Decyzja rządu o przeniesieniu siedziby głównej Polskiej Agencji Kosmicznej z Gdańska do Warszawy jest zła. To niedobry sygnał dla Polski „pozawarszawskiej”, niezależnie od błędów w dotychczasowym działaniu Agencji.
Tego typu informacje jak ta o przeniesieniu centrali PAK nie przyciągają uwagi mediów, więc budzą zainteresowanie w wąskich tylko kręgach. To jednak znak słabości intelektualnej polskich mediów (nie pierwszy i nie ostatni), a nie tego, że sprawa jest nieważna. Mamy bowiem do czynienia z kolejnym symptomem wskazującym na to, że centralizacja jest stałym elementem myślenia politycznego w Polsce. I nie jest wolna od niego także obecna ekipa rządowa, mimo tego, że wygrała wybory jako wyraziciel powszechnego pragnienia zrównoważonej i bardziej sprawiedliwej dystrybucji korzyści wynikających z rozwoju gospodarczego.
Centrala PAK została umieszczona w Gdańsku w 2014 r. w wyniku starań grupy miejscowych parlamentarzystów PO. Z pewnością główną motywacją była chęć wsparcia własnego okręgu wyborczego, ale i tak dobrze się stało. Gdańsk – szóste pod względem wielkości miasto w Polsce – zasługiwał na to, by być siedzibą instytucji centralnej. Wydaje się, że oprócz PAK jedyną spektakularną centralą w prawie półmilionowym Gdańsku jest Komisja Krajowa NSZZ „Solidarność”. To chyba jednak nie za dużo jak na miasto tej wielkości, z jego historią i międzynarodową rozpoznawalnością.
Gdańska centrala PAK nie jest molochem. Zatrudnia kilkanaście osób, więc jej przeniesienie do Warszawy zdaje się być formalnością. Według rządu ma to być i tak potwierdzenie stanu faktycznego, bowiem gros działań Agencji jest skoncentrowana w jej warszawskim oddziale terenowym.
Jednak efektem czteroletniej obecności centrali PAK w Gdańsku był rozwój kilkudziesięciu lokalnych firm związanych z technologiami kosmicznymi oraz współpraca z uczelniami z Gdańska i Gdyni, w tym uruchomienie międzyuczelnianego kierunku studiów poświęconego technologiom kosmicznym i satelitarnym. Jedna z miejscowych firm niedawno wystrzeliła rakietę skonstruowaną całkowicie na Pomorzu o zasięgu 100 km, czyli wystarczającym do wynoszenia na orbitę satelitów okołoziemskich. To bardzo dużo, jak na cztery lata obecności PAK w Gdańsku.
Najważniejsze jest jednak to, że rząd wysyła zły sygnał przenosząc centralę PAK do stolicy. To potwierdzenie dotychczasowej polityki centralizacyjnej wszystkich kolejnych ekip. Potwierdzenie tego, że konstytucyjny artykuł o zrównoważonym rozwoju jest tylko pustym zapisem, tak jak był nim wcześniej. Przeniesienie centrali PAK byłoby do zaakceptowania, gdyby w tym samym czasie Warszawa „podzieliła się” kilkoma instytucjami z innymi miastami kraju. Tak jednak się nie stało. Wektor jest tu jednostronny. Centrale instytucji publicznych i komercyjnych mają siedzibę w Warszawie. Bardzo często bez większego uzasadnienia. Przeniesiona kilkanaście lat temu dyrekcja obecnego Orlenu nie wróciła do Płocka. Po fuzji tego koncernu z gdańskim Lotosem również zostaje w Warszawie, choć nie ma tu żadnej rafinerii. Jedynym realnym powodem jest wygoda zatrudnionych w tego typu centralach menedżerów.
Właściwym postępowaniem rządu powinno być pozostawienie centrali PAK w Gdańsku i usunięcie dotychczasowych niedociągnięć w jej działalności nie przez przeniesienie jej do stolicy, lecz zwiększenie jej kompetencji oraz usprawnienie dotychczasowej działalności.
Piotr Gursztyn