Niemiec ruszyła lawinę dymisji i rezygnacji a polityków chadecji postawiła dodatkowo przed wyzwaniem wyłonienia nowego przywództwa.

Kemmerich pod presją najważniejszych osób w państwie zaledwie po dobie urzędowania zrezygnował, notowania CDU w Turyngii spadły o 10 proc., FDP z dnia na dzień z partii liberałów stała się dla lewicujących aktywistów „partią faszystów” a Annegret Kramp-Karrenbauer zrezygnowała z dalszego przewodzenia CDU i ubiegania się o kanclerstwo.  Na „aferze turyngijskiej” wielu straciło, ale są i tacy, którzy zyskali. Do wygranych już dziś można zaliczyć Linke i AfD, ale i część chadeków od dawna niezadowolonych z kursu obranego najpierw przez Angelę Merkel a potem przez Annegret Kramp-Karrenbauer.

AKK nie uniosła chadeckiej korony

Echa Turyngii mają i będą miały jeszcze bardziej daleko idące konsekwencje.  Już w pierwszym tygodniu po feralnych wyborach poleciało w Niemczech kilka głów, a ci, którym udało się ocalić stanowisko (vide- Christian Lindner, lider FDP) będą teraz musieli jeszcze bardziej zważać na słowa. Mike Mohring, szef turyngijskiej CDU, który popierając Thomasa Kemmericha, odważył się na rebelię wobec berlińskiej centrali, pozostanie na stanowisku tylko do maja. O jego karierze w CDU mówi się już w czasie przeszłym.  Ze stanowiskiem pożegnał się tez pełnomocnik rządu federalnego ds. landów wschodnich, Christian Hirte. Zawinił wpisem w mediach społecznościowych z gratulacjami dla Thomasa Kemmericha i komentarzem, że „wygrały partie środka”. SPD było zbulwersowane tym wpisem i zażądało wyciągnięcia konsekwencji wobec polityka. Hirte podał się do dymisji po rozmowie z Angelą Merkel, która miała nalegać na jego odejście, miejsce Christiana Hirtego zajął pochodzący z Chemnitz Marco Wanderwitz.

Najmocniej jednak turyngejskim rykoszetem dostała Annegret Kramp-Karrenbauer. Przewodząca od grudnia 2018 r chadekom, AKK zrezygnowała z kandydowania na kanclerza Niemiec i pozostanie szefową partii tylko do czasu wyboru nowego kandydata. Teoretycznie głosowanie powinno się odbyć na najbliższym zjeździe partii zaplanowanym na grudzień 2020 roku, ale nie jest powiedziane, czy sytuacja kryzysowa, w jakiej znalazło się CDU nie wymusi wcześniejszych działań. Na wcześniejsze rozwiązania personalne na szczytach CDU nalega przewodniczący siostrzanej partii CSU, Markus Söder, jeszcze bardziej niecierpliwi są jednak pretendenci do przejęcia sterów w CDU, którzy już są w trakcie gabinetowych rozmów zaproponowanych przez ustępującą szefowa partii. Wizja osłabionej AKK, pozbawionej autorytetu i mocy decyzyjnej, która przez kilka miesięcy będzie musiała stać na czele partii, jako szefowa wydmuszka raczej nie podniesie morale jej członków. Postulat zwołania przedterminowego zjazdu partii staje się, więc jak najbardziej realna. Spekuluje się o terminie czerwcowym, ale nie jest wykluczone, że presja uregulowania kwestii przywództwa wymusi na AKK szybsze wg. sondażu Instytutu Forsa dla telewizji RTL/NTV, przeprowadzonych w dzień po ogłoszeniu decyzji Annegret Kramp-Karrenbauer, 77 proc. ankietowanych Niemców z zadowoleniem przyjęło jej rezygnację AKK, wynik ten pokrywa się całkowicie z reakcją ankietowanych zwolenników CDU. Co do ewentualnego następcy AKK, największym poparciem cieszył się były szef frakcji CDU w Bundestagu Friedrich Merz (27 proc.), chadecki premier Nadrenii – Północnej Westfalii, Armin Laschert (18 proc.), przewodniczący CSU, Markus Söder ( 11 proc) i urzędujący minister zdrowia Jens Spahn (11 proc.). 36 proc ankietowanych nie poparła żadnego kandydata. Nieco inaczej przedstawiał się rozkład poparcia wśród samych członków CDU i CSU. Wg. strony internetowej wahlkreisprognose.de, która zleciła przepytanie 713 członków obu siostrzanych partii chadeckich w dniu ogłoszenia rezygnacji przez AKK, na pytanie, kto powinien zostać kandydatem na kanclerza CDU/CSU, 26 proc. odpowiedziało, ze Armin Laschert, 25 proc., że Markus Söder, 24 proc, że Friedrich Merz. Jens Spahn może w tej grupie liczyć na 11 procent.

17 lutego do grupy ewentualnych kandydatów dołączył niespodziewanie Norbert Röttgen (CDU) minister środowiska w latach 2009-2012. Polityk, który dziś stoi na czele Komisji ds. Spraw Zagranicznych w Bundestagu. Z chwilą dołączeniu Röttgena do wyścigu sondaże zaczęły zaskakiwać nawet najbardziej doświadczonych komentatorów polityki wewnątrzniemieckiej. W ankiecie Instytutu Civey dla t-online.de przeprowadzonej w dniach 18.-19.02 Na grupie ponad 5 tys. pełnoletnich Niemców, na pytanie „który z kandydatów najlepiej nadawałby się na przyszłego kanclerza Niemiec”, 22.3 proc. wskazało Friedricha Merza, 21,6 proc. Norberta Röttgena, 11,6 proc. Markusa Södera, 7,9 proc. Armina Lascherta, 5,5 proc. Jensa Spahna,

Wyścig Merza i Röttgena może być bardzo wyrównany, a sama walka frakcyjna w chadeckiej rodzinie zapowiada się krwiożerczo. Tym razem wśród kandydatów zabrakło kobiet, jedyną polityk CDU uznawaną za członkinię „stajni Merkel”, czyli Julię Klöckner poparłoby zaledwie 4 procent członków obu partii. Zakulisowo mówi się o „kresie rządu kobiet”.

Merz: nadzieja na odzyskanie rozczarowanych

Friedrich Merz na dzień przed rezygnacja AKK, ogłosił, że rezygnuje z dalszej kariery w Funduszu Inwestycyjnym Black Rock, gdzie przez ostatnie trzy lata był szefem rady nadzorczej. Wielki „wieczny następca tronu” (Merz przejął pałeczkę w tej dyscyplinie od Wolfganga Schäublego) zakomunikował, że zamierza się teraz poświęcić pracy na rzecz odnowy CDU.

W kontekście decyzji i AKK, ta decyzja jawi się w nowym świetle. Friedrich Merz w grudniu 2018 roku przegrał z AKK wybory na przewodniczącego CDU, po tej porażce nieco się wycofał z polityki, na ostatnim zjeździe CDU w Lipsku, w grudniu 2019 r działał zastanawiająco powściągliwie i zapewniał szefową partii o swoim wsparciu. Kolejny come back Merza jest teraz fetowany przez przedstawicieli niemieckiej gospodarki, którzy upatrują w nim obrońcę przedsiębiorców i firm rodzinnych oraz przez konserwatywne skrzydło CDU działające w ramach „Werte Union” ( Unia Wartości), grupki, którą pośrednio skrytykowała na lipskim zjeździe AKK dając do zrozumienia jej członkom, że „jest tylko jedna unia wartości i jest nią CDU”.

Werte Union pod przewodnictwem Alexandra Mitscha stanowi nieoficjalną grupę wewnątrz CDU i liczy ok 4 tys. członków, co stanowi 1 proc. wszystkich członków partii. Werte Union zasłynęła krytyką polityki imigracyjnej Angeli Merkel i swoim poparciem dla dawnego rywala Merkel, Friedricha Merza. W ostatnim czasie spekuluje się ponadto o sympatii członków Werte Union do Alternatywy dla Niemiec, co w kręgach mniej konserwatywnej chadecji wzbudza zaniepokojenie a nawet prowokuje do dyskusji, czy aby nie należałoby wykluczyć Werte Union z CDU, jako grupki fraternizującej się z AfD.

Jak wynika z sondaży, Merz może poza CDU liczyć ponadto na sympatię 39 proc. wyborców FDP i co szczególnie istotne – 39 proc. AFD, co daje nadzieję na odzyskanie przez chadecję części elektoratu, który sfrustrowany polityką kanclerz Merkel, przepłynął do partii Alexandra Gaulanda i Jörga Meuthena. Co się tyczy Armina Lascherta i Markusa Södera, obaj politycy dali na zjeździe w Lipsku popis trzeźwego podejścia do najbardziej palących problemów bieżącej polityki Niemiec, zwłaszcza do kwestii związanych z klimatem, co bardzo spodobało się części najbardziej konserwatywnych chadeków i ich wyborców. Jens Spahn to najmłodszy polityk w tym gronie, ambitny i impulsywny, a w życiu osobistym – homoseksualista, czego nigdy zresztą nie ukrywał. Jego kandydatura trafi do młodego pokolenia w CDU, konserwatywno-liberalnego skrzydła, pewnej hybrydy w łonie partii, która nie stanowi jednak na tyle liczebnej siły by zagrozić skrzydłu popierającego chociażby Friedricha Merza.

Norbert Röttgen – powrót wykluczonego

Kandydatura Norberta Röttgena, dziś szefa Komisji Spraw Zagranicznych w Bundestagu, jest o tyle ciekawa, że, mimo, iż została zgłoszona, jako ostatnia, w świetle prawa pozostaje jedyną oficjalną. W przeciwieństwie do Merza. Lascherta i Spahna, Röttgen zadeklarował chęć przejęcia sterów w partii od ustępującej przewodniczącej w oficjalnym piśmie do Annegret Kramp-Karrenbauer Pytany na konferencji prasowej, 18 lutego w Berlinie o powody swojej decyzji powiedział: „Tu nie chodzi o ambicje pojedynczych polityków, ale o merytoryczną i strategiczną przyszłość CDU”. Polityk wspominał też o pewnym niedosycie „chrześcijańsko-demokratycznych idei” w CDU. Podkreślił też, że CDU, powinna wyciągnąć naukę z błędów popełnianych przez SPD pod rezygnacji Franza Münteferinga z przewodzenia socjaldemokratom w 2009 roku. „SPD nie udało się wyjaśnić, czym są jej socjaldemokratyczne idee a jednocześnie wciąż liczono na to, że na szczycie partii pojawi się mesjasz. Który jakoś wszystko uporządkuje” – mówił Röttgen.  Polityk przedstawił dziennikarzom swój sześciopunktowy program dla partii. CDU ma być zgodnie z nim „partią centrum”, co wymaga od niej stanowczego odcięcia się od ideologii skrajnie lewicowych i prawicowych. Polityk postuluje ponadto „Niemiecki dialog o demokracji” i bardziej przemyślany stosunek do wczesnego diagnozowania zagrożeń dla demokracji. Röttgen odniósł się też do Alternatywy dla Niemiec. Jego zdaniem partia ta żywi się strachem i dlatego „należy dyskutować o trudnych sytuacjach zanim przyjdzie się z nimi zmierzyć”. W kwestiach dotyczących polityki zagranicznej Niemiec, podkreślił znaczenie „wspólnych europejskich rozwiązań” oraz współpracę Niemiec z Francją i Wielką Brytanią.

Jego sześciopunktowy program został odczytany w Niemczech, jako pośrednią krytykę polityki kanclerz Angeli Merkel. Media przypominają, że Röttgen był jedynym ministrem federalnym kiedykolwiek zwolnionym przez Merkel. Na pytanie dziennikarzy o jego stosunek do zaproponowanej przez Annegret Kramp-Karrenbauer procedury sondowania możliwych następców podczas rundy spotkań, Röttgen stwierdził, że „procedura go nie przekonała, ponieważ AKK rozmawia z politykami CDU, o których nawet nie wiadomo czy są kandydatami”. „Jestem pierwszym i jedynym, który zgłosił swoją kandydaturę” – podsumował. Były chadecki minister zażądał przy okazji by nadzwyczajny zjazd CDU odbył się jeszcze przed letnimi wakacjami. W wywiadzie udzielonym magazynowi „Stern” 21 lutego. Röttgen odniósł się do Markusa Södera i jego nalegania na przyspieszenie wyboru przewodniczącego CDU. – Absolutnie się z nim zgadzam (…) Jestem za zwołaniem nadzwyczajnego zjazdu partii, i to lepiej już w maju niż w czerwcu. W wywiadzie Röttgen przypomniał po raz kolejny, że uważa, iż przewodnictwo partii i funkcje kanclerza powinna sprawować jedna osoba. Jego zdaniem rozdzielanie tych funkcji było błędne.

AfD jak dynamit

Gdyby nie wybór Thomasa Kemmericha na premiera Turyngii, Annegret Kramp-Karrenbauer prawdopodobnie utrzymałaby się u władzy jeszcze do kolejnego zjazdu CDU, w grudniu 2020 roku. AKK uniknęła cudem puczu już na zjeździe w Lipsku w grudniu 2019, teraz wydarzenia w Turyngii przypieczętowały jej los. Dziś na czele CDU stoi ustępująca kanclerz i ustępująca szefowa partii, zarówno chadecy jak i obecni, ale i potencjalni przyszli koalicjanci CDU są ta sytuacją zmęczeni. Potrzeba zdefiniowania na nowo profilu CDU i wyłonienia silnego przewodniczącego, który byłby w stanie kierować partią ponad frakcyjnymi podziałami jest teraz najważniejszym zadaniem.  Bez wątpienia, na pacie w Turyngii zyskała Alternatywa dla Niemiec, której członkowie korzystając jak by nie było z instrumentów demokracji przyczynili się do wyboru premiera. Fakt, ze wybór ten został uznany za niesłuszny i został pod naciskiem zarówno kanclerz Merkel jak i liderów wszystkich partii anulowany, wystawia nie najlepszą cenzurkę niemieckiej demokracji.  AfD jest partią uważaną za populistyczną i skrajnie prawicowa (czytaj: o zabarwieniu neonazistowskim), chadecy absolutnie wykluczają z nią współpracę, zarówno na szczeblu federalnym jak i landowym. AfD nie jest jednak partią nielegalną, chociaż głosy o objęcie jej całkowita obserwacją Kontrwywiadu a nawet zdelegalizowanie, padają coraz częściej. A kilka dni po zamachu w niemieckim Hanau te żądania stały się jeszcze lepiej słyszalne. I tak pozostanie. Za każdym razem, gdy niezrównoważony człowiek sympatyzujący ze środowiskami rasistowskimi i neonazistowskimi popełni zbrodnię, to właśnie AfD będzie się musiało tłumaczyć.  I nawet, jeżeli większość członków AfD odżegnuje się od przemocy na tle rasistowskim, to liderzy partii, tacy jak Björn Höcke w Turyngii dostarczą politycznego paliwa do traktowania całej Alternatywy ta samą, najbardziej skrajną ze skrajnych miarą. Warto pamiętać, że żadna dziś partia polityczna w Niemczech nie jest jednorodna, walka o władzę, jaka obserwujemy aktualnie w CDU nie jest obca też politykom AfD.

Brunatne skrzydło

To oczywiście pewne uproszczenie, ale tak jak w CDU funkcjonuje Werte Union, tak w AFD istnieje odłam znany, jako „Der Flügel”, uważany za neofaszystowskie, nacjonalistyczne skrzydło AfD, z którym sympatyzują najbardziej radykalni członkowie partii. W styczniu 2019 r Kontrwywiad Republiki Federalnej Niemiec zakwalifikował Der Flügel, jako podejrzaną ze względu na skrajnie prawicowe odchyły. Grupa liczy 7 tys członków, przewodzi jej sam szef AFD w Turyngii, Björn Höcke. Podczas zjazdu partii pod koniec listopada 2019 r w Braunschweigu, wielu krytycznie nastawionych do „Flügel” członków AfD zostało pozbawionych zajmowanych stanowisk a w ich miejsca i do prezydium partii wybrano członków Flügel, takich jak Stephan Brandner, Andreas Kalbitz i Stephan Protschka.

Der Flügel powstał w 2015 roku i do 2018 roku na jego czele stało dwóch polityków AfD: Höcke, jako szef struktur AFD w Turyngii i Andre Poggenburg, przewodniczący AFD w Saksonii-Anhalt.  Poggenburg wystąpił jednak z organizacji w 2019 roku (a potem i z AfD) i Höcke został tym samym jedynym jej liderem. Wspomagają go w tym Andreas Kalbitz i Hans – Thomas Tillschneider.  Ważny w tej układance jest wydawca i guru Nowej Niemieckiej Prawicy, Götz Kubitschek, autor Rezolucji Erfurckiej. Ta rezolucja była manifestem Der Flügel, wyrazem sprzeciwu wobec pierwotnego kierunku AFD pod rządami Bernda Luckego, który na fali kryzysu w partii opuścił jej szeregi.

Rezolucja jak alarm

Rezolucja Erfurcka została wygłoszona 14 marca 2015 roku na zjeździe partyjnym turyngeńskich struktur AFD. Rezolucja przestrzegała: „Projekt Alternatywy dla Niemiec znalazł się w niebezpieczeństwie. W przeciągu ostatniego roku odnieśliśmy błyskotliwe zwycięstwa, ale obecnie grozi nam lekkomyślna utrata wyborców. Obywatele nas wybrali, ponieważ mieli nadzieję, że jesteśmy inni niż stare partie, bardziej demokratyczni, bardziej patriotyczni, odważniejsi. Zamiast jednak oferować alternatywę, którą obiecaliśmy, dopasowujemy się bezsensownie do starych partii: technokracji, tchórzostwu, zdradzie interesów naszego kraju” etc. Rezolucja stawiała na ostrzu noża pytania o profil AFD, zarzucała de facto kierownictwu partii oportunizm, przebudowę AFD na partię technokratów, idącej na zgniłe kompromisy ze starymi partiami, odchodzenie od tego, co stanowiło od niepowtarzalności AFD (i tu wymieniano: walkę z genderyzacją, multikulturalizmem, dbałość o tradycyjne wychowanie nowych pokoleń z dala od ducha wychowania antyautorytarnego). Ta rezolucja miała na dobrą sprawę obalić Bernda Lucke. Podpisali się wtedy pod tym tekstem m.in.: Björn Höcke, AfD-szef struktur w Turyngii, André Poggenburg, AfD- przewodniczący struktur w Sachsen-Anhalt, Dr. Alexander Gauland, Szef frakcji AFD w landtagu brandenburskim (dziś jeden z przewodniczących całej AFD i poseł do Bundestagu) i wielu innych.

W tamtym czasie Berdnd Lucke walczył z Frauke Petry o prawo do samodzielnego przewodniczenia partii. I Lucke przegrał właśnie na skutek aktywności Der Flügel. Członkowie tego skrzydła rozumieli, że jeżeli Lucke utrzyma się na szczycie władz AfD, partia przesunie się w kierunku centrum, ponieważ Lucke nie miał skrajnych poglądów dotyczących polityki imigracyjnej. Lucke dążył do zmarginalizowania sił skrajnych w partii, Flügel nie mógł na to pozwolić, zmuszono go de facto do odejścia w lipcu 2015 roku. Na czele partii stanęła Frauke Petry (dziś w konflikcie z AFD). Petry też była, patrząc z perspektywy od początku tymczasową szefową AFD. W połowie 2017 roku do Flügel należała już jedna trzecia wszystkich członków AFD. Radykalizacja partii postępowała, siły umiarkowane skoncentrowane wcześniej wokół Bernda Lucke, topniały. W styczniu 2019 r, Alexander Gauland, już, jako szef partii szacował poparcie dla Flügel na 40 proc.

Flügel lubi pompatyczne gesty przypominające o potędze dawnych Niemiec, organizuje na przykład spotkania pod pomnikiemKyffhäuser, monumentalnym pomnikiem znajdującym się w górach Kyffhauser w Turyngii, w Niemczech.

Pomnik powstał w latach 1890-1896 według projektu architekta Bruno Schmitza na ruinach Zamku Kyffhäuser. Przedstawia cesarza Wilhelma I Hohenzollerna, siedzącego na koniu oraz cesarza Fryderyka I Barbarossę , siedzącego na tronie. Pomnik miał symbolizować Niemieckie, jako kontynuację średniowiecznego Świętego Cesarstwa Rzymskiego.

Der Flügel odwołuje się do symboliki Kyffhäuser również w manifeście zatytułowanym Kyffhäuser -Manifest 2017, na stronie internetowej organizacji jest wyraźnie napisane, że ten manifest to kontynuacja Manifestu Erfurckiego z 2015 r. W manifeście Kyffhäuser AFD jest nazywana siłą, która jest prawdziwą alternatywą polityczną dla Niemiec, jako partia stojąca w obronie interesów państwa i narodu niemieckiego.

W 2017 roku w AFD uformowała się organizacja stojąca w opozycji do Flügel, nazywają się Alternatywą Środka, czyli Alternative Mitte. Organizacja ta jest przeciwna Björnowi Höckemu i pisze o tym otwarcie na swojej stronie internetowej. Kto by jednak wchodził w takie subtelności? AfD w Turyngii ma twarz Björna Höckego, a zdjęcie lidera struktur turyngeńskich ściskającego dłoń Thomasa Kemmericha, pechowca, który dał się wybrać na jednodniowego premiera głosami AfD, obiegło internet i było wielokrotnie zestawiane ze zdjęciem Hitlera ściskającego dłoń Paula von Hindenburga. AfD to dziś największy problem CDU na prawej stronie. Partia, która wyrosła tam, gdzie trawestując Franza Josefa Straußa, nie miała prawa nawet wykiełkować.