Przepaść, jaka dzieli polską (w miarę) normalność od szaleństw politycznej poprawności na Zachodzie może symbolizować fakt, że wydawanie w naszym kraju książek Rogera Scrutona nikogo szczególnie nie bulwersuje, podczas gdy w jego ojczyźnie lewica domaga się wykluczenia tego myśliciela z życia publicznego. Scruton reprezentuje odchodzący niestety nurt konserwatywnej polemiki – ostrej, pełnej zjadliwego humoru, dosadnej, ale nie nienawistnej. Tym bardziej bolesnej dla lewicy, że obnaża absurdy politycznie poprawnego światopoglądu.
„Głupcy, oszuści i podżegacze”, których przekład ukazał się nakładem poznańskiego wydawnictwa Zysk i S-ka, mogliby być całkiem zabawną lekturą. Jednak uśmiech zamiera na ustach, kiedy uświadamiamy sobie, że nonsensy, podlane pseudonaukowym sosem, przestały już dawno być jedynie salonową zabawą. Nie dość, że zyskały patent naukowych teorii, to pretendują do miana proroctw jedynego słusznego światopoglądu.
Oczywiście, lewica nie ma monopolu na pisanie i wydawanie głupot. Z wynurzeń konserwatystów i prawicowców różnych odcieni złożyłaby się podobna książka. Zapewne znalazłby się w niej przegląd rozpraw tych, dla których obniżenie podatków wystarczy, by naprawić wszystkie bolączki świata. Nie brakowałoby tych, którzy wierzą, że źródłem wszelkiego zła są regulacje prawne – bo wszak człowiek ma swój rozum i przepisów nie potrzebuje. Różnica jest taka, że konserwatywne utopie pozostają na łamach czasopism i na kartach książek. A nawet, jeśli ktoś próbuje je – siłą rzeczy w ograniczonym zakresie – wcielać w życie, to nie robi tego siłą, nie prześladuje przeciwników tychże teorii. W dzisiejszych czasach konserwatyści próbują przekonywać, lewica zaś kołatanie do serc i głów dawno sobie odpuściła, stawiając na wcielanie swoich teorii dzięki sile aparatu państwa. Przypomina się profesor Kroński, który nie krył radości, że filozofia Hegla zostanie wtłoczona do głów Polaków kolbami sowieckich karabinów.
Książka Scrutona jest czymś więcej, niż encyklopedią lewicowej pseudonauki. Jest zapisem zawłaszczania przestrzeni publicznej przez jedną opcję, z dekady na dekadę w coraz bardziej skrajnych jej postaciach. Jest też smutną kroniką epoki, kiedy wolność słowa i wolność nauki staje się poważnie zagrożona. Już nie tylko przez nieformalne naciski, ale przez urzędową cenzurę, przybierającą postać różnej maści ustaw o „mowie nienawiści”. Wygląda na to, że jeżeli świat współczesny z dwudziestowiecznych totalitaryzmów wyciągnął jakąś lekcję, to nie taką, na jaką mamy nadzieję.
Roger Scruton: Głupcy, oszuści i podżegacze: myśliciele nowej lewicy. Poznań, Zysk i S-ka, 2018
(mr)