21 listopada b.r. kanclerz Niemiec, Angela Merkel wzięła udział w konferencji „Parlamentaryzm między globalizacją a narodową suwerennością” organizowanej w Berlinie przez Fundację Konrada Adenauera. W swoim wystąpieniu Merkel stwierdziła m.in., że państwa narodowe powinny być dziś gotowe do zrzeczenia się suwerenności. Wypowiedź wzbudziła kontrowersje, ale nie sposób jej odczytywać w kategoriach nowości. Temat powraca stale na unijną agendę.
Berlin i Paryż w obliczu narastającego poczucia zagrożenia dla swojej pozycji w skali już nawet nie samej Unii Europejskiej, ale globalnej, postanowiły przyspieszyć promowanie projektu ściślejszej integracji UE. Po wystąpieniu Angeli Merkel na konferencji KAS widać, że odwoływanie się do haseł takich jak suwerenność, patriotyzm, nacjonalizm etc. będzie punktem stałym wystąpień zachodnioeuropejskich polityków przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w maju 2019 roku.
Kanclerz Niemiec podkreśliła, że [zrzeczenie się suwerenności] musiałoby się odbyć w uporządkowanej procedurze i dodała, że podstawą tego miałyby być odpowiednie decyzje parlamentów narodowych. W swojej mowie Angela Merkel ostrzegała ponadto przed myleniem patriotyzmu z nacjonalizmem. Wątek ten poruszyła już wcześniej na forum Bundestagu w związku z kontrowersjami, jakie w niemieckim parlamencie budzi Pakt ONZ ws. migracji – Patriotyzm jest wtedy, gdy włączacie innych w swój niemiecki interes i akceptujecie sytuacje, w których obie strony wygrywają – zaznaczyła Merkel. Oba tematy poruszone w ostatnich tygodniach przez ustępującą szefową Unii Chrześcijańsko – Demokratycznej (CDU) wskazują, w jaki sposób Angela Merkel i część zachodnioeuropejskich elit, z prezydentem Francji, Emanuelem Macronem na czele, podchodzą do przyszłej roli, kształtu i kompetencji Unii Europejskiej. Wzmożony w ostatnim czasie pośpiech w forsowaniu modelu Unii Europejskiej jako wspólnoty już nie wolnych, suwerennych państwa narodowych, ale de facto jeszcze mocniej zintegrowanego politycznego ciała z nadrzędną rolą względem państw członkowskich, jest wynikiem szeregu konkretnych zjawisk.
Są to:
– Brexit i wiążące się z nim przeorientowanie równowagi sił w UE teoretycznie stwarzające dogodne warunki do wzmocnienia pozycji Niemiec i Francji w instytucjach UE
– Odczuwalne ochłodzenie na linii Waszyngton – Berlin i szerzej – tarcia między administracją prezydenta Stanów Zjednoczonych, Donalda Trumpa a rządami państw tzw. Starej Europy
– Coraz mniej stabilna sytuacja wewnętrzna we Francji wynikająca ze społecznego buntu wobec reform prezydenta Emmanuela Macrona
– Kryzys na niemieckiej scenie politycznej zapoczątkowany we wrześniu 2015 roku decyzją kanclerz Angeli Merkel o otwarciu granic dla imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej.
– Drastyczny spadek zaufania społeczeństwa niemieckiego do partii politycznych tworzących rząd Wielkiej Koalicji przy jednoczesnym wzroście poparcia dla kreującej się na antyestablishmentową Alternatywę dla Niemiec (AfD)
– Wzrost nastrojów eurosceptycznych w państwach „starej Unii” będący sygnałem ostrzegawczym dla Berlina i Paryża przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w maju 2019 roku
– Coraz silniejsza walka o wpływy na europejski rynek energetyczny między Rosją a Stanami Zjednoczonymi z symbolicznym dla tej walki projektem budowy drugiej nitki gazociągu Nord Stream II i szczególnego zaangażowania Niemiec w sfinalizowanie tego projektu
– Fiasko polityki migracyjnej forsowanej m.in. przez Niemcy, którego kolejną odsłonę można obserwować na przykładzie odrzucania przez kolejne państwa UE ( i spoza UE) Paktu ONZ dla Migracji
– Rozdźwięk w definiowaniu i pojmowaniu kompetencji będących w gestii Unii Europejskiej w państwach „Starej Unii” i tych, które do wspólnoty dołączały od 2004 roku.
Każde z wymienionych zjawisk jest dla Berlina i Paryża dobrym punktem wyjścia do promowania ściślejszej integracji europejskiej [ oddawaniem suwerenności] rozumianej między wierszami jako sposób na zdyscyplinowanie państw członkowskich nie podzielających wizji Niemiec i Francji. Postulowane przez kanclerz Merkel wtłoczenie „na mocy uporządkowanej procedury”, wszystkich państw UE w sztywny gorset nowych praw i obowiązków w ramach UE byłoby de facto przypieczętowaniem projektu europejskich federalistów. Przy prognozowanym wzroście wpływów partii euro realistycznych i eurosceptycznych w przyszłym Parlamencie Europejskim, szanse powodzenia planu ściślejszej integracji i wyzbywania się suwerenności przez państwa narodowe, wydaje się mieć jednak nikłe szanse powodzenia.
Olga Doleśniak-Harczuk