W kolejnej kampanii samorządowej pojawiają się postulaty budowy metra w Krakowie, Wrocławiu i Łodzi. Mieszkańcy chcą, ale ich żądania są wyśmiewane. Czy słusznie?
Skoro stolica Polski nie potrafi dokończyć fragmentu drugiej linii metra, to jak można mówić o budowie kolei podziemnych w mniejszych miastach? Wizja metra w Krakowie, Wrocławiu i Łodzi wydaje się być tak fantastyczna, jak pomysł budowy polskiej stacji orbitalnej. Wprawdzie mieszkańcy Krakowa zadecydowali w referendum, że chcą metra, ale tzw. fachowcy przekonują, ze lepiej postawić na szybkie linie tramwajowe. Ponoć nie gorsze od metra, a za to tańsze.
Tanie mięso psy jedzą – mówi stare przysłowie. Kolej podziemna w ośrodkach liczących poniżej jednego miliona mieszkańców (taka była norma sowiecka uprawniająca miasto o wystąpienie z postulatem budowy metra) staje się czymś coraz częstszym na świecie. Oficjalnie najmniejszym miastem z własnym systemem podziemnej kolei metropolitalnej jest Rennes we Francji. To miasto o 208 tys. mieszkańców (w 2011 roku). Od 2002 r. cieszy się posiadaniem linii o długości 9 km, liczącej 15 stacji. Tu warto wspomnieć, że polscy „aspiranci” są kilka razy więksi niż Rennes: Kraków zamieszkuje 758 tys. osób, Łódź 715 tys., a Wrocław 631 tys.
Jako ciekawostkę warto też podać, że nikomu w Polsce nie mówiąca nazwa miasta Los Teques oznacza „metropolię” zamieszkałą przez 239 tys. ludzi, która od kilku lat szczyci się metrem. To stolica wenezuelskiego stanu Miranda, a w Wenezueli oprócz Los Teques jeszcze trzy miasta mają kolej podziemną. Tym bardziej w Europie Zachodniej rośnie liczba miast poniżej 1 mln mieszkańców z gotowymi, budowanymi lub planowanym systemami kolei podziemnej. Dość dobrze znana Polakom Palma De Mallorca, kolejne miasto z linią metra, liczy mniej niż 450 tys. mieszkańców.
Wracając do Rennes jako miary opłacalności budowy metra trzeba stwierdzić, że w Polsce – nie licząc Warszawy – czternaście miast przewyższa liczbą mieszkańców to francuskie miasto. Gdyby przyjąć „wzorzec Rennes” (czyli coś w rodzaju wzorca Sevres w zakresie budowy kolei podziemnych) to lista polskich miast z własną koleją metropolitalną wyglądałaby następująco: otwierałaby ją oczywiście Warszawa, a potem byłyby – Kraków, Łódź, Wrocław, Poznań, Gdańsk, Szczecin, Bydgoszcz, Lublin, Katowice, Białystok, Gdynia, Częstochowa, Radom i Sosnowiec.
Następny na liście – pod względem zaludnienia – jest Toruń z 204 tys. mieszkańców. Gdyby więc chcielibyśmy pobić rekord Rennes, a można spodziewać się, że na świecie ktoś to wreszcie zrobi, to wtedy trzeba byłoby zbudować metro w stolicy polskich pierników.
ET
http://www.metro.krakow.pl/newsysn/UserFiles/File/2008-01-03-str2.pdf