Autohagiografia stalinowskiego oprawcy

Browse By

Nie warto byłoby może zaprzątać głowy Czytelników „Tajemnicą walizki generała Sierowa”, gdyby nie fakt, że książka ta wywołała u niektórych publicystów i komentatorów silne emocje. Rzekłbym nawet – silne i niezdrowe. Potraktowali ją jako rewelacyjny, przełomowy dokument historyczny, każący spojrzeć inaczej na ważne fakty z dwudziestowiecznej historii Polski i świata.

Tymczasem – czym jest rzeczona książka? Do końca nie wiemy. Ponoć po śmierci generała Iwana Sierowa, wieloletniego szefa sowieckich służb, ulubieńca Stalina i – do czasu – Chruszczowa, znaleziono w schowku jego zapiski i pamiętniki. Ile w książce autentycznych zapisków, a ile fantazji i manipulacji wydawcy, trudno powiedzieć.

Przypomnijmy postać Sierowa. Niezmiernie pracowity, inteligentny czekista, oddelegowany do NKWD z wojska po czystkach końca lat trzydziestych, kiedy stalinowski aparat terroru na gwałt potrzebował ludzi na miejsca tych zabitych bądź uwięzionych. Sierow zrobił szybką karierę, a jej ścieżkę znaczyły bardzo charakterystyczne kamienie milowe: przesiedlenia grup etnicznych w czasie wojny z Niemcami, aresztowania przywódców polskiego podziemia, organizowanie władzy w późniejszej NRD, aż po stłumienie powstania węgierskiego. Kres jego karierze położyła sprawa słynnego szpiega amerykańskiego w szeregach GRU (kierowanego wówczas przez Sierowa), Olega Pieńkowskiego.

„Tajemnica” tak rozpaliła niektórych publicystów – z reguły hołdujących teoriom o straconej szansie aliansu sanacji z nazistami – ponieważ Sierow rzekomo pisze, że generał Okulicki był sowieckim agentem. Rzekomo, albowiem takie stwierdzenie expressis verbis w książce nie pada. Sierow pisze enigmatycznie, że Okulicki „grał na dwa fronty”, z Sowietami i aliantami. Jeśli uznać, że chodzi o sprawy agenturalne, to znaczyłoby to, iż generał był również szpiegiem aliantów, co jest totalną bzdurą. Bardziej prawdopodobna jest wersja, iż Sierow miał na myśli rozmowy Sowietów z Okulickim po jego aresztowaniu we Lwowie w 1940 r.

Dziwić może traktowanie zapisków stalinowskiego oprawcy jako prawdy objawionej. Cała książka jest bowiem hagiografią czekisty – mniejsza, na ile złożoną z jego autobiograficznych zapisków, a na ile podkoloryzowaną przez wydawcę. Sierow jawi się jako tytan pracy i człowiek żelaznych zasad, brzydzący się przemocą, śmiało walczący o prawdę i zasady w otoczeniu intrygantów. Stalin to z kolei miły, sympatyczny, prawdziwie troskliwy gospodarz, choć czasami błądzący pod wpływem nikczemnych ludzi ze swojego otoczenia. Za ludobójstwo z lat 1937-38 Sierow oczywiście nie wini Stalina, ale Jeżowa. W ogóle, eufemistycznie nazywane, nadużycia w aparacie władzy to sprawka podłych karierowiczów, a nie wielkiego przywódcy. Masowe deportacje całych narodów – swoje własne dzieło – Sierow po latach uznaje za być może zbędne, ale nie dostrzega w nich nic zbrodniczego. Wiadomo, wojna…

Pojawiający się na kartach zapisków Polacy są niczym Polacy z dzieł Dostojewskiego. Fanfaroni, którzy jednak po aresztowaniu palą się do zeznań, prosząc tylko, by czekiści udawali, że ich biją, by koledzy nie mieli do nich pretensji, że sypią. Udają, naturalnie, bo w NKWD Sierowa nikt by więźnia nie tknął nawet palcem. Są poza tym na tyle ciemni i głupi, iż wystarczy, by przesłuchujący kazał im przysiąc na Matkę Boską, a łamią się, bowiem Polak-katolik nie złoży fałszywej przysięgi na świętość…  Taki jest obraz oficerów Armii Krajowej i ludzi polskiego podziemia niepodległościowego. Jak w tym kontekście wygląda emocjonowanie się insynuacjami na temat Okulickiego?

Tajemnicze zapiski Sierowa mogą tu i ówdzie, w drugorzędnych najwyżej sprawach, uzupełnić naszą wiedzę o sowieckim imperium. Nie są jednak przełomowym ani nawet ważnym dokumentem. To próba wybielenia zza grobu nie tylko własnej postaci, lecz i całego stalinowskiego systemu, który w oczach Sierowa był dalece doskonalszy od rządów późniejszych genseków.

Tajemnice walizki generała Sierowa: dzienniki pierwszego szefa KGB 1939-1965. Warszawa, REA-SJ, 2019

(mr)