Wspólne stanowisko Instytutu Staszica i Fundacji im. XBW Ignacego Krasickiego w sprawie konieczności zmian w państwowym systemie ochrony zabytków w Polsce

Browse By

ZMIANA SYSTEMU ALBO ZAGŁADA ZABYTKÓW

System ochrony zabytków w Polsce jest skrajnie niewydolny i niesprawiedliwy. Mimo poprawiającej się sytuacji finansowej państwa, samorządów oraz społeczeństwa stan zabytków jest zły, a w wielu przypadkach ulega pogorszeniu. Konieczne jest stworzenie wieloletniego perspektywicznego państwowego systemu finansowania ochrony zabytków, ze szczególnym uwzględnieniem terenów o najsłabszych wskaźnikach gospodarczo-demograficznych.

Do dzisiaj ochrona zabytków jest traktowana po macoszemu przez instytucje państwowe oraz samorządowe. Ten brak zainteresowania odbija się też w znikomej obecności tej tematyki w mediach, a co za tym idzie, skutkuje brakiem odpowiedniego nacisku społecznego na decydentów. Ta sytuacja, choć szkodliwa, miała pewne usprawiedliwienie w pierwszych dekadach transformacji ustrojowej, gdy priorytetem inwestycyjnym były inne dziedziny życia. Obecnie jednak, dzięki znaczącemu rozwojowi polskiej gospodarki i wynikającym z tego większym wpływom budżetowym, nie da się już niczym usprawiedliwić zaniedbań w zakresie ochrony dziedzictwa kulturowego.

Pozytywną zmianą ostatnich lat jest przywrócenie nadzoru konserwatorskiego w ramy administracji państwowej. Uniezależnia to konserwatorów od podatnych na różnego rodzaju naciski organów samorządowych. Niestety, z tą zmianą nie został powiązany kluczowy postulat, czyli odpowiednie zabezpieczenie służby konserwatorskiej w środki finansowe przeznaczone na rewaloryzację obiektów zabytkowych. Nie udało się też zharmonizować działań służb konserwatorskich z aktywnością innych służb państwowych, szczególnie Państwową Strażą Pożarną i inspekcją budowlaną. W obecnej sytuacji zalecenia konserwatorskie pozostają w często w jawnej sprzeczności np. z zaleceniami przeciwpożarowymi. Ta stosunkowo łatwa do usunięcia sprzeczność wywołuje sytuacje konfliktowe między organami państwowymi, oraz inwestorami i gospodarzami obiektów zabytkowych, jak również podrywa autorytet państwa. Synchronizacja działań w tym zakresie jest konieczna i w praktyce bezkosztowa, zatem jest postulatem łatwym do spełnienia.

Kluczowa pozostaje sprawa finansowania renowacji i odbudów. Praktyka z ostatnich trzech dekad wykazała, że prywatni i społeczni właściciele bardzo często nie są w stanie ponosić kosztów nie tylko renowacji, ale nawet bieżącego utrzymania. Dotyczy to też dużych właścicieli instytucjonalnych, nawet takich jak Kościół Katolicki.

Szczególnie dramatycznym przykładem jest Archidiecezja Warmińska – teren na którym z jednej strony znajduje się ponad trzy tysiące obiektów zabytkowych (w gestii Archidiecezji), a który z drugiej strony jest regionem mało zaludnionym, o słabo rozwiniętej gospodarce, a na dodatek o wybitnie ujemnym bilansie demograficzno-migracyjnym. Archidiecezja Warmińska (wcześniej Diecezja) w swych granicach obejmuje obszar dawnego Dominium Warmińskiego, czyli kościelnej domeny, zwanej też Księstwem, funkcjonującej jako autonomiczny kraj od XIII w. do pierwszego rozbioru Polski. Ten długi okres względnej niezależności, wraz ze sprawnymi rządami biskupów warmińskich, zaowocował rozkwitem sztuki oraz licznymi fundacjami sakralnymi. Wiele z nich związanych jest z postaciami z Panteonu polskiej kultury narodowej – Janem Dantyszkiem, Stanisławem Hozjuszem, Marcinem Kromerem, Ignacym Krasickim. Pozostają znakiem polskiej obecności na terenach, które także dziś wielu Polaków uważa za „poniemieckie”. Niestety ich stan bywa obecnie bardzo zły.

Szczególnie smutnym przykładem jest założenie pałacowe w Smolajnach koło Lidzbarka Warmińskiego – dawna rezydencja letnia książąt biskupów warmińskich. To miejsce, gdzie bp Ignacy Krasicki napisał większość swoich słynnych utworów. Po roku 1945 pałac wraz z otoczeniem został znacjonalizowany i została tam umieszczona szkoła rolnicza. Po kilkudziesięciu latach eksploatacji, przy braku gruntownych remontów, prowadzący szkołę samorząd oddał obiekt Kościołowi. Prawowity gospodarz nie posiada środków na kompleksową renowację. Archidiecezja podjęła się na razie najpilniejszego remontu, czyli naprawy dachu. O jej skromnych możliwościach finansowych świadczy fakt, że z własnych środków jest w stanie pokryć jedynie połowę kosztów z koniecznych 600 tys. złotych. Smolajny – z punktu widzenia prestiżu państwa polskiego – są przykładem dlań kompromitującym. Miejsce twórczości jednego z najwybitniejszych twórców polskich, a przy tym cenny zabytek, znajduje się na skraju całkowitej ruiny.

Pałac w Smolajnach jest przykładem tego, że samorządy chętnie pozbywają się obiektów zabytkowych pozostających w ich gestii, a będących przed 1945 r. własnością Kościoła. Gminy, miasta i powiaty wykorzystują tę okoliczność do przerzucenia odpowiedzialności i kosztów utrzymania tychże obiektów na podmioty kościelne. Gospodarze obiektów sakralnych skarżą się też na niską świadomość samorządowców odnośnie wartości lokalnego Dziedzictwa kulturowego. Wnioski o dofinansowanie remontów zazwyczaj są odrzucane z tego powodu, że władze samorządowe uznają za ważniejsze inwestycje infrastrukturalne. Wiele z nich – np. instalacje wodno-kanalizacyjne – z pewnością są zadaniami priorytetowymi. Niekiedy jednak wnioski dotyczące zabytków przegrywały z inwestycjami, które miały charakter działań promujących lokalnych polityków, czyli niepotrzebne wymiany nawierzchni chodników, zbyt okazałe i rzadko uczęszczane skwery, fontanny itp. Paradoksem jest to, że relatywnie największą hojnością wykazywały się najbiedniejsze gminy wiejskie (w miarę ich możliwości). Gminy te, zagrożone wyludnieniem, starają się dotować te wiejskie parafie, gdzie z powodów demograficznych istnieje ryzyko ich likwidacji. Samorządowcy mają świadomość, że likwidacja parafii oznacza zanik jakiegokolwiek zorganizowanego życia społecznego na wyludnionym terenie.

Według szacunków Archidiecezji Warmińskiej jednorazowy wysiłek finansowy, który pozwoliłby przywrócić przynależne jej zabytki do tzw. stanu odtworzeniowego to koszt około 11-12 mld złotych. Budżety wojewódzkich instytucji publicznych przeznaczone na ochronę zabytków – Urzędu Marszałkowskiego i wojewódzkich służb konserwatorskich – to w skali roku zaledwie półtora miliona złotych (z których część należy też przeznaczyć na ochronę obiektów należących do właścicieli innych niż Kościół). Ta dysproporcja sprawia, że jakiekolwiek spójne programy konserwatorskie są fikcją. W przypadku podmiotów kościelnych przytłaczająca większość parafii warmińskich jest zbyt uboga, by zebrać wkład własny potrzebny do startu w unijnych i celowych programach pomocowych. Dotyczy to nawet parafii miejskich dysponujących najcenniejszymi obiektami zabytkowymi. Taka sytuacja ma miejsce we Fromborku, gdzie trwają prace renowacyjne przy tamtejszej słynnej – związanej z Mikołajem Kopernikiem – gotyckiej katedrze, jednej z najcenniejszych polskich świątyń. Ich zakres jest jednak ograniczony z powodu niesystematycznego i niewystarczającego finansowania.

Jest już najwyższa pora i ostatni moment, by zmienić obecny zły stan rzeczy. Dramatyczny stan zabytków Archidiecezji Warmińskiej nie jest w Polsce wyjątkiem, lecz niestety normą. Różne jest jedynie nasilenie tego problemu. Najwyższa pora, by państwo polskie wyposażyło podległe mu służby konserwatorskie w odpowiednie środki. Ta zmiana miałaby pozytywne znaczenie nie tylko z powodu cywilizacyjnych zobowiązań wobec naszego dziedzictwa kulturowego. Wpisywałaby się ona też w konstytucyjną zasadę zrównoważonego rozwoju.

Gros zaniedbanych zabytków znajduje się na najbiedniejszych obszarach naszego kraju. Dzisiaj są smutnym świadectwem tego, że – jak to ujmują mieszkańcy tych terenów – „Warszawa o nich zapomniała”. To poważny czynnik, który podrywa autorytet państwa polskiego w oczach dużej części jego obywateli. Dotacje przeznaczone na ochronę zabytków na obszarach zaniedbanych gospodarczo i cywilizacyjnie będą pełnić też rolę inwestycji. Z jednej strony oznaczają one zlecenia dla przedsiębiorstw – zazwyczaj mniejszej i średniej wielkości – specjalizujących się w tego rodzaju pracach. Z drugiej dają szansę na zatrudnienie oraz usługi dla ludności terenów z ujemnym bilansem migracyjnym. Kolejnym zyskiem będzie aktywizacja turystyki, bowiem dzisiaj obiekty opuszczone, zaniedbane, często zamknięte z powodu złego stanu technicznego, nie budzą większego zainteresowania zwiedzających.