Tematy ekonomiczne, choć nierzadko dotyczące skomplikowanych zagadnień, powinny być opisywane przez media w sposób zrozumiały dla zwykłego czytelnika. Potrzebni są do tego dziennikarze znający się na swoim fachu. Dlatego ważne jest, by odbiorcy cenili tytuły, w których podawane są informacje sensowne, rzetelne i weryfikowalne. O to jednak ciężko w dobie masowego przenoszenia treści do internetu. Takie są najważniejsze wnioski płynące z panelu pt. „Media i gospodarka – czy jedziemy tym samym torem?”, który odbył się podczas XXVI Welconomy Forum – w Toruniu w dniu 18 marca 2019 r.
W gronie przedstawicieli świata biznesu i mediów debatowano nad budową dobrych i etycznych relacji między obiema sferami. W dyskusji wzięli udział zarówno dziennikarze – mediów ogólnopolskich, jak i lokalnych – ale także przedstawiciele biznesu.
Lesław Kretowicz, zastępca redaktora naczelnego agencji ISBnews przedstawił charakterystykę pracy agencji informacyjnej:
– U nas nie zajmujemy się oceną i komentarzem. Przekazujemy suche fakty dla naszych czytelników. Trafiamy do naszych odbiorców właśnie tym, że jest to przekazywanie suchych faktów, czystej i rzetelnej wiedzy bez naszych własnych ocen. Być może odnieśliśmy sukces właśnie dzięki temu, że nie pozwalamy sobie na nasze własne zdanie. Publikujemy tylko to, co usłyszymy. Nie ma tutaj miejsca na dziennikarstwo śledcze, szukanie afer, bo to byłoby naruszenie funkcji agencji informacyjnej – mówił Lesław Kretowicz.
Hubert Biskupski, zastępca redaktora naczelnego „Super Expressu” opisywał z kolei, jak wygląda dziennikarstwo ekonomiczne w tabloidzie – medium, które szczególnie zwraca uwagę na dotarcie do czytelnika z prostym przekazem.
– Pomysł na stworzenie w „Super Expressie” dodatku „Super Biznes” powstał 8 lat temu. Wówczas wiele osób pukało się w czoło. Zastanawiano się czy można łączyć poważne treści ekonomiczne z popularnymi. Okazało się jednak, że można. Choć u nas dzieje się znacznie mniej w tematyce gospodarczej, niż np. w USA, gdzie specjalizacja na rynku mediów ekonomicznych jest bardzo wąska to takie inicjatywy są potrzebne. Pomagamy naszym czytelnikom zrozumieć pewne zawiłości gospodarcze. Liczba odsłon pokazuje, że jest na to zapotrzebowanie. Czytają się strony, które dotyczą problemów człowieka. Liczy się umiejętność sprzedaży informacji w sposób ciekawostkowy. Prosty język, łatwiejsze do zrozumienia, nie oznacza, że takie informacje nie są wiarygodne – podkreślał.
Krzysztof Przybył, prezes Fundacji Polskiego Godła Promocyjnego „Teraz Polska” pokazał rolę mediów w opisie polskich marek i błędy przy tym popełniane.
– Brak zainteresowania mediów to jeden z podstawowych problemów z jakimi się spotykamy w naszej działalności. Małe średnie firmy są bowiem zdane na zaciekawienie mediów. Rzadko pisze się np. o sukcesach małej piekarni, ewentualnie w kontekście problemów takich firm. Niestety media nie są zainteresowane promocją polskiej marki. A tylko promocja pozwala na propagowanie sukcesów polskich firm – tłumaczył Krzysztof Przybył.
Nie do końca zgodził się z nim Hubert Biskupski – Media są przedsiębiorstwami, które także działają na rynku i muszą przedstawiać interesujące z punktu widzenia odbiorcy informacje. To jest mit, że media przedstawiają tylko informacje negatywne. Na naszych stronach ukazują się treści dotyczące małych biznesów.
