Czeska lekcja brutalnej polityki

Browse By

Zielone światło od Stanów Zjednoczonych dla tureckiej ofensywy przeciwko Kurdom wywołało w Polsce bądź wyrazy potępienia, bądź wstydliwe milczenie. Całe szczęście, że zabrakło prób tłumaczenia wszystkiego racją stanu. Natomiast wielu uświadomiło to, że brutalne zasady polityki międzynarodowej pozostają niezmienne. A jedna z nich głosi: jeśli jesteś słabszy, nie licz na poświęcenie silniejszych.

Darują Państwo te kilka słów bieżącej refleksji, ale nie sposób jej uniknąć świeżo po lekturze książki Piotra Majewskiego. Wybitny specjalista od dziejów naszych południowych sąsiadów przypomniał decydujące i tragiczne miesiące z historii Republiki Czechosłowackiej – tak zwany kryzys sudecki. Tak zwany, bowiem sytuacja mniejszości niemieckiej w Kraju Sudeckim była tylko pretekstem do próby sił między hitlerowskimi Niemcami a państwami Zachodu. Z tej próby sił, jak wiadomo, zwycięsko wyszedł niemiecki przywódca, zaś to, co działo się z Czechami i Słowakami w XX wieku było następstwem wydarzeń z lata 1938 roku.

Krytycy polityki sanacji wskazują, że dzięki flirtowi z Trzecią Rzeszą w latach 1934-1938 (cokolwiek owo określenie miałoby znaczyć) Polska podważyła swoją wiarygodność w oczach Francji i Wielkiej Brytanii, za co zapłaciła we wrześniu 1939 roku. Takich zarzutów nie da się postawić Czechosłowacji. Była ona państwem demokratycznym, przynajmniej formalnie, bo w rzeczywistości o wszystkim decydował układ kilku partii, oficjalnie ze sobą konkurujących, a nieoficjalnie dzielących łupy. Była ona lojalnym, pozbawionym mocarstwowych ambicji sojusznikiem zachodnich mocarstw, najbardziej profrancuskim państwem w regionie. Utrzymywała wreszcie dobre relacje z Sowietami. Wydawało się, że dla średniego państwa otoczonego przez nieprzychylnych sąsiadów nie ma lepszej polisy na życie. Może i nie było, jednak w obliczu realnego zagrożenia okazała się ona tyle warta, co papier, na którym gwarancyjne układy spisano.

Majewski opisuje, najpierw tydzień po tygodniu, potem nieomal godzina po godzinie, wstydliwą dla wszystkich sprawę. Nie ma w niej bowiem jednoznacznego podziału na szlachetnych i złych. Wszystko było o wiele bardziej złożone. Zdrada sojuszników? Owszem, acz Francuzi i Brytyjczycy konsekwentnie i od samego początku wskazywali, że zbrojna konfrontacja będzie dla Republiki zagładą, niezależnie od ich włączenia się do wojny. Postawa Polski? Z jednej strony odzyskano to, co Czesi zabrali w sposób, oględnie mówiąc, mało elegancki, ale z drugiej – styl i moment tego odzyskania nie może budzić euforii nawet u apologetów sanacji. I najciekawsze wreszcie, czyli postawa czeskiej elity politycznej i to, jak potem potoczyły się jej losy. Najwięksi zwolennicy twardej postawy wobec Hitlera, choćby za cenę straszliwej wojny i przegranej, po rozczarowaniu postawą zachodnich sojuszników zweryfikowali swoje poglądy zgodnie z linią, której winni przyklasnąć nasi rodzimi apologeci sojuszu Mościcki-Hitler. Uznali, że skoro nie można liczyć na Zachód, to lepiej być wasalem Rzeszy. Tylko, dziwnym zbiegiem okoliczności, nikt nie stawia pomników Emanuelowi Moravcowi i Jaroslavovi Krejčiemu, zaś faktycznie słaby i zachowujący się w owych trudnych dniach chwiejnie i rozpaczliwie prezydent Beneš jest symbolem wolnej Czechosłowacji.

Historia nie podsuwa gotowych rozwiązań w bieżących kwestiach, daje tylko materiał do przemyśleń. Być może losy Czechosłowacji potoczyły się inaczej, gdyby, zamiast stawać wszystko na daleką Francję, pracowała nad dobrymi relacjami z sąsiednimi państwami. Niezależnie od pięknych słów polityków i rozmaitych sojuszniczych układów – maluch ani nawet średniak nie będzie równym partnerem dla wielkiego, o ile nie łączą ich naprawdę nierozerwalne więzy interesów. Za to i mali, i średniacy mogą razem wywalczyć więcej. Tego nas uczy lekcja z 1938 roku.

Piotr M. Majewski: Kiedy wybuchnie wojna? 1938: studium kryzysu. Warszawa, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, 2019.

(mr)