Głos w dyskusji zabrali także lokalni dziennikarze. Radosław Rzeszotek, prezes Fundacji Medium opisał realia funkcjonowania mediów lokalnych:
– Dziennikarze ekonomiczni mają niewiele tematów. Dziennikarz funkcjonujący tylko w tej tematyce jest niestety mało ekonomiczny dla redakcji. Od pewnego czasu obserwujemy bardzo niebezpieczne zjawisko – jesteśmy siłą rzeczy zmuszani do nawiązywania bliższych kontaktów z władzami samorządowymi. Szukanie dróg niezależności dla lokalnych wydawców – to jest bardzo ważne zagadnienie. Jeszcze jakiś czas temu prasa lokalna w naszym rejonie była najsilniejsza w Polsce, teraz sytuacja jest znacznie gorsza.
Zdaniem Rzeszotka przyczyną takiego stanu rzeczy jest jego fakt, że informacja przestała mieć swoją cenę, pojawił się internet. Tymczasem żeby informacja była sensowna, rzetelna, weryfikowalna, to odbiorca musi mieć po drugiej stronie dobrego dziennikarza, który rozumie tematy o których pisze i jest w godny sposób opłacany. Niestety najlepsi dziennikarze wyjeżdżają, najczęściej do Warszawy.
Tomasz Kaczyński, redaktor portalu Ototorun.pl nawiązał do tej kwestii:
– Warszawskocentryczność mediów wynika z opisu zjawisk ekonomicznych w innym wymiarze. My też – dziennikarze lokalni musimy dokonywać pewnej tabloidyzacji języka, mocno kondensujemy i upraszczamy, piszemy o zjawiskach ekonomicznych ważnych lokalnie, istotnych z punktu widzenia regionu.
Prowadzący panel Wiktor Świetlik – dyrektor radiowej Trójki zauważył, że w przeszłości odbiorcy mediów niejednokrotnie sygnalizowali problemy z wiarygodnością czy wręcz zrozumieniem przekazu medialnego dotyczącego kwestii ekonomicznych. Podał przykłady dotyczące kredytów frankowych oraz afery Amber Gold.
Hubert Biskupski bronił jednak dziennikarzy – Skoro organy odpowiedzialne za działania wobec Amber Gold nie stanęły na wysokości zadania, nie można oczekiwać, że dziennikarz czy medium weźmie odpowiedzialność za państwo.
Głos w tej sprawie zabrał Jerzy Wysocki z Wprost.pl – Spadek sprzedaży detalicznej i brak monetyzacji przychodów z internetu na odpowiednim poziomie powoduje, że redakcje są ubogie i dziennikarze muszą się specjalizować we wszystkim, bo jest ich w redakcjach mało. Dlatego większość mediów nie pisała o takich skomplikowanych tematach jak Amber Gold. Zubożone redakcje podlegają większym wpływom polityków, reklamodawców – podsumował Wysocki.
– Jesteśmy na etapie zachłyśnięcia się nowymi mediami, dlatego jeszcze nie ma docenienia prawdziwego, rzetelnego dziennikarstwa. W USA liczba fake newsów jest nieporównywalna, dlatego Amerykanie doszli do wniosku, że lepiej płacić za sprawdzone dziennikarstwo. My też dojdziemy do tego etapu. Jesteśmy teraz na etapie na którym w USA byli jakiś czas temu. – dodał Hubert Biskupski.
Panelowi przyglądał się także organizator Forum Welconomy Jacek Janiszewski:
– Panele poświęcone takiej tematyce nie tylko warto organizować, ale absolutnie trzeba, a organizacjom takim jak moja trzeba przypominać, że to jest ich obowiązek. Dlatego, że politycy czy samorządowcy mają pewne ograniczenia, my nie. Możemy być platformą porozumienia lub przynajmniej próby zrozumienia różnych światów Jeszcze jako małemu chłopcu imponowała mi demokracja amerykańska, gdzie politycy dobrze rozumieli, że służą rozwojowi biznesowemu i gospodarczemu państwa. U nas jest nadal odwrotnie. Stąd przez te 26 lat prowokuję do tego ażeby politycy spotykali się z biznesem pod egidą i przy aktywnej współpracy z dziennikarzami. W taki sposób można dojść do takiej sytuacji, że każdy czując odpowiedzialność powoduje, że różne środowiska zaczynają się rozumieć w imię dobra Polski – podsumował wydarzenie Jacek Janiszewski